KOCILLA
Warcraft III: Reign of Chaos (2002)
Trzecia odsłona strategii od Blizzarda miała ogromny wpływ na mój późniejszy gust. Dzięki niej rozkochałem się w fantastyce i grach wideo. Kiedy odkryłem, że poza wirtualną rozrywką istnieją także książki osadzone w moim ulubionym uniwersum, z dnia na dzień stałem się zapalonym czytelnikiem. Od tamtej pory nie ominąłem nawet jednej pozycji wydanej w języku polskim, która byłaby w jakikolwiek sposób związana z tytułem. Warcraft III ma status kultowej strategii nie bez przyczyny. Fabułę podstawki, a także późniejszego rozszerzenia pamiętam do dziś. Jak na swoje czasy, wyglądała nieziemsko. Ba! Nawet dziś nie postarzała się tak bardzo, jak wiele innych tytułów. Jednak wszystko to na głowę bił gameplay. Wielowymiarowi bohaterowie niczym w grach RPG, do tego masa różnorodnych jednostek, cztery grywalne frakcje z dedykowanymi kampaniami, świetny dubbing… Kiedyś to było, teraz już nie robią takich gier.
Gothic (2001)
Jako młokos z pierwszym komputerem nie wiedziałem wiele o tym, w co warto popykać. Dlatego zdałem się na starszego kuzyna, który był „komputerowcem” w naszej rodzinie. Wziął do siebie pudło na weekend i oddał z dyskiem wyładowanym swoimi ulubionymi tytułami. Wśród nich znalazł się pierwszy Gothic.
Nie wiem, co jest takiego w tej produkcji, ale nie bez przyczyny podbiła serca tylu polskich graczy. Ja byłem jednym z nich. Kolonia karna, magiczna bariera i wszechobecny brud wciągnęły mnie jak diabli. Chociaż przyznam, że potrzebowałem telefonu do przyjaciela, żeby dowiedzieć się, jak mogę podnieść kilof pod zawaloną kopalnią. Później pierwsze potyczki ze ścierwojadami, z których zapamiętałem jedno: lepiej, żeby ten padlinożerca nie dziobnął pierwszy. Po kilkukrotnym przejściu gry, po stronie każdego z obozów, odkryłem też całą społeczność YouTube, która tworzyła machinimy na silniku Gothica. Choć „Prawdziwa historia” wzbudza dzisiaj uśmiech politowania, wtedy rwałem boki ze śmiechu. Do Górniczej Doliny wracam kilka razy w roku i za każdym razem z taką samą frajdą.
Age of Mythology (2002)
Wiem, że moja lista jest zdominowana przez strategie, ale co poradzić? To moja pierwsza gamingowa miłość. Age of Mythology dostałem od rodziców z okazji komunii. Z oryginalnego opakowania pamiętam tyle, że było ogromne. Na pewno większe od mojej głowy. Rodziciele wyszli z założenia, że skoro lubię gry i historię, to produkcja z panteonem bogów na okładce sprawdzi się świetnie. Chwała im za tę decyzję! Gdyby nie oni, zapewne nigdy bym nie spróbował, bo tytuł ten nie odbił się żadnym echem wśród moich znajomych. Weźcie sobie mechanikę Age of Empires II, dodajcie do tego specjalne jednostki oparte o mitologiczne stworzenia, czczenie bóstw i długą, wciągającą kampanię. Takie właśnie było Age of Mythology. Nigdy nie zapomnę, jakie wrażenie na mnie zrobiła pierwsza walka z cyklopem, który nagle podniósł jednego z moich żołnierzy i cisnął nim w dal. Albo z krakenem, który odtrącał jednostki na brzegu potężnymi mackami.
W końcu jakiś artykuł o odpowiedniej merytoryce. Czasem mam wrażenie, że wpisy w sieci coraz częściej przypominają debatę polityczną w Polsce… Na szczęście jest jeszcze nadzieja. Czekam na więcej!
Lego Races, Gothic, Warcraft! Tak to są gry mojego dzieciństwa! Świetnie się czytało i jednocześnie wspominało! 🙂