SIEĆ NERDHEIM:

GRY NASZEGO DZIECIŃSTWA Część pierwsza

Kiedy Blizzard udostępnił betę Diablo 2: Resurrected w redakcyjnej konwersacji zawrzało. Temat cyfrowej rozrywki nie jest nam obcy, ale dzięki temu wznowieniu nostalgia odezwała się w nas ze zdwojoną siłą. Discord eksplodował – z prędkością wyścigów w Need for Speed zaczęliśmy rzucać tytułami, w które graliśmy za dzieciaka. Usłyszałem w głowie głos Wormsów – „Ale to było dobre!”. Wiadomo, przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę i, jak się okazało, takich członków brygady nie jest tak mało. Zapraszam do zestawienia, w którym każdy z nas napisał o swoich ulubionych grach dzieciństwa. Szczerze mówiąc – łatwo nie było. Wybrać trzy najlepsze tytuły, które na zawsze będą miały specjalne miejsce w naszych growych, nostalgicznych serduszkach, to cięższa walka niż starcie Ace’a Ventury z ułożeniem totemu. Doszliśmy do wniosku, iż jeden tekst na ten temat to za mało, więc jeszcze wrócimy – może w innym składzie, ale na pewno czeka was parę części tego zestawienia. A teraz – czas na pierwszą podróż retro!

PONTON

Książę i Tchórz (1998)

„Przygody! Ha! Najlepsi rachmistrze z Silmaniony nie zliczyliby, ile miałem ich w życiu! Ta, o której pragnę wam opowiedzieć, jest… szczególna. Zdarzyła się bowiem, kiedy byłem już martwy”.

Wierzcie lub nie, ale po dziś dzień pamiętam monolog czarnoksiężnika Arivalda, który wprowadzał gracza w świat Księcia i Tchórza. Była to moja trzecia gra, w jaką miałem okazję grać na moim drogocennym Pentium II. Po pierwszym Diablo i Earth 2140 dorwałem tę genialnie narysowaną polską przygodówkę w świętej pamięci warszawskim Digitalu. Ach, te cudowne kartonowe pudełka! Wspominam ją z niebywałym zacieszem na ustach – przede wszystkim jakieś moje pierwsze 50 uruchomień. Wpierw nie miałem pojęcia, że spacją można pominąć intro czy kolejne dialogi. Dzięki temu znam całą masę tekstów na pamięć 🙂 Potem natomiast niechcący nacisnąłem klawisz F5. To był moment, kiedy moje życie nabrało sensu – to właśnie tam znajdował się azyl gracza, czyli menu z zapisem gry. Tak, moje początki grania na PC były bardzo wyboiste, ale pamiętajmy, że to były czasy, kiedy pomocy szukało się u znajomych lub w prasie. Wracając do Księcia i Tchórza to tytuł, który nawet po wielu, wielu latach sprawia wiele frajdy. Co z tego, że asynchron jest potężny? Reszta działa bez zarzutu. Świetna, przepełniona humorem historia, charyzmatyczni bohaterowie, dużo nawiązań do literatury i genialny dubbing. Arivald przemawiał głosem Kazimierza Kaczora, Galador – Jacka Sołtysiaka, a opryskliwy grabarz-goblin to Arkadiusz Jakubik. Jednym z autorów scenariusza był sam Jacek Piekara, który zresztą w produkcji przemycił parę żartów na temat własnej książki.

Earth 2140 (1998)

I znów polskie studio w moim rankingu. Uwierzcie – to przypadek. Specjalnie nie wybierałem gier, które wyszły spod ręki Polaków. Po prostu tak się złożyło, że poza Metropolis Software w moim serduchu na długo pozostanie Reality Pump Studios i ich wydawca TopWare Interactive. Zarówno dla studia, jak i dla wydawcy pierwszym wypuszczonym produktem na rynek była – w mojej opinii dosyć mało znana gra – Earth 2140. Swoją drogą ta część jest raczej bardziej znana w Niemczech niż w Polsce. To właśnie tam w roku wydania gra została sprzedana w liczbie 150 tys. egzemplarzy, a u nas trafiła jedynie do 20 tys. odbiorców. Ja otrzymałem ją w pakiecie z pierwszą stacjonarką. Jako młody, jeszcze mało nadmuchany grami pontonik nie stałem się od razu fanem. Wolałem wtedy jednak zabijać nieumarłych w Diablo. Po jakimś czasie powróciłem i była to bardzo dobra decyzja. Jak na tamte lata to był naprawdę dopracowany RTS. Całkiem spora liczba misji, zróżnicowane jednostki oraz budynki po każdej z dwóch stron konfliktu zbrojnego. Nie ukrywajmy – gra nie miała niesamowicie skomplikowanej fabuły, za to bardzo fajne menu oraz encyklopedię, co było bardzo dobrym bonusem. Znów nad głową pojawia mi się dymek #nostalgia – słyszę odgłosy poruszających się robotów oraz intensywną, zapadającą w pamięć muzykę, która była świetnym dodatkiem do walk czy budowli konstrukcji. I to intro! Żaden fan Terminatora na pewno jej nie pomijał 🙂

Baldur’s Gate 2: Cienie Amn (2000)

Pewnie nikogo nie zaskoczę, ale to właśnie od tego tytułu zaczęła się moja miłość do RPG-ów. Jedynkę oczywiście również szanuję, ale to właśnie kontynuacja stała się dla mnie intensywniejszym przeżyciem. Niesamowicie rozbudowana, z ogromną liczbą questów pobocznych oraz pełna interesujących postaci. Niewiele jest gier, które przechodziłem po parę razy – Baldur’s Gate II: Cienie Amn jest jednym z tych wyjątków. Za każdym razem starałem się dobierać innych bohaterów – dawało to nowe ścieżki dialogowe i kombinacje walk. Zawsze wybory, jeśli chodzi o członków drużyny, były jednymi z najtrudniejszych decyzji w grze. I za każdym razem popełniałem ten sam błąd – zbyt szybka wyprawa na smoka Firkraaga. Starcie kończyło się kilkoma podejściami i zmianami taktyki oraz coraz częstszymi zatrzymaniami gry, aby finalnie wskrzesić jak najmniejszą liczbę bohaterów. Jednak emocje zawsze były te same. Po dziś dzień pamiętam przejmującą, świetnie dopasowaną muzykę i genialną polonizację. Czy jest w Polsce gracz, który widząc tekst: „Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę?”, nie słyszy głosu Piotra Fronczewskiego? Zdecydowanie jedna z lepszych gier w tym gatunku, nadal pamiętam, ile emocji mi towarzyszyło podczas rozgrywki. Znacie ten moment, kiedy siedzicie maksymalnie skupieni przy kompie, wykonując niezmiernie ważną akcję w grze? Czujecie, jak łezka potu spływa powoli z czoła, nagle szybko lecąc w dół i lądując na stopach? Miałem tak nie raz i nie dwa. Aż teraz, pisząc ten tekst, usłyszałem w głowie szum wiatraka i wyskakujący CD-ROM, proszący o zmianę płyty.

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
2 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Maciek VD
2 lat temu

W końcu jakiś artykuł o odpowiedniej merytoryce. Czasem mam wrażenie, że wpisy w sieci coraz częściej przypominają debatę polityczną w Polsce… Na szczęście jest jeszcze nadzieja. Czekam na więcej!

CoSteel
1 rok temu

Lego Races, Gothic, Warcraft! Tak to są gry mojego dzieciństwa! Świetnie się czytało i jednocześnie wspominało! 🙂

Marcin Gontarski
Marcin Gontarski
Ponton lubi pisać i rozmawiać o kinie, o serialach, o popkulturze. W życiu osiągnął zawodowy spokój - pracuje jako kinooperator w warszawskim kinie Iluzjon, gdzie poza nośnikami cyfrowymi ma okazje wyświetlać filmy z taśmy 35mm. Tą wiedzą również lubi się dzielić. W chwilach wolnych gra na PS4, pije piwo oraz marzy o tym, aby spotkać Stevena Spielberga i Petera Stormare'a. Pocieszna mordeczka, która kocha Star Wars, Blues Brothers i Cinema Paradiso. Znalazł swój Nerdheimowy,, redakcyjny dom :) Dojrzał do tego, aby założyć własnego bloga i tak sobie dzierga swoje przemyślenia i publikuje swoje opinie.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki