SIEĆ NERDHEIM:

Trzydziestolatek 10 lat później. Recenzja komiksu Przy dźwiękach Fado

Spacer w cieniu... nie, nie drzew.

Pośród moich recenzji zebrało się już parę komiksowych tytułów, dzięki którym rozwinąłem znacznie swoje pojęcie o historii XX-wiecznej Hiszpanii – Patria, Koleje losu, Powrót do Edenu, Epilog. Po lekturze każdego z nich zadawałem sobie pytanie: dlaczego w Polsce nie powstały jeszcze komiksy, które w tak szczery, emocjonalny i rzetelny zarazem sposób podejmują kwestię rozliczeń z obowiązującym przez kilkadziesiąt powojennych lat systemem? Które ponad zapiekłość w licytacji win stawiają szereg okoliczności, jakie i dziś każdego mogą zdumiewająco łatwo postawić w sytuacji ważkiego, niekoniecznie politycznie warunkowanego wyboru? Które rozwijają opowieść nie celem topornie programowej krytyki ówczesnych rządów, ale przybliżenia realiów i dylematów życia toczącego się w ich nieubłaganym cieniu? Do pozycji prowokujących te pytania dopisuję dziś Przy dźwiękach Fado Nicolasa Barrala.

Jak podpowiada tytuł – miejscem akcji nie będzie tym razem Hiszpania, a Portugalia. Kraje Półwyspu Iberyjskiego łączy wszak sporo, jeśli chodzi o perspektywę przemian ustrojowych i sposób egzekwowania władzy skupionej przez kilkadziesiąt lat w rękach (prawych rękach) caudillo – odpowiednio Franco i Salazara. Naprawdę nietrudno o wynikające z tego analogie, stanowiące z kolei część zbioru wspólnego systemom totalitarnym, bez względu na propagowaną przezeń prawo- czy lewostronność poglądów. I nietrudno pośród tych racji znaleźć człowieka, który zamiast czuć się przymuszonym do wyboru między służalczością a buntem, chce żyć dla samego siebie.

Szczekaczka znajomej rasy

Tak można określić sytuację bohatera komiksu Barrala. Mieszkający w Lizbonie czterdziestoletni Fernando Pais jest dobrze sytuowanym lekarzem, któremu rysujący się już brzuszek nie przeszkadza w świadomej dystrybucji niewątpliwego uroku osobistego. Wysoki, o urodzie amanta filmowego, szarmancki i dowcipny zachowuje społeczną neutralność w czasie dyktatury Salazara. Zastępuje przy tym męża kilku żonom żołnierzy pozostających na służbie w Angoli, gdzie toczy się wojna o niepodległość z władzami kolonialnymi. Świadczy też już czysto zawodowe usługi wysoko postawionemu funkcjonariuszowi PIDE – tajnej policji politycznej. To przed siedzibą tych służb ujmuje się za chłopcem, którego za niewybredny żart z podpaloną, nadzianą psimi odchodami gazetą chce równie niewybrednie ukarać dotknięty bezpośrednio dowcipem funkcjonariusz. Jakiś czas później Fernando znów spotyka małego śmiałka i pod wpływem chwili podąża za nim do domu. Poznanie rodziny chłopca, szczególnie zaś Any, jego starszej siostry, wciąga lekarza w sprawy, o których myślał, że zamknął je już przed laty.

Niezmiernie cenię sobie oszczędne momenty zwierzeń, którymi autorzy decydują się podzielić z czytelnikami. Przy dźwiękach Fado kończą skromne podziękowania (i kulinarny przepis), które wystarczająco odpowiadają na nieuniknione pytanie: jak Francuz zdołał tak bardzo zbliżyć się do portugalskiej duszy i stworzyć tak sugestywną społeczną panoramę ostatniego okresu dyktatury Salazara? Opowieść Barrala jest poruszająca, refleksyjna i wiarygodna – nie dzięki poetyckiej estetyzacji czy reporterskiej mięsistości (choć i te zabiegi są w niej obecne), ale przede wszystkim za sprawą magnetycznego złudzenia żywego „tu i teraz”, które błyskawicznie zniosło we mnie dystansujące wrażenie „tam i wtedy”. Wszystko stało się mi bliskie – tęsknoty, radości, lęki, wybory bohaterów… Oraz Lizbona, w której nigdy przecież nie byłem. Jak i w ogóle w Portugalii.

Przychodzi baba, nie, dziewczyna do lekarza...

Tak, tak – nieco wyżej wspomniałem o „portugalskiej duszy”, jakbym miał prawo opiniować w tej dziedzinie, a nie dysponuję nawet turystycznym doświadczeniem. Bez oporów przyjmę wszelkie objaśnienia możliwych nadużyć, wypaczeń czy powierzchowności, jakie eksperci i rodowici Portugalczycy znajdą w komiksie Barrala, ale na tę chwilę z pełnym spokojem pozostaję pod wrażeniem autentyczności obecnego w nim nastroju. Ten zaś tworzą przede wszystkim obyczajowe sceny, w które bez krzykliwych podkreśleń włączone są sprawy zrodzone przez polityczny reżim i niestarzejące się oblicze terroru prewencyjnego. Przesłuchania, cenzura, nielegalność wszelkich form opozycji, łatwość, z jaką można zasłużyć na miano niebezpiecznego wywrotowca i dorównująca jej wspaniałomyślność władzy umożliwiającej rehabilitację dobrowolną współpracą (cudowny epizod z udziałem chłopca kolportującego pornograficzne pisemka) – takich realiów dotyka, chcąc nie chcąc, Fernando Pais.

Barral zwycięsko posłużył się postacią dojrzałego bohatera jako punktem ciężkości, na którym oparł kwestię osobistego szczęścia, granic bezstronności i przezwyciężenia gorzkich doświadczeń z udziałem ukochanych osób (wątki żony i brata). Fernando, którego w odpowiedzi na pytanie „jesteś komunistą, socjalistą?” dowcipnie wyręcza przyjaciel i pisarz Horácio, mówiąc „On jest egoistą!”, nie obrazuje jednak cudownej i banalnej przemiany. Retrospekcje, odsyłające nas w akcji o 10 lat (jedna dalej, bo do dzieciństwa Fernanda), wykazują zarówno pewność i jawność jego przekonań, jak i okoliczności, które nie czynią ich łatwiejszymi do podtrzymania. Przypadkowe poznanie rodziny João i Any wystawia je znów na próbę i uświadamia, że opozycyjna działalność objęła kolejne pokolenia. Bunt niezmiennie ma swoich kontynuatorów, nauczycieli i prześladowców.

... a lekarz kokietuje!

Prezentacji ich grona towarzyszą różnego kalibru aluzje wolnościowe – od piosenki Street Fighting Man po bukiet goździków, jakie Fernando kupuje na spotkanie z Aną (wiadomo, że czas wydarzeń w komiksie poprzedza „Rewolucję goździków”, ale tym bardziej należy docenić subtelność dowcipu autora objawiającą się w następującym dialogu: „Goździki? Co symbolizują?” „Nie mam pojęcia. Nie jestem zbyt biegły w języku kwiatów.”). Nie brak też trzeźwych dysput ideowych, socjologicznych obserwacji z reżimowej codzienności, oceny narodowego charakteru, umiejętnego komentarza na temat wieloletnich wojen Portugalii na obszarach afrykańskich kolonii oraz literackich tropów. Tutaj nieodzownym był ukłon w stronę Pessoi, jak i zakochanego w Portugalii Włocha, Antonia Tabucchiego – do inspiracji jego powieścią Twierdzi Pereira Barral przyznaje się wprost we wspomnianych podziękowaniach. Francuskiego rysownika z włoskim pisarzem mocniej zdaje się jednak łączyć właśnie szczere uczucie względem nieojczystego kraju.

Na równi z dopracowaną pod kątem historii i kultury Portugalii fabułą przejawia się ono w rysunkach. Barral jako swojego mistrza wymienia Jacquesa Tardiego i widać to w ujęciach wykorzystujących architekturę oraz w kadrowaniu, które pozostają wszak ogólnie charakterystyczne dla komiksu frankofońskiego ery spadkobierców Hergé’a. Z narzędzi tych Barral korzysta nienagannie, ale ów wyróżniający jego pracę walor emocjonalny uzyskuje dzięki pięknie dobranym ujęciom tego, co dla Lizbony emblematyczne – stromizn, po których pną się tramwaje, schodów, placów, łuków… Do tego cudnie nasłoneczniona i przy tym pastelowo przecieniowana kolorystyka – uderzająco bliska tej, jaką znajdziecie w komiksach Paco Roki. Zapewne nieprzypadkowo – widać to obiektywnie paleta najbliższa naturalnym odcieniom krajobrazów (również miejskich) Półwyspu Iberyjskiego.

Jest i baba, znaczy babcia.

Dobrze, a gdzie to tytułowe, jakże słynne Fado? Powtórzę – w Portugalii nie byłem, ale i pod tym względem wierzę panu Barralowi. Że jest pełne trawiącego bólu, ale też silniejsze niż reżim, który próbował je zawłaszczyć jako wyraz „tradycyjnych wartości”. Jego udział w akcji jest skromny i odpowiednio symboliczny na tle słów jednej z postaci (jakże łudząco sympatycznej) pojawiającej się na drodze Fernanda: „Bardzo trudno się przeciwstawić egoistycznemu pragnieniu szczęścia”. Przy dźwiękach Fado ukazuje ów trud odczuwalnie.

Wydawnictwu Timof Comics serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł:
Przy dźwiękach Fado
Wydawnictwo: Timof Comics
Scenariusz i rysunki:
Nicolas Barral
Tłumaczenie: Grażyna Jadwiszczak, Zuzanna Szpura, Jakub Jankowski
Typ: komiks
Gatunek:
obyczajowy/historyczny
Data premiery:
22.08.2022
Liczba stron: 160
ISBN:
9788366347953

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz "Justin" Łęcki
Łukasz "Justin" Łęcki
Dzieciństwo spędziłem przy komiksach TM-Semic, konsoli Pegasus i arcade’owych bijatykach. Od kilkudziesięciu lat sukcesywnie podnoszę stopień czytelniczego wtajemniczenia, nie obierając przy tym szczególnej specjalizacji. Fascynują mnie mity, folklor, omen, symbole – wszystko, co tworzy panoptyczny rdzeń ludzkiej wyobraźni. Estetycznie i duchowo czuję się związany z modernizmem, ale dzięki dzieciom i znajomym udaje mi się utrzymywać niezbędny poziom cywilizacyjnej ogłady. Nałogowo wizytuję antykwariaty książkowe i sklepowe działy słodyczy. Piszę też dla wortalu i czasopisma Ryms.
Pośród moich recenzji zebrało się już parę komiksowych tytułów, dzięki którym rozwinąłem znacznie swoje pojęcie o historii XX-wiecznej Hiszpanii – Patria, Koleje losu, Powrót do Edenu, Epilog. Po lekturze każdego z nich zadawałem sobie pytanie: dlaczego w Polsce nie powstały jeszcze komiksy, które w...Trzydziestolatek 10 lat później. Recenzja komiksu Przy dźwiękach Fado
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki