SIEĆ NERDHEIM:

Polityczne intrygi, spiski, kradzieże… A wokół tego pustynia. Recenzja powieści Pieśń pustyni

Historia Zirry wciąga jak piaski pustyni - szykujcie się na ostrą jazdę!

Grzegorz Wielgus to nazwisko znane na polskiej scenie politycznej, ale jak do tej pory nie miałam sposobności, by sięgnąć po jakąkolwiek książkę tego autora (pomińmy milczeniem fakt, że dwie czekają od dłuższego czasu na półce, dobrze?). Lubię klimaty pustynne, lubię fantastykę, więc skusiłam się na lekturę Pieśni pustyni. W tej książce dostałam obie te rzeczy… i cholernie dużo więcej.

Zirra żyje w mieścinie o nazwie Kazar, położonej w Dominium. Jej rodzime miasteczko otacza Pustynia Erkal, na której można znaleźć białopył – bezcenny surowiec, dostępny jedynie dla najbogatszych mieszkańców Dominium. Niewiele osób potrafi go odkryć – to tak zwane Pustynne, dziewczęta o białych oczach, które potrafią Dotknąć Pustki, dzięki czemu widzą białopył jako czerwone plamy w bladym świecie. Jedną z nich jest właśnie Zirra. Musi przynosić kruszec do wioski, by Kazar mógł raz w roku zapłacić daninę Dominium. Dziewczyna większość swojego życia spędza na pustyni w poszukiwaniu białopyłu… Aż do dnia, gdy przez niefortunny zbieg okoliczności jej siostra, Seiva, zostaje uprowadzona z rodzinnego miasta. Rozwścieczona, zrozpaczona i dysząca żądzą zemsty Zirra rozpoczyna swoją krucjatę. Zaprowadzi ją ona tam, gdzie najmniej się tego spodziewała, a ludzie, których Pustynna uważała za wrogów, okażą się sojusznikami.

Dopiero zakończył się pierwszy kwartał tego roku, a ja już wiem, że Pieśń pustyni trafi do mojej topki książek fantasy. Akcja trzyma w napięciu praktycznie od pierwszej strony, fabuła cały czas gna naprzód i nie znamy dnia ani godziny, kiedy autor zaskoczy nas jakimś gwałtownym zwrotem. Pościgi, walki, polityczne spiski i intrygi – dzieje się tu dużo i nieustannie, a książka wymaga od czytelnika sporego skupienia, by nie pogubił wątków i ogarnął to wszystko. Na dodatek już na samym początku pojawia się ogrom postaci, które początkowo mi się mieszały i miałam pewien problem z połapaniem się kto z kim i po co, zresztą podobny szkopuł przydarzył mi się z fabułą. Choćby kult Wszechśmierci na początku w ogóle mi nijak nie pasował do reszty fabyły czy postaci Astris i Therisa, będący dla mnie jedną wielką zagadką. Na szczęście w miarę rozwoju akcji całość nabiera coraz więcej sensu, a poszczególne wątki zaczynają łączyć się w logiczną całość.

Klimat Dominium nieodłącznie kojarzył mi się nie tylko z arabską pustynią. Opisy uzbrojenia i formacji wojskowych nieustannie przypominały mi okres XVII wieku. I nie byłabym sobą, gdybym nie uczepiła się faktu, że rajtaria miała miecz. Ja się wychowałam na Sienkiewiczu, jego Trylogię znam lepiej niż własny PESEL, i jak żyję, tak nie słyszałam, żeby rajtarzy walczyli mieczem (nawiasem mówiąc – ta broń wyszła z użycia ok XVI wieku, a rajtarzy byli uzbrojeni w rapiery albo pałasze). Tyle tematem mojego czepialstwa, bo tak generalnie to klimat i to odwołanie się do XVII-wiecznych realiów bardzo przypadło mi do gustu – ile można czytać o quasi-średniowiecznych czasach? Autor ma lekkie pióro, opisy nie są zbyt rozwlekłe, ale znakomicie przedstawiają postaci i widoki. Ras, które zaludniają Dominium, pojawia się mnóstwo, ale każda odróżnia się od pozostałych i całość tworzy bardzo kolorowy gobelin. Brakowało mi jednej rzeczy (znowu wyjdzie, że się czepiam) – mapki. Borze norweski, jak ja wewnętrznie szlochałam za mapą Dominium, to nawet nie jestem w stanie opisać. Może tak w kolejnej części?

Bardzo ciekawym elementem był białopył. Proszek niewiadomego pochodzenia zdobywany przez Pustynne jest cenniejszy niż złoto i srebro razem wzięte. Nie tylko potrafi zaleczyć rano, ale też wzmaga działanie prochu, a użyty przy produkcji jakiegokolwiek przedmiotu uniemożliwia jego kradzież. Gdyby jednak jakiś zdolny złodziejaszek zwinął taki obiekt, prędzej niż później padnie trupem, bo białopył go zabije. Dominium cierpi na ciągły brak tego kruszcu i zrobi wszystko, byleby Pustynne przynosiły go jak najwięcej do jego skarbców.

Bohaterowie… O matko, ja ja się z nimi zżyłam! Zirra to żadna nastoletnia zbawczyni tego świata ani typowa Mary Sue. To doświadczona życiem i jego trudnymi warunkami dziewczyna, która potrafi dać w zęby, potrafi bronić siebie i swojego zdania i wcale nie poddaje się za łatwo. Gotowa jest rzucić wyzwanie całemu Dominium i kultowi Wszechśmierci, najpierw by odzyskać siostrę, potem by pomścić jej śmierć. Sprzymierzeńcem Zirry okazuje się Karamis, żołnierz Dominium, Vialańczyk, którego ojczyznę podbito, a jej ludność zmasakrowano. Ich relacja jest budowana stopniowo, rozwija się powoli i w żadnym momencie nie przytłacza pozostałych wątków i wydarzeń. Do tego mamy jeszcze Staurosa, wychowanka jednego z uczonych Wszechśmierci, Sagalta, który umiera i zostaje wskrzeszony. Na kartach powieści pojawia się także Astris, młoda dyplomatka i Glifotwórczyni, potrafiąca poznać dzieje zapisanych kart od razu gdy weźmie je do ręki, oraz jej towarzysz, Theris, złodziej ze zdolnością stapiania się z cieniem, co czyni go praktycznie niewidzialnym. Wszystkich polubiłam, ze wszystkimi się zżyłam i już tupię z niecierpliwości w oczekiwaniu na drugi tom!

Pieśń pustyni to powieść niemal idealna – gwałtowne zwroty akcji, bohaterowie z krwi i kości, których nie sposób nie polubić, delikatnie zarysowany wątek romantyczny i świetny klimat składają się na historię gorącą niczym piaski pustyni. Mam nadzieję, że drugi tom będzie jeszcze lepszy i że nie przyjdzie nam na niego długo czekać, bo już mnie ciekawość roznosi, co też tam się może wydarzyć i jak potoczą się losy Zirry i Karamisa.

SZCZEGÓŁY
Tytuł: Pieśń pustyni
Wydawnictwo: Initium
Gatunek: fantastyka
Data premiery: 17.03.2023
Liczba stron: 649
ISBN: 9788367545211

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
spot_img
Grzegorz Wielgus to nazwisko znane na polskiej scenie politycznej, ale jak do tej pory nie miałam sposobności, by sięgnąć po jakąkolwiek książkę tego autora (pomińmy milczeniem fakt, że dwie czekają od dłuższego czasu na półce, dobrze?). Lubię klimaty pustynne, lubię fantastykę, więc skusiłam się...Polityczne intrygi, spiski, kradzieże... A wokół tego pustynia. Recenzja powieści Pieśń pustyni
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki