SIEĆ NERDHEIM:

Błysk i czerń. Recenzja komiksu Powrót do Edenu

Wolne miejsce przy stole
Wolne miejsce przy stole

Paco Roca to w moich oczach skromny architekt solidnych pomostów łączących sztukę i życie. Zachowujących piękno prezentacji i surowość przywoływanej nią rzeczywistości. Dowodzących wspólnego ludziom zrywu ku pamięci z nadzieją ocalenia choć cząstki unikalnego istnienia. Prowadzących w przestrzeń nieubłaganej utraty, którą to drogą, gdy obejrzeć się za siebie, ciągnie korowód związanych z nami na różne sposoby osób. W Powrocie do Edenu hiszpański autor obnaża smutną prawdę, że refleksje wzbudzone przez międzyludzkie relacje często omijają samych ich uczestników, którzy nie znajdują na czas pomocnego odbicia.

Proces ten obrazuje poprzez życiorys swojej matki, Antonii, skupiając się na okresie jej dorastania w faszystowskiej Hiszpanii. Do rekonstrukcji wydarzeń prowokuje go rodzinne zdjęcie, strzeżone przez matkę niczym relikwia podtrzymująca nadzieję na ostateczną celowość przeżytych dni. I choć potwierdza ono obiegową opinię na temat sytuacji, kiedy to się „dobrze wychodzi z rodziną”, to sprowadzać do tego dzieło Roki byłoby lekkomyślnością.

Starą fotografię Roca analizuje tak jak dziecko próbujące zebrać w ciąg dobiegające końca życie osoby, której zawdzięcza swój byt. Dziecko zawstydzone własną długoletnią niewiedzą, odkrywające niezależną od niego siłę więzów krwi i spokorniałe wobec apelu przeszłości oraz pamięci. Jak autor sam wyznaje w wywiadach, po Domu, który powstał po śmierci ojca, chciał zdążyć z przedstawieniem historii matki, tak aby sama mogła ją ujrzeć, bo czytać Antonia nigdy się dostatecznie nie nauczyła.

Dobry fotograf to zdjęcie robił…

Jej życie stanowi przejmujący portret prostej kobiety skrępowanej psychicznie przez maczystowskie społeczeństwo wespół z kościołem katolickim, którego starotestamentową wykładnię płci winnej wygnania z raju i trwającej zasłużenie ziemskiej niedoli umocniła w Antonii uwielbiana przez nią matka. Utrwalanie pokoleniowych błędów związanych z uprzywilejowaną pozycją mężczyzny ilustrują w pierwszej kolejności ojciec i bracia dziewczyny – przemoc, tłumienie uczuć, frustracja narosła wokół obsesyjnie pojętej dumy mylącej uległość z szacunkiem i jednoczesna niezaradność życiowa, przywilej seksualnej swobody i piętnowanie żeńskiej „rozwiązłości”.

Spośród zdominowanych tym sposobem kobiet wyłamuje się Amparín – jedna z dwóch starszych sióstr Antonii, charakterna i kokieteryjna panna, która koniec końców szuka (niemal desperacko) ucieczki z domu w małżeństwie. To ona zamawia u przechodzącego plażą fotografa zdjęcie będące punktem wyjścia do wycieczki w przeszłość, jakże różną od zwodniczej (i tak upragnionej) beztroski utrwalonej chwili. Roca relacjonuje rozległe, odbywające się poza tym wyimkiem czasu rodzinne starcia bez cenzury, ale – co przy ich kształcie jest niezmiennie trudne – nie w oskarżycielskim tonie. Zachowuje właściwą swoim narracjom świadomość czasów i okoliczności, frankistowskiego reżimu oraz wspomagającego go kościoła, i to przeciw mechanizmom konsekwentnego upokorzenia, stłamszenia, nakreślającym wąskie pole życiowych możliwości przedstawia dowody (również te odczuwalne w najbardziej „demokratyczny” sposób, czyli biedę i głód).

Kraina pieczonych gołąbków
Kraina pieczonych gołąbków

W wypadku matki autora skutki tych ograniczeń najmocniej wybrzmiewają w nieporadnych, budzących wesołość rodziny próbach uporządkowania świata za pomocą zmieszanych razem opowieści z biblii, kina i jarmarku (znacząca postać Kapitana don Milána, romantycznego ideału mężczyzny wiernego życiowej, nieszczęśliwej miłości, który w śmiałych wyczynach szuka wyzwalającej śmierci). Fascynacja samą opowieścią łączy się z potrzebą nagradzającego ładu, jaki pozostaje gdzieś tam, poza obecnym zasięgiem, ale obecny. Ów symboliczny i tytułowy Eden, wyrosły z naiwnych projekcji niedostępnego szczęścia, Antonia pielęgnuje w sobie ze skrytą pieczołowitością, zasługującą na ciche, bezwarunkowe uszanowanie, należne tak wzniesionym pośród intymności schronom.

Poziom bezpretensjonalnie narastającej czułości, pobudzającej do refleksji i czytelnika, Roca osiąga niepostrzeżenie. Powrót do Edenu to moim zdaniem jego najsubtelniejsze dzieło – może dlatego, że poświęcił je właśnie matce, w której losie odsłoniła mu się jako synowi i artyście nikłość osamotnionego istnienia. To doznanie i próby przeciwdziałania mu komentuje za pomocą obrazu błysku, łącząc biblijną poetykę stworzenia i czysto fizyczne oblicze zjawiska światła. Wzmacnia go symbolicznie spowszedniałym dziś dawnym rytuałem (rytualizacja życia jest zresztą w Powrocie oczywistym tropem) fotografii – obrazu zrodzonego w nagłym świetle i wyostrzającego się w ciemności. Zbudowana na tym zestawieniu graficzna wariacja kreacji, zawierającej się w dowolnej chwili, stanowi zresztą klamrę komiksu.

Ci spoza kadru
Ci spoza kadru

Pisałem już o tym przy okazji recenzowania Kolei losu i nie sposób tutaj się nie powtórzyć – Roca niewymuszenie panuje nad rysunkową narracją. Oszczędna, konturowa kreska, regularne kadry, pozioma orientacja stron, przykurzone, pyliste odcienie barw – wszystko oddaje powagę i troskę, z jakimi autor wędruje do źródła cudzej pamięci i śledzi jej nurt. Samo odwrócenie ról, którego dokonuje na okładce względem kluczowego zdjęcia, jest wystarczającym tego dowodem oraz gestem zaufania.

Roca w żadnym sensie nie deformuje i ów właściwy mu autentyzm komiksowego języka sprawia, że silnie odczuwamy emocjonalną wartość spraw, o jakich opowiada. Powrót do Edenu dotknął mnie wprost – głęboko i nienachalnie, odsyłając niezawodnie do mojego rodzinnego archiwum zdjęć. Niech i was skłoni na początek do przetrząśnięcia własnych.

Wydawnictwu Kultura Gniewu serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Powrót do Edenu
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Scenariusz i rysunki: Paco Roca
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Typ: komiks
Gatunek: obyczajowy/biograficzny
Data premiery: 26.05.2022
Liczba stron: 176
ISBN: 9788367360029

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz "Justin" Łęcki
Łukasz "Justin" Łęcki
Dzieciństwo spędziłem przy komiksach TM-Semic, konsoli Pegasus i arcade’owych bijatykach. Od kilkudziesięciu lat sukcesywnie podnoszę stopień czytelniczego wtajemniczenia, nie obierając przy tym szczególnej specjalizacji. Fascynują mnie mity, folklor, omen, symbole – wszystko, co tworzy panoptyczny rdzeń ludzkiej wyobraźni. Estetycznie i duchowo czuję się związany z modernizmem, ale dzięki dzieciom i znajomym udaje mi się utrzymywać niezbędny poziom cywilizacyjnej ogłady. Nałogowo wizytuję antykwariaty książkowe i sklepowe działy słodyczy. Piszę też dla wortalu i czasopisma Ryms.
spot_img
Paco Roca to w moich oczach skromny architekt solidnych pomostów łączących sztukę i życie. Zachowujących piękno prezentacji i surowość przywoływanej nią rzeczywistości. Dowodzących wspólnego ludziom zrywu ku pamięci z nadzieją ocalenia choć cząstki unikalnego istnienia. Prowadzących w przestrzeń nieubłaganej utraty, którą to drogą, gdy...Błysk i czerń. Recenzja komiksu Powrót do Edenu
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki