SIEĆ NERDHEIM:

Pamięć zbiorowa nad zbiorowym grobem. Recenzja komiksu Otchłań zapomnienia

Wspólnota pogrzebanych.
Wspólnota pogrzebanych.

Paco Roca we właściwym sobie stylu ponownie mierzy się z hiszpańską traumą wojny domowej, kontynuując przy tym rozważania na temat ocalającej roli pamięci. Dla tych, którzy znają wcześniejsze komiksy Hiszpana, to żadna niespodzianka. Ale zarówno u nich, jak i u czytelników niezaznajomionych przykładowo z Kolejami losu czy Powrotem do Edenu owo „ponownie” może wzbudzić podejrzliwość, sugerując poziom „zmęczenia materiału” i powtarzalności, pomimo całego szacunku dla tematu. Sam miałem podobnie. Jednak nie trzeba mi było zbyt wielu stron, by to się zmieniło.

Otchłań zapomnienia to najszerzej zakrojony reportersko projekt, w który Roca nie zaangażowałby się – być może wiedziony obawą podobną tej, jaką wyraziłem powyżej – gdyby nie upór Rodriga Terrasy, współscenarzysty tytułu. O tej długo rodzącej się współpracy przeczytacie w epilogu, zestawiającym też fakty, które autorzy sfabularyzowali. Tym sposobem w dialog społeczny, związany z postawą hiszpańskiego rządu wobec ekshumacji ofiar wojny domowej, włączyli kulturowy, dotyczący obrzędów pogrzebowych i prawa do poszanowania zmarłych.

Wspólnota zbrodni.
Wspólnota zbrodni.

W polu faktów dotyczących zbiorowych mogił ofiar represji, jakie frankistowski rząd kontynuował wobec „republikańskich rebeliantów” po zakończeniu wojny, kluczowe miejsce przypada dwóm kobietom i ich ojcom. Są to Josefa Celda, nazywana zdrobniale Pepicą, oraz Maruja Badía. Ojciec pierwszej, José, był jedną z ofiar zbiorowych egzekucji, których dowody w postaci masowych grobów znajdują się na cmentarzu w graniczącej z Walencją Paternie. Ojciec drugiej, Leoncio, był tam wówczas grabarzem. Dwie historie republikańskich rodzin współtworzą zapis walki o pamięć i godność. Ich pokoleniowy splot pomaga uwierzyć w spajającą siłę pamięci, która obejmuje zarówno bliskich, jak i tych nieznanych czy wręcz anonimowych.

Walka z anonimowością w Otchłani zapomnienia obejmuje przynajmniej trzy poziomy. Pierwszy reprezentują działania Pepiki walczącej z nieprzychylną administracją rządową o zezwolenie na ekshumację. Drugi – działania Leoncia, który, świadom podejmowanego ryzyka, traktował ciała pomordowanych z największym możliwym szacunkiem. Pomagał rodzinom ofiar, wskazując miejsce pochówku i dostarczając symboliczne pamiątki – skrawki ubrań, osobiste drobiazgi, kosmyki włosów. Prowadził swoiste archiwum dat i ofiar licznych egzekucji, zaś w pewnych przypadkach, do których zalicza się i ten ojca Pepiki, umieścił przy zwłokach zakorkowaną buteleczkę z personaliami ofiary. Trzeci poziom nie nosi już znamion przezwyciężenia tytułowej otchłani, bo dotyczy tych, których obejmuje się jedynie liczbą 80 000 – ofiar frankistowskich represji dziś bez większego prawdopodobieństwa na zlokalizowanie miejsca ich pochówku.

Wspólnota grabarzy.
Wspólnota grabarzy.

Jak i we wspomnianych komiksach, tak i tutaj siłą jest emocjonalna szczerość ludzkich postaci. Prostych ludzi, pośród których kryją się „zwyczajni-niezwyczajni” jak Leoncio oraz tych na wzór Joségo druzgocąco doświadczonych tylko przez nadmiar własnego zaufania w ludzką przyzwoitość i sprawiedliwość. Gotowych przyjąć wyroki losu, ale skrzywdzonych z premedytacją przez innych ludzi. Dla podkreślenia wymiaru tej krzywdy autorzy w ślad za Leonciem, miłośnikiem antyku, przywołują sytuację Achillesa, który mszcząc się za śmierć Patroklosa, zbezcześcił zwłoki Hektora. Ta oczywista analogia nabiera mocy, gdy zdamy sobie sprawę z łatwości, z jaką nie tylko w Hiszpanii władze manipulują kwestią „rozliczeń z przeszłością”. Roca i Terrasa na marginesie opowieści Pepiki przywołują kilka niechlubnych praktyk hiszpańskiego rządu, których podsumowaniem są słowa z epilogu o „demokratycznym państwie cierpiącym na amnezję”. I znów rozbudziło to we mnie chęć na przeczytanie komiksu, który w podobny sposób zagłębiłby się w polskie strefy zapalne.

Wspólnota społeczna.
Wspólnota społeczna.

Moje rozumienie tego sposobu wyraziłem już przy recenzowaniu wcześniejszych komiksów Roki. Jednak przy Otchłani zapomnienia uderzyła mnie pełna zasadność tego, w czym widziałem niebezpieczeństwo banału – zdań typu „Zapomnienie to otchłań dzieląca życie i śmierć” czy powracających kadrów z przestrzeloną czaszką, prostych (zbyt prostych?) i wyczerpujących komunikatów. Roca nie tworzy pod presją oryginalności względem tematu. Pisze i rysuje tak, by możliwie w każdym wspomóc poczucie istotności, przypomnieć o ciągłości, którą tworzymy jako ludzkość oraz o tym, że życie dzielimy z innymi na wiele sposobów, jakich nie jesteśmy nawet świadomi. Nie chce zaskakiwać, szokować, moralizować. Sądzę, że ten pan nie tylko czuje, ale i nieszumnie czuje się odpowiedzialny. Pan Terrasa również.

Dowodem tego jest też sposób, w jaki prowadzą historię. Przedstawiający egzekucję prolog streszcza główne wątki, a ich rozwinięcie następuje według precyzyjnych, wydłużonych odsłon. Linia czasowa postępujących prac archeologicznych przeplata się ze wspomnieniami, wprowadzając nas w kolejne etapy życiorysów głównych bohaterów. Podkreślany podczas ekshumacji wymóg dokładności i niespieszności przekłada się na tempo rekonstruowanych scen prowadzących do egzekucji. Koszmar wycieńczającego psychicznie, przeciągającego się oczekiwania pośród osadzonych. Rozpaczliwa nadzieja na choćby tymczasowe odsunięcie wyroku u żon, matek, sióstr wypatrujących znajomych twarzy pośród pasażerów transportów na miejsce egzekucji. Zapełnianie kolejnych dołów na cmentarzu. Wszystko powoli, ze świadomością, że to jeden z przywołanych apeli pamięci.

Wspólnota pamięci.
Wspólnota pamięci.

Wrażenie to graficznie wzmacniają sekwencje bezsłownej narracji, charakterystyczna dla Roki pozioma orientacja plansz i białe strony dzielące komiks na rozdziały. Sam rysunek i sposób kadrowania ponownie najprościej zdefiniować poprzez nazwisko twórcy – Roca ma swój wypracowany, rozpoznawalny, funkcjonalny styl, wystudzoną kolorystykę i ponownie to działa bez zarzutu. Artysta wierny historii i z wyczuciem dobierający środki.

Otchłań zapomnienia nie wyprzedziła Powrotu do Edenu w moim osobistym rankingu tytułów Paco Roki, ale nie powiedziałbym też, że jest z tego powodu komiksem słabszym. Współpraca z Terrasą również w niczym nie naruszyła marki Hiszpana jako autora żywo zaangażowanego w historię swojego kraju i aktualizowanie wspólnej ludzkości refleksji dotyczącej istoty pamięci.

Wydawnictwu Kultura Gniewu serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Otchłań zapomnienia
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Scenariusz: Paco Roca & Rodrigo Terrasa
Rysunki: Paco Roca
Tłumaczenie: Tomasz Pindel
Typ: komiks
Gatunek: dokumentalny/historyczny
Data premiery: 23.11.2024
Liczba stron: 292
ISBN: 9788367360937

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz "Justin" Łęcki
Łukasz "Justin" Łęcki
Dzieciństwo spędziłem przy komiksach TM-Semic, konsoli Pegasus i arcade’owych bijatykach. Od kilkudziesięciu lat sukcesywnie podnoszę stopień czytelniczego wtajemniczenia, nie obierając przy tym szczególnej specjalizacji. Fascynują mnie mity, folklor, omen, symbole – wszystko, co tworzy panoptyczny rdzeń ludzkiej wyobraźni. Estetycznie i duchowo czuję się związany z modernizmem, ale dzięki dzieciom i znajomym udaje mi się utrzymywać niezbędny poziom cywilizacyjnej ogłady. Nałogowo wizytuję antykwariaty książkowe i sklepowe działy słodyczy. Piszę też dla wortalu i czasopisma Ryms.
spot_img
Paco Roca we właściwym sobie stylu ponownie mierzy się z hiszpańską traumą wojny domowej, kontynuując przy tym rozważania na temat ocalającej roli pamięci. Dla tych, którzy znają wcześniejsze komiksy Hiszpana, to żadna niespodzianka. Ale zarówno u nich, jak i u czytelników niezaznajomionych przykładowo z...Pamięć zbiorowa nad zbiorowym grobem. Recenzja komiksu Otchłań zapomnienia
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki