Doczekaliśmy się pierwszego crossoveru z udziałem Człowieka ze Stali spod znaku DC Rebirth. Album Superman Reborn składa się z czterech numerów Action Comics oraz dwóch numerów serii Superman. W wydaniu zbiorczym splatają się wątki ze wspomnianych tytułów.
Tajemniczy sobowtór Kal-Ela wygląda jak Clark Kent, posiada jego wspomnienia i ubiera się bez gustu – wypisz-wymaluj fajtłapowate alter ego Supermana. Klon (czy brat-bliźniak) nie dysponuje jednak nadludzkimi mocami i zachowuje się zgoła odmiennie od dobrze wychowanego chłopaka z Kansas, nachodząc Lois w jej mieszkaniu i wściubiając nos w nieswoje sprawy. Zresztą nawet rysowany jest tak, by wyglądać na psychola. Zagadkę nieprawdopodobnej egzystencji tej postaci próbował rozwiązać zarówno prawdziwy Superman, jak i Lex Luthor – bez powodzenia jednak. W Superman Reborn „Kent” wchodzi na wyższy poziom stalkingu (coś w jego umyśle pęka) zachowując się jak postać grana przez Glenn Close w Fatalnym zauroczeniu. Zaprasza Lois na kolację, podczas której… ale może nie będę spoilerował. Dość powiedzieć, że szydło z worka wreszcie wyszło i prawdziwa natura Pseudo-Clarka została obnażona. I bynajmniej nie jest łagodna i spolegliwa.
Drugim elementem eksploatowanym chociażby w Superman Volume 3: Multiplicity jest nieprzystawalność obecnej inkarnacji Supermana do rzeczywistości Ziemi 0 – Kryptończyk ukrywający się pod nazwiskiem Smith stanowi obce ciało w tkance tego świata. I bardzo dobrze. Zastąpiwszy po wydarzeniach z Final Days of Superman zmarłego Człowieka ze Stali w roli czempiona ludzkości, Kal-El wiedzie spokojne życie farmera w hrabstwie Hamilton, 300 mil na północ od Metropolis. Autorzy serii (Peter J. Tomasi oraz Patrick Gleason) odmalowali subtelny i interesujący portret super-rodziny. Wątek ten stanowił doskonałą przeciwwagę dla tytanicznych starć między Człowiekiem ze Stali a monstrualnymi adwersarzami, pokazując ludzką i „normalną” stronę postaci.
W Superman Reborn spokój Państwa Smithów zostaje zburzony. W ich sielankowy byt wdziera się istota wszechmocna i pochodząca z zupełnie innej bajki – Mr. Mxyzptlk. Pojawienie się przybysza z piątego wymiaru nieźle miesza przede wszystkim w życiu Jonathana – syn Lois i Clarka musi walczyć z konusem w fioletowym meloniku o prawo do obecności w pamięci swych rodziców. Chwila, w której mściwy pokurcz się pojawia (Man in the Purple Hat Paula Diniego i Iana Churchilla), jest zdecydowanie najlepszym momentem albumu. Widać, że postać tego złoczyńcy ma ogromny potencjał fabularny, oferując wejrzenie w inne, alternatywne (odmienne nawet od Multiversity) wersje Człowieka ze Stali. Gdyby Jon, próbując odzyskać rodziców, wyruszył w szaleńczą odyseję po tworzonych przez żółto-fioletowego kurdupla rzeczywistościach, byłaby to godna zapamiętania opowieść, a tutaj głównym zadaniem potomka Supermana jest bezsensowne bieganie i pokonywanie absurdalnych przeszkód, żywcem wyjętych ze srebrnej ery komiksu (zaznaczę, że kreska Gleasona doskonale do tego pasuje). Takie przerysowanie można by przekuć w zaletę tego crossoveru, gdyby przyprawić je szczyptą autoironii oraz sarkazmu. Tymczasem surrealistyczne przygody super-rodziny prezentowane są ze sztywną powagą. Rozumiem, że Jon rozpaczliwie poszukuje rodziców (i odwrotnie), jednak cała sytuacja aż prosi się o puszczenie oka do czytelnika – brakuje mi lżejszego tonu znanego z Trials of the Super-Son. Mxyzptlk jest samograjem – jego obecność wielokrotnie była wykorzystywana w sposób kreatywny i dojrzały (pomimo właściwego postaci absurdu) – mnie zapadły w pamięć szczególnie występy w Whatever Happened to the Man of Tomorrow oraz Superman/Madman Hullabaloo. Tutaj jednak potencjał infantylnego, acz wszechmocnego złoczyńcy został rozmieniony na drobne.
Zawiodłem się także na finale opowieści. Superman Reborn służy bowiem retconowi związanych z Człowiekiem ze Stali elementów rzeczywistości DC Rebirth – wszelkie różnice pomiędzy żywotem starego (sprzed Flashpointu) oraz nowego (z New 52) Kal-Ela znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zatarciu ulega zatem to, co było siłą nowej serii – wrzucenie bohaterów w sytuację rodzinną, ukrywanie przez nich swojej tożsamości i nawiązywanie nowych znajomości w typowym, amerykańskim miasteczku. Żal mi obrazów sielankowego życia na farmie w hrabstwie Hamilton. Nie lubię, gdy twórcy (a raczej wydawniczy decydenci) najpierw mozolnie budują nowe status quo świata przedstawionego, by później zniszczyć je jak domek z kart.
W komiksie pojawiają się jeszcze wątki naukowców pod kierownictwem doktora Henshawa, próbujących wytropić Supermana, złoczyńców więzionych przezeń w Fortecy oraz Supergirl, złożonej tajemniczą przypadłością. Mr Oz zaś nadal snuje w najlepsze swe knowania. Epizody te nie mają jednak większego znaczenia dla całości albumu, stanowiąc zapewne przygrywkę do kolejnych numerów.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Superman Reborn (Rebirth)
Wydawnictwo: DC Comics
Typ: Komiks
Gatunek: Superbohaterowie
Data premiery: 13.09.2017
Scenariusz: Dan Jurgens, Patrick Gleason, Peter J. Tomasi, Paul Dini
Rysunki: Patrick Gleason, Ian Churchill, Jaime Mendoza, Mick Gray, Doug Mahnke, Stephen Segovia, Art Thibert, Patrick Zircher
Liczba stron: 154
Podsumowanie
Plusy:
+ rozwiązanie zagadki „Kenta” (i, mam nadzieję, zakończenie tego wątku)
+ pierwsze pojawienie się Mxyzptlka
Minusy:
– zbytnia powaga
– retcon
– niewykorzystanie potencjału Mxyzptlka