
Nie namierzycie konta Gipiego w mediach społecznościowych. Choć nie zawsze tak było. Włoski twórca zerwał z tą formą obecności w środowisku artystycznym, kulturalnym i najogólniej ludzkim w konsekwencji fali hejtu, jaką wzbudził jego komiksowy komentarz do hasła kampanii włoskiego stowarzyszenia feministycznego. Bez dalszego zagłębiania się w sprawę – Gipi, artysta programowo pozostający poza strefą jakiegokolwiek ideologicznego kolektywu, doświadczył na sobie egzekutorskiej bezwzględności logiki narzucanej przez demagogiczne slogany. Jak w Murach Kaczmarskiego – „Ten z nami, ten przeciw nam!”. Tertium non datur. W jednej chwili Gipi z osoby przydatnej jako postępowy reprezentant lewicowych idei został przemianowany na wroga tychże. Oto osobiste podłoże Stacy.
Fabuła nie jest jednak bezpośrednim opisem newralgicznej sytuacji. Owszem, Gipi przyznaje, że wyładował się wpierw emocjonalnie na kilkudziesięciu planszach, które potem trafiły do kosza, ale właściwej obróbki tematu podjął się już z przykładną autodyscypliną i dystansem. Jak sam to ujął w wywiadzie, „Ważniejsza jest historia, jej czystość i równowaga”. Nie widzę tu żadnego odstępstwa od jego dotychczasowej metody pracy, przy czym Stacy wobec innych komiksów Włocha wypada najbardziej agresywnie w ocenie współczesnych relacji międzyludzkich. Nie zniżając się do poziomu strony atakującej, obnaża skalę jej nieczystych zagrań oraz wszystkie luki w jej defensywie, a całą walkę z wszechwładnym imperium mediów społecznościowych prowadzi z pozycji sumienia. I jest to walka zawzięta, dramatyczna oraz na swój sposób inspirująca.
W roli wystawionego przez autora zawodnika występuje Gianni, pisarz i scenarzysta, którego Gipi określił jako „uboższą wersję siebie samego”. Reprezentację modelujących działań molocha algorytmu stanowi reszta zespołu pracującego z Giannim nad scenariuszem serialu, szczególnie zaś jego nowa część, bezkompromisowa feministka Lalla. W telewizyjnym wywiadzie Gianni mówi o trzy słowa za dużo i wywołuje lawinę komentarzy dyskredytujących go w branżowym środowisku. Oczywiście zagrożenie niesławą automatycznie obejmuje firmę, z którą współpracuje. Gianni otrzymuje wprawdzie dość łaskawą pokutę ze strony sztabu zarządzającego, ale za to doświadcza wzmożonej aktywności wewnętrznego demona, który uparcie rozlicza go ze zdradzenia zasad i forsuje plan odkupicielskiej zemsty.

Gipi niezmiennie utrzymuje moją wiarę w emocjonalny autentyzm swoich opowieści i budzi podziw wyczuciem, z jakim dialoguje z ideą człowieczeństwa. W jego wydaniu jest ona zawsze skutecznie aktualizowana – nie tylko z uwagi na aktualny właśnie, rozpoznawalny wymiar zagrożeń, ale też dzięki przypominaniu, że to nasze odwieczne ludzkie „albo-albo”, rozchwiane szale wagi wyboru. Stacy otwiera cytat z Ewangelii św. Mateusza – jego uniwersalny sens dotyczy dowodów prawdziwych intencji wystawionych przez ludzkie czyny. Jest w tym zdaniu o fałszu, którego nie da się ukryć, surowa, potrzebna pewność. Gianni absolutnie jej nie ma.
Przebieg psychicznego i etycznego nadwątlenia bohatera Gipi zarysował w precyzyjnie dezorientujący, niejednoznaczny sposób. Po raz kolejny powołam się na słowa autora, który sam sobie odmawia wszechwiedzy: „Nie potrafię rozwiać wątpliwości co do tej historii”. Ich spiętrzenie wynika z przedstawienia rozbicia osobowości Gianniego poprzez relacje z demonem i tytułową Stacy. Jeśli mocno osiadła wam w głowie autodestrukcyjna ścieżka obłędu z Podziemnego kręgu czy American Psycho, znajdziecie tu coś pokrewnego i oryginalnego zarazem. Różnica tkwi na pewno w dość szybkim ujawnieniu samoświadomości bohatera względem natury demona, co jednak wcale nie spłyca konfliktu, przeciwnie.
Osobiście poraziła mnie ta współczesna koncepcja daimoniona, głosu wewnętrznego, który przekracza granice pojęcia ukształtowanego w starożytnej filozofii, łącząc się z mefistofelicznym charakterem kusicielskiej gry o… No właśnie, o co? Gdy pod koniec komiksu padają słowa „Dusza nie istnieje”, z rozbrajającą lekkością odpowiada im pytanie „W takim razie co straciłeś?”. Wyzwolony przez Gianniego demon to czujny rzecznik dewaluowanych wartości, a jego pojęcie „zła” odnosi się do ryzyka spotęgowania, zaś w dalszej konsekwencji do urealnienia lub zduszenia lęków i fantazji.

Te z kolei autor zbiera w tajemniczej postaci Stacy, odwołując się do motywów porwania, uwięzienia i metod działania seryjnych morderców czy zamachowców oraz do wypaczonej przez popkulturę i trendy postaci miłości – psychopatycznie zawłaszczającej, melodramatycznie idealizowanej, żałośnie plebiscytowej („Musimy robić rzeczy niezapomniane”). W to symulakrum uczucia wciągnięte zostają zrodzone wokół programu Temptation Island rozważania nad nieuniknioną degeneracją ciała i słabnącą intensywnością zmysłowych doznań. Trójcę Gianni-demon-Stacy ukształtowały różne akty zdrady, które całym swoim paranoicznym powikłaniem unikają odpowiedzi wprost na pytanie o podstawy zachowania szacunku względem siebie.
Gipi ujął to rozchwianie kapitalnie również od strony formalnej, włączając w wyznaniową narrację różne dokumenty autorstwa Gianniego – list, zapiski z notatnika i opatrzone odręcznymi komentarzami strony maszynopisu scenariusza. Wszystkie te formy potęgują mętlik – co tu jest niekontrolowanym, a co planowym szaleństwem, co ekshibicjonizmem, co frustracją, co kreacją Gianniego-pisarza? Szczególnie że treść maszynopisu pozostaje w związku z przebiegiem akcji samego komiksu. Podobnie działa wymienność perspektywy Gianniego i demona w ich sporze o Stacy.

Wewnętrzny demoniczny dialog obejmuje też kwestię słów tworzących pożądaną rzeczywistość. „Piękny świat”, utracone wyobrażenie raju, który pragnie sobie przywrócić Gianni – to jedno z biblijnych odniesień, przez które Gipi konsekwentnie poszerza pole antywartości, wiedzy użytej dla manipulacji, tworzącej błędne koło zafałszowanych relacji. Wykorzystuje przy tym całą wieloznaczność właśnie tego słowa – jako związku między osobami, opisu wydarzenia lub typu publicznej aktywności w mediach społecznościowych.
Materiału poglądowego w tej materii dostarczają współpracownicy Gianniego, asekuranckie kółko wzajemnej adoracji pilnujące przede wszystkim swojego kursu w nurcie „postępowości” i środowiskowych notowań. Miałem solidny ubaw przy scenach dyskusji nad rozwiązaniami fabularnymi serialu o nowoczesnej kobiecej bohaterce i jej wyzwalających gestach, ale pośród tak wypunktowanych absurdów na pierwsze miejsce zasługuje rozmowa z treserem papugi, która ma zagrać ważną rolę w rzeczonym serialu. Choć przepraszam – ex aequo stawiam moment zespołowego komponowania emotkowych kondolencji, jakie Lalla próbuje wysłać przyjaciółce po tym, jak za pośrednictwem nagrania umieszczonego w sieci dowiaduje się o śmierci jej męża w wypadku samochodowym. Porażająca, groteskowa miniatura o zadeptaniu granic między sensacją i tragedią.
Sama Lalla, poza zobrazowaniem wyrachowania kryteriów współczesnej „tabeli rang”, dostarcza nowej energii rozkładu w układzie Gianni-demon-Stacy. Ta niebezpieczna siła wzbiera przez cały komiks z perwersyjną pewnością, a Gipi potrafi utrzymać psychologiczne napięcie właściwymi sobie środkami. Pośród nich i tym razem nie zabrakło wodnej metafory. W Stacy autoprezentacja demona odbywa się w nadmorskiej scenerii, w serii symbolicznie dopełniających się czynności zanurzenia, zanurkowania, wynurzenia, na tle linii styku wody i nieba. Jest i inny „wodny” łącznik, ale zagłębcie się już weń samodzielnie.

Nie skupiam się na charakteryzowaniu strony graficznej, bo tę wystarczająco prezentują przykładowe plansze. Tym, którzy są zaznajomieni z twórczością Włocha, mogę dopowiedzieć, że to jego bardziej surowe graficznie oblicze – czarno białe, mniej „wykończone”, ale wciąż charakterystyczne rysunki, podobnie odręczny font, sporo tekstu i bezbłędnie obliczona masa krytyczna treści podanej w oryginalny, mieszający plany narracyjne i chronologiczne sposób. Tym, dla których Stacy będzie pierwszym spotkaniem z Gipim, wróżę apetyt na więcej. Zaspokoją go przykładowo Wyjątkowe chwile ze sztucznymi brawami, MŻKN, S. czy Pewna historia, a jeżeli uda się wam gdzieś zdobyć/pożyczyć egzemplarz Ziemi swoich synów lub Sali prób – będziecie mieli pełne pojęcie o zasadzie „czystości i równowagi” Gipiego.
Wydawnictwu Timof serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Stacy
Wydawnictwo: Timof Comics
Scenariusz i rysunki: Gipi
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Typ: komiks
Gatunek: obyczajowy/thriller psychologiczny
Data premiery: 14.04.2025
Liczba stron: 264
ISBN: 9788368259049