SIEĆ NERDHEIM:

Kwintesencja Bloodborne z niespodziewaną zaletą. Recenzja komiksu Bloodborne: Dama z latarnią, tom 3

Powrót na ulice mrocznego Yharnam, tym razem z centralną rolą jednej z najbardziej ikonicznych i przerażających istot w świecie Bloodborne. Pieśń tytułowej Damy przyciąga mieszkańców miasta i chroniących ich łowców ku zgubie. A czy przyciągnie czytelnika do lektury?

Przy ocenianiu komiksów z serii Bloodborne przydaje mi się odrobina obłędu, rodem z gry (potrzebuję więcej… oczu…). Głównie z konieczności, żebym rozszczepił jaźń fana-gracza od możliwej perspektywy kogoś nowego, kto lubi horrory, a został przyciągnięty genialnym maszkaronem na okładce.

Dobrze, żarciki na bok. Dama z latarnią to zbiór miniserii o takim samym tytule, a przy okazji trzeci tom ze świata Bloodborne od Egmont. I nie traci czasu od pierwszych stron. Jest miasto pogrążone w mroku i zarazie, zagubiony nastolatek z nożem, obława maniaków i spotkanie z wilkołakiem. A gdzieś w tle rozbrzmiewa dziwna pieśń… Wstęp buduje klimat bez pudła. Kolejne rozdziały przedstawiają nam bohaterów opowieści, niepowiązanych ze sobą, prócz właśnie wspólnego mianownika tajemnicy tytułowej Damy.

Rysunki Piotra Kowalskiego nie zawodzą. Towarzyszą nam od pierwszego tomu, oddając wiernie tę niesamowitą atmosferę z samej gry FromSoftware. Czujemy dynamikę każdego spotkania z bestią, impet arsenału łowców (wiernie odwzorowany z pierwowzoru), grozę na twarzach ludzi i obcość tego, co kryje się za coraz cieńszą zasłoną rzeczywistości. Groteska monstrów i rwącej flaki walki zachęca do chłonięcia kadrów, chociaż powinna wykręcać żołądek.

Powrót do malowniczego Yharnam, uwaga na dziką faunę [źródło: Egmont]

Skłamałbym jednak, mówiąc, że nie odczułem spadku jakości – tym razem kolorom i cieniom Brada Simpsona brakuje momentami głębi, co szczególnie niekorzystnie wychodzi dla potworów. Na jednej stronie mamy bestie zarazy pełne detali, na innej ich futro zlepia się w jedną warstwę, a paszcze to różowe wypełniacze. Postacie stają się płaskie, momentami zupełnie nieczytelne. I przyznam, efekt potrafił mnie rozbawić. Nie jest to plaga dręcząca cały komiks, na szczęście.

Podobał mi się scenariusz Cullena Bunna. Nowi bohaterowie stanowią urozmaiconą bandę. Gretchen i młody Abraham, żarliwy Barnabasz i sprytny Wilhelm nie muszą wiele o sobie mówić, by było widać różnice w ich pochodzeniu i przeszłości. Łączy ich nie tylko podążanie za tajemniczą pieśnią, ale także wyraźna empatia. Bunn znajduje czas na pochylenie się nad cierpieniem jednostek w miejscu, gdzie na stosach pali się tłumy.

Zawsze bardzo, bardzo chwalę, jak komiksy rozbudowują ludzki aspekt Bloodborne, konflikt człowieczeństwa z bestiami, tymi zewnętrznymi i wewnątrz nas. Kto ogrywał materiał źródłowy na PlayStation, wie, że ten rozdział stosunkowo szybko ustępuje miejsca bardziej egzotycznej połowie uniwersum. Kto zaś nie ogrywał, ma tym lepszą podbudowę pod główny zwrot akcji.

Bohaterów łączy podążanie za tajemniczą pieśnią. [źródło: Egmont]

Co sprowadza mnie z powrotem do dylematu na początku. Bo jeśli zaś odrzucę na chwilę wszystko, co wiem o Bloodborne, to Dama z latarnią… stanowi fantastyczne wprowadzenie do serii. Nie zalewa czytelnika ekspozycją, nadmierną liczbą tajemnic, nie odkrywa najważniejszych kart jak Śmierć snu, nie jest też oniryczną, ciężką podróżą jak Pieśń wron. Jest do tego łatwa do przełknięcia przy jednym posiedzeniu. Pokazuje fundamenty Bloodborne czytelnie, bez zbędnych ceregieli i zostawia niedosyt, głód poznania więcej, wgryzienia się… Więc, jeżeli jesteście miłośnikami horroru, a zastanawialiście się, o co chodzi z tą kultową grą (albo macie osoby, które chcecie do niej wkręcić), Dama z latarnią to dobry punkt startowy.

Z perspektywy wielkiego fana zaś… nie mam większych zastrzeżeń, prócz samego finału, gdzie z kolei mam ich sporo. Ach, i jeśli nastawiacie się na jakieś soczyste sekrety albo intrygujące interpretacje lore gry, to nie w tym tomie. Jeśli zaś dopiero poznajecie serię, pomińcie kolejne dwa akapity, zawierające spoilery.

Tak jak podobało mi się podkreślenie ludzkiej strony łowów przez całość miniserii, tak ostateczne spotkanie z tytułową Damą było wprost rozczarowujące. Dla graczy to jednej z najbardziej enigmatycznych monstrów, w dodatku z ubiorem niepokojąco podobnym do najbardziej przyjaznej nam istoty. W rozgrywce potrafi autentycznie zestresować swoim zachowaniem oraz pieśnią, ale także z powodu zdolności do zabicia bohatera samym wzrokiem. Spotkania z Damami to zwykle podchody przy osłonach w otoczeniu, które same potrafi być wyzwaniem, jak labirynt.

Mój mały domowy Łowca poleca.

W komiksie zaś, uwaga na lekki spojler, został sprowadzony do takiego sobie bossa do usieczenia na końcu lochu. Na dodatek potraktowanego tropką pozbawiającą całą gamę monstrów w horrorach (Od Aliena po Stranger Things) wyjątkowości. Ja wiem – w grze Damy też nie są unikatowe ani super trudne do pokonania, jak wiemy, co robić, a tutaj mamy jeszcze stado łowców… jednak przy całej podbudowie scenariusza poczułem jedynie rozczarowanie. Sytuację ratuje trochę los Wilhelma, przy którym po raz pierwszy w finale poczułem jakieś ciarki.

Zalety Damy z latarnią przeważają jednak nad jej wadami. Tym bardziej że faktycznie błyszczy jako wprowadzenie do świata Bloodborne, prezentujące przede wszystkim klimat zarazy, łowów i obłędu wraz z mocną ludzką stroną tych, którzy żyją w tym piekle.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Bloodborne: Dama z latarnią, tom 3
Tytuł oryginału: Bloodborne: Lady of the lanterns, vol. 5
Wydawnictwo: Egmont
Scenariusz: Cullen Bunn
Rysownik: Piotr Kowalski
Tłumaczenie: Mateusz Lis
Gatunek: komiks amerykański, horror
Data premiery: 31.01.2024
Liczba stron: 132
ISBN: 978-83-281-7012-4

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Pod obliczami maski trifaccia kryje się student dziennikarstwa, dumny koci tata, a także pasjonat mitologii greckiej oraz wielu aspektów popkultury. Jak Cerber strzegę swojej kolekcji gier, książek, komiksów, figurek Transformersów i Power Rangers. Kiedy tylko jest szansa, oddaję się urban exploringowi z ekipą Pniak, po drodze próbując głaskać uliczne sierściuchy. Najczęściej gram z padem lub kostkami w garści. Piszę, słuchając muzyki ze starą duszą, a kawałek serca bije w Wenecji.
Powrót na ulice mrocznego Yharnam, tym razem z centralną rolą jednej z najbardziej ikonicznych i przerażających istot w świecie Bloodborne. Pieśń tytułowej Damy przyciąga mieszkańców miasta i chroniących ich łowców ku zgubie. A czy przyciągnie czytelnika do lektury? Przy ocenianiu komiksów z serii Bloodborne przydaje...Kwintesencja Bloodborne z niespodziewaną zaletą. Recenzja komiksu Bloodborne: Dama z latarnią, tom 3
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki