SIEĆ NERDHEIM:

Groza, która nawet Lovecraftowi się nie śniła. Recenzja serialu Kraina Lovecrafta

KorektaJustin
Kraina Lovecrafta - materiały promocyjne
Kraina Lovecrafta – materiały promocyjne

Silne postaci kobiece, czarnoskóry weteran, biotyczne ramię oraz rasizm jako największa groza. Gdyby H.P. Lovecraft wiedział, jaką współczesną produkcję oznaczono jego nazwiskiem, najpewniej zacząłby przewracać się w grobie tak szybko, że wytworzyłby własne źródło energii. Prowokacja, profanacja czy może niezrozumienie twórczego dorobku pisarza? Najlepszym określeniem będzie jednak zabawa z motywami – świeża, zaskakująca i z całą pewnością nietuzinkowa. Niestety, jak to bywa z szalonymi zabawami, często wymykają się spod kontroli.  

Atticus – młody weteran wojny w Korei oraz pasjonat literatury fantastycznej – powraca w rodzinne strony z powodu tajemniczego listu od niezbyt kochanego ojca. Na miejscu okazuje się, że staruszek przepadł i trochę głupio byłoby go nie szukać. Tym bardziej że pewne poszlaki wskazują, iż ze zniknięciem rodzica może być związana prawda na temat przodków Atticusa. Młody mężczyzna kierowany ciekawością oraz głęboko zakorzenioną potrzebą przeżycia fantastycznej przygody wyrusza w podróż przez Stany Zjednoczone lat 50. – krainę niebezpieczną, koszmarną i opanowaną przez nienawiść rasową. W wyprawie towarzyszą mu przyjaciółka Letitia oraz poczciwy wuj George.  Nie zdają sobie oni jednak sprawy, jak wiele strasznych, dziwnych i bluźnierczych rzeczy czeka ich po drodze. 

Ten moment, gdy widzisz kolejny motyw niepasujący do twórczości Lovecrafta.
Ten moment, gdy widzisz kolejny motyw niepasujący do twórczości Lovecrafta.

Premierowy odcinek Krainy Lovecrafta wyraźnie dawał do zrozumienia, że produkcja ma poważne aspiracje, aby za pomocą grozy, potworów i kwestii społecznych wywalczyć sobie przytulne miejsce na szczycie serialowych rankingów. Pierwszy epizod szybko zaostrzył apetyt na więcej. W początkowych pięćdziesięciu minutach Kraina Lovecrafta zaoferowała nam wszystko, czego mogliśmy się spodziewać po zapowiedziach produkcji. Horror z brzydkimi maszkarami pożyczonymi od Lovecrafta mieszał się z grozą segregacji rasowej. Potwory zdawały kryć się za każdym zakrętem i za co drugim drzewem. Nie wszystkie jednak wyglądały jak przerośnięte buldogi skrzyżowane z rozdrabniarką do drewna. Jedne bestie miały pazury i kły, a inne długie strzelby i podłe facjaty. Największym plusem tej mieszanki było rozłożenie grozy. Napięcie wzrastało, a atmosfera gęstniała najbardziej, gdy to człowiek człowiekowi był potworem. Natomiast, gdy na ekranie pojawiały się wyczekiwane straszydła, serial wrzucał na luz i zmieniała klimat na właściwy kinu klasy B. 

Rozrywkowe podejście do klasycznego horroru oraz przejmujące ilustrowanie problemów społecznych sprawiało, że Kraina Lovecrafta od pierwszych minut urzekała i wciągała. Jeżeli dodamy do tego liczne odniesienia do twórczości słynnego pisarza z Providence, klasyki science fiction oraz horroru (bohaterowie cytowali Draculę, zazdrościli Carterowi lądowania na Marsie, na mapie zaś odruchowo szukali słynnego Arkham), a także intrygującą historię, klimat lat 50., zwroty akcji, przemyślane budowanie napięcia oraz przełamywanie schematów, to otrzymamy serial z najwyższej półki. Taki, który jednocześnie dostarcza radochy oraz zmusza od przemyślenia pewnych rzeczy. Nikt chyba nie spodziewał się, co czeka nas w jego dalszej części. 

Czerwony Kapturek był bardzo zdziwiony, gdy zobaczył wilka po tygodniu na siłowni.
Czerwony Kapturek był bardzo zdziwiony, gdy zobaczył wilka po tygodniu na siłowni.

Najpierw jednak jeszcze trochę o zaletach, bo tych serial ma wiele. Jednym z najciekawszych elementów Krainy Lovecrafta jest podejście do znanych elementów fantastycznych. Każde przeżarte popkulturą serducho z pewnością zabije szybciej na widok różnorodności motywów, po jakie sięga produkcja. Niemal w każdym odcinku znajdziemy wątki odnoszące się zarówno do klasyki horroru, jak i science fiction. Nie są to jednak tylko subtelne mrugnięcia okiem pojawiające się gdzieś na drugim planie. Serial wyraźnie bawi się popkulturowymi tropami, a wiele odniesień stanowi fundamenty poszczególnych epizodów. Trafimy tu między innymi na odcinek skupiający się na starym domostwie nawiedzonym przez ducha szalonego naukowca, pojawią się mięsiste i obrzydliwe transformacje ciała, wycieczki po odległych planetach, podróże w czasie czy przemierzanie grobowca motodą Indiany JonesaTwórcy całymi garściami czerpią ze sztampowych scenariuszy, a następnie dostarczają za ich pomocą prostej popkulturowej rozrywki – bez przesadnego kombinowania czy reinterpretowania. To czysta pulpowa zabawa. Kraina Lovecrafta jest przy tym wyrazista i nie przebiera w środkach. Jeżeli bohaterka może zmienić swoje ciało (a co za tym idzie również kolor skóry) to znaczy, że będzie przepoczwarzała się w sposób obrzydliwy i odpychający, a każda kolejna transformacja będzie jeszcze bardziej widowiskowa. W serialu krew się leje, głowy odpadają, a martwy policjant szybujący nad trawnikiem pobił najpewniej jakiś rekord lotu ślizgowego. 

Jednak liczne nawiązania, pulpowa rozrywka oraz efektowne zgony to nie wszystko. Gatunkowa zabawa nieustannie przeplata się z poważnymi społecznymi kwestiami, tworząc zaskakującą i wartościową mieszankę. Temat rasizmu pojawia się niemal na każdym kroku, zazwyczaj przedstawiany w bardzo bezpośredni sposób. Jednak kilka odcinków sięga po wątki fantastyczne, by ważne kwestie przemycić w drugim dnie. Te epizody tworzą w zasadzie zamknięte opowiadania, które mogłyby poradzić sobie nawet w oderwaniu od wątku głównego. Eliksir pozwalający na zmianę wyglądu odnosi się do rasowej segregacji i postrzegania kobiet przez pryzmat ich ciała, natomiast kosmiczna podróż przez multiwersum (tak, takie wątki też się pojawiają) opowiada o narzucaniu ról społecznych oraz poszukiwaniu definicji siebie. Wydawać by się mogło, że przy takim zestawie pomysłów nie pozostaje nic innego, jak zachwycać się serialem i czekać na więcej. Niestety obcowanie z produkcją nie jest wcale takie przyjemne. 

Poniedziałki bywają ciężkie.
Poniedziałki bywają ciężkie.

Pomimo intrygującego podejścia do historii i jej elementów od Krainy Lovecrafta bardzo łatwo się odbić. W zasadzie to już drugi odcinek próbuje nas nie tyle zniechęcić, ile wykopać sprzed ekranu wręcz ekstremalnym pośpiechem w opowiadaniu historii. Od tego momentu w serialu zaczyna panować wielki narracyjny chaos. Wątków pobocznych jest mnóstwo, a ten główny, mimo że jest naprawdę prosty (zdobyć zaklęcie, powstrzymać czarny charakter i gotowe), opowiadany jest nierównymi zrywami. Od tego feralnego odcinka produkcja narzuca sobie tempo, którego nie daje rady opanować. Gubi rytm, a w wielu miejscach sprawia wrażenie pozbawionej istotnych scen pozwalających swobodnie odnaleźć się w historii. Przez większość sezonu raz po raz pojawia się poczucie, że ominęło nas coś ważnego dla fabuły. Bohaterowie rozmawiają o miejscach czy wydarzeniach wrzuconych w dialog bez istotnego kontekstu. Podążanie za historią z czasem robi się zwyczajnie męczące, natomiast natłok elementów atakujących nas z każdej strony nie ułatwia oglądania. 

Kraina Lovecrafta jest naprawdę dobrym, a momentami świetnym serialem. Wypchana jest po brzegi błyskotliwymi pomysłami i ujmuje lekkim podejściem do klasyki horroru i SF. Czuć w niej popkulturową lekkość, gatunkową świadomość, zabawę tropami oraz inteligentne odsyłanie do ważnych tematów. Gra aktorska stoi na wysokim poziomie, a klimat epoki wciąga. Serial jest jednak nierówny. Zalicza wpadki nawet w swoich najlepszych aspektach. Efekty specjalne przy przepoczwarzaniu czy odrywaniu głów wyglądają świetnie, jednak w innych momentach kłują w oczy taniością. Klimat lat 50. psuje wrzucona w soundtrack współczesna muzyka elektroniczna, a czasem serial po prostu śmieszy dziwnymi skrótami czy nietrafionym budowaniem napięcia. Największą słabością jest jednak brak kontroli nad nadmiarem pomysłów. To, co zobaczyliśmy w 10 odcinkach, starczyłoby bez problemu na wypełnienie 5 sezonów. Zostało jednak wepchnięte do jednego i trudno nie odnieść wrażenia, że często odbywało się to już trochę na siłę. 

Autor tekstu prowadzi na Facebooku stronę RuBryka Popkulturalna.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Kraina Lovecrafta
Data premiery pierwszego odcinka: 17.08.2020
Typ: serial
Gatunek: Horror / SF / Dramat
Reżyseria: Daniel Sackheim, Yann Demange, Cheryl Dunye, Misha Green, Victoria Mahoney, Nelson McCormick, Jeffrey Nachmanoff, Helen Shaver, Charlotte Sieling
Scenariusz: Misha Green, Shannon Houston, Kevin Lau, Matt Ruff, Wes Taylor, Ihuoma Ofordire, Jonathan I. Kidd i Sonya Winton
Obsada: Jonathan Majors, Jurnee Smollett, Aunjanue Ellis, Wunmi Mosaku, Abbey Lee, Michael Kenneth Williams i inni

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Wojciech Bryk
Wojciech Bryk
Student dziennikarstwa, który ma w sobie Zagubionego Chłopca. Uwielbia intertekstualność, easter eggi, zabawy skojarzeniami, popkulturowymi tropami oraz wszelkie dwuznaczności. W wolnych chwilach rozmyśla, co stało się z baśniowymi postaciami, oraz regularnie dokarmia rosnącego w nim geeka. Z radością wsiąka w fantastykę każdego rodzaju. Nieustannie pragnie odkrywać nowe rzeczy i dzielić się znaleziskami z innymi... a jeżeli przy tym wywoła u kogoś uśmiech, będzie całkiem spełniony. Stara się dorosnąć do prowadzenia własnego bloga. O horrorach pisze na portalu Mortal, a o popkulturze dla #kulturalnie.
<p><strong>Plusy:</strong></br> + mnogość nawiązań do klasyki horroru, SF czy Kina Nowej Przygody <br /> + mocno pulpowe klimaty<br /> + przemyślane budowanie napięcia <br /> + świetny premierowy odcinek <br />    + klimat lat 50. <br /> + przełamywanie klimatu<br /> + w większości przypadków dobra gra aktorska <br /> + porządne efekty specjalne <br /> + zabawa gatunkowymi motywami i schematami </p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - nadmiar wątków  <br /> - zagubiony rytm i pośpieszne tempo<br /> - fabularny chaos <br/> - nierówne efekty specjalne, tworzenie klimatu czy budowanie napięcia <br /> -  niewiele grozy i klimatu w stylu Lovecrafta </p>Groza, która nawet Lovecraftowi się nie śniła. Recenzja serialu Kraina Lovecrafta
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki