SIEĆ NERDHEIM:

Nihil novi w środkowej odsłonie epilogu sagi. Recenzja książki Fantom

Wciąż zapomniana przez wszystkich oprócz Richarda - Kahlan
Wciąż zapomniana przez wszystkich oprócz Richarda – Kahlan

Fantom to dziesiąty już tom sagi Miecz Prawdy. Najprościej rzecz ujmując, kontynuuje on wszystkie otwarte wątki poprzedniczki (Pożoga) i dodaje parę własnych. Nie ma tu żadnej rewolucji – jest to po prostu kontynuacja historii na poziomie, do którego można było się już przyzwyczaić dawno temu podczas lektury kolejnych tomów autorstwa Goodkinda. Ja, jako fan sagi, chcąc wiedzieć, jak to wszystko się skończy, sięgnąłem po nią i nie byłem rozczarowany. Oczekiwałem kolejnych przygód Richarda i świty i dokładnie to otrzymałem.

Jak wspomniałem, książka zaczyna się tam, gdzie kończy się poprzedniczka. Richard już wie, że Kahlan padła ofiarą złożonego zaklęcia i nie ustaje w jej poszukiwaniach. Ona z kolei podróżuje z Siostrami Mroku szukającymi Tovi (jednej ze swoich „koleżanek z pracy”). Nie zdają sobie sprawy, że Tovi została zadźgana przez Samuela, a przed śmiercią przesłuchana przez Nicci. Grupa kobiet dociera do gospody i doznaje szoku, gdy okazuje się, że gospodarz bez trudu rozpoznaje Matkę Spowiedniczkę oraz zna jej imię.

Fabuła sama w sobie nie zaskakuje niczym przełomowym. Można powiedzieć wręcz nihil novi, ale na tym etapie to nie przeszkadza. Po prostu chłonie się bez specjalnej refleksji nad głębszym sensem czy jakością całości to, co autor podaje na kolejnych stronach. Można to porównać do filmów akcji z lat osiemdziesiątych z Sylvestrem Stallone’em i innymi legendami gatunku. Człowiek tylko chwyta za popcorn, ogląda i wie dokładnie, czego się spodziewać.

Co do stylu, mogę tylko powtórzyć to, co właściwie jest kluczem dla całej tej recenzji – nihil novi. I znów – dla fanów jest to jeden z powodów, dla którego wiernie czytają sagę Goodkinda, zaś pozostali, niezaznajomieni z cyklem, mogą być zaskoczeni ilością gore, przemocy i scen akcji.

Miłą niespodzianką stanowi dla mnie pojawienie się paru nowych postaci, z których wartą wzmianki jest Six. Na początku wydaje się ona dobrą osobą, ale pozory szybko znikają i poznajemy jej prawdziwe oblicze. Interesujące są prowadzone przez nią intrygi i to, jakimi środkami chce osiągnąć swoje cele. To potężna wiedźma, która potrafi omamić i manipulować i nie boi się korzystać z tych umiejętności.

Z nowych miejsc nie dostałem zupełnie nic. Autor korzysta skrzętnie z tego, co do tej pory „wyprodukował”. Odwiedziłem po raz kolejny Wieżę Czarodziejów, parę razy wspomniano także Świątynię Wichrów z czwartego tomu. Pojawia się również Caska z siódmego tomu. Lokacje te nie zostały też jakoś pogłębione, więc i tym aspektem dziesiątego tomu nie byłem zaskoczony.

W kwestii stworów tudzież istot również mogę zacytować sentencję, która widnieje w tytule recenzji. Mamy krwawą bestię z Pożogi (jej kwestia zostaje tutaj ostatecznie rozwiązana), po raz kolejny pojawia się także sylfa, nabierająca tutaj dużego znaczenia. Przypominają o sobie również nocne duszki z pierwszej części (Pierwsze prawo magii).

Epilog tego tomu pozostaje otwarty, co wyraźnie sugeruje kontynuację wątków w kolejnej odsłonie. Zresztą Kanadyjczyk nie ukrywał, że Fantom będzie środkowym tomem zwieńczenia całego cyklu i to widać we wszystkich jego aspektach. Zakończenie samo w sobie nie jest aż takie mocne i zaskakujące jak w poprzednich częściach. Jest to pewne rozczarowanie i mam poczucie niedosytu, gdyż do tej pory nie mogłem narzekać na poziom zwieńczenia poszczególnych etapów tej historii. Tutaj jest tylko klasyczny cliffhanger dla każdej postaci, która ma główne znaczenie dla rozwoju fabuły.

Ogólnie, jak widać z powyższego tekstu, autor nie eksperymentuje z niczym. Trzyma się wielokrotnie sprawdzonej formuły i nie odchodzi od niej na krok. Nie wiem, czy mogę go szczególnie za to potępiać. W końcu dziesiąty tom sagi (dodatkowo na długo przed premierą zapowiadany jako przedostatni) to nie czas na rewolucję. Goodkind stawia na swoich czytelniczych weteranów i to do nich od dłuższego czasu kieruje kolejne tomy, nie szukając już w tym momencie nowych odbiorców. W tym momencie fanom zostaje do przeczytania tylko Spowiedniczka.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł polski: Fantom
Tytuł oryginalny: Phantom
Wydawnictwo: Rebis
Autor: Terry Goodkind
Tłumaczenie: Lucyna Targosz
Gatunek: baśń, epic fantasy
Liczba stron: 532
ISBN: 978-83-7510-017-4
Author Name

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Niepoprawny optymista, do tego maniak fantastyki. Czyta i kupuje kompulsywnie wiele książek. Gra we wszelakie tytuły (przede wszystkim RPG, strategie, można tu też wymienić parę innych gatunków). Nie patrzy na datę wydania danego dzieła i pochłania wszystko, co ma na swej drodze. Przekroczył magiczną trzydziestkę. Po cichu liczy, że go ominie kryzys wieku średniego.
Fantom to dziesiąty już tom sagi Miecz Prawdy. Najprościej rzecz ujmując, kontynuuje on wszystkie otwarte wątki poprzedniczki (Pożoga) i dodaje parę własnych. Nie ma tu żadnej rewolucji – jest to po prostu kontynuacja historii na poziomie, do którego można było się już przyzwyczaić dawno...Nihil novi w środkowej odsłonie epilogu sagi. Recenzja książki Fantom
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki