SIEĆ NERDHEIM:

Szaleńczy koniec. Recenzja komiksu Szumowina. Tom 3: Goldenbrowneye

KorektaJustin
Szumowina. Tom 3 - okładka
Szumowina. Tom 3 – okładka

Tak oto kończy się pełna szaleństw, zwariowanej akcji i politycznego gadulstwa seria, którą zaserwował nam Rick Remender. Na rynku pojawiła się trzecia i zarazem ostatnia część Szumowiny i przyszło nam nie tylko zastanowić się, czy wspomniany tom broni się samodzielnie, ale też jak całościowo wypada cykl, do którego pałałem mieszanymi uczuciami – dobrze, źle, a może trudno stwierdzić?

Na samym wstępie wspomnę o moich odczuciach odnośnie wcześniejszych przygód tajnego agenta o niepoprawnej gadce. Cocainefinger, czyli pierwszy tom, stanowił dla mnie interesujący początek czegoś, co równie dobrze może być przyjemnym czytadełkiem, jak nudną, rozciągniętą na kilkanaście numerów tyradą scenarzysty, który pragnie wygłosić swoją krytykę polityczną i społeczną. Przeszkadzała mi tu hiperbolizacja postaw, jak również niezwykle powierzchowne traktowanie wszystkich poruszanych tematów (a było ich wiele). Dlatego też z niemałymi obawami spoglądałem na kontynuację. Drugi tom, Moonflower, okazał się lepszy od poprzednika. Głównie ze względu na wprowadzenie intryg, podwójnego szpiegostwa itd. Remender bowiem nie stał się nagle światowej sławy baletnikiem. Wciąż z gracją słonia serwował nam problemy współczesnego świata, komentując je w taki sam sposób. W pewnym momencie zaczęło to wywoływać u mnie zmęczenie, bo ile można czytać, jak to wszyscy są paskudni i tylko nasz tytułowy Szumowina jest w stanie być ponad podziałami.

Szumowina. Tom 3 - przykładowa strona
Szumowina. Tom 3 – przykładowa strona

Goldenbrowneye rozpoczyna się zaraz po Moonflower. Nienawidzące już wcześniej Erniego społeczeństwo nienawidzi go jeszcze bardziej. Mało tego, wszyscy pragną go zabić, a jak na złość okazuje się on jedynym człowiekiem, który może ocalić świat. Heh, kto by się tego spodziewał? Z pewnością jednak nikt nie przewidział, że w trzecim tomie będziemy mieli do czynienia z powrotem do przeszłości, wojną domową, apokalipsą i wybuchem pacyfek!

Omawiany komiks otwiera cytat autorstwa Ralpha Waldo Emersona, w którym to amerykański filozof chwali postawę nonkonformistyczną, gdyż jest ona z definicji nastawiona na tworzenie i samodzielność w kreowaniu własnej wizji rzeczywistości. Jak nietrudno się domyślić, nasz Szumowina w oczach Remendera kieruje się ową myślą. Podważa wszystko, co mu się mówi, nie dowierza obiegowym prawdom i neguje aktualny wygląd świata, twierdząc, że wszystko da się zmienić. I niby słusznie, bo przecież patrzenie na wszystko wątpiącym wzrokiem powoduje, że sięgamy po wiedzę, aby w niej wzrastać i stwarzać własny pogląd na daną sprawę. Problem tylko w tym, że w zasadzie przez całą serię Ernie ani razu nie spróbował się dokształcić. Wszystkie jego mądrości są serwowane na poczekaniu i ślizgają się po powierzchni, całkowicie ignorując złożoność danego problemu. Czasem sentencje te trafiają w sedno, ale znacznie częściej bardzo konkretnie mijają tarczę. Powoduje to, że główny bohater bardziej przypomina buntującego się nastolatka, który postanawia podważać wszystko tylko dla samego podważania. Na dodatek w pewnym momencie Szumowina decyduje się na wygłoszenie płomiennej mowy krytykującej skrajną prawicę i liberałów. Przekonuje, że aby na świecie zapanował pokój i każdy był w stanie żyć w zgodzie z własnym sumieniem, wystarczy wyłącznie podążać drogą miłości i akceptacji, bo tak naprawdę większość ludzi w głębi serca jest dobra i zdaje sobie sprawę, że nierówności społeczne są złe.

Patrząc na przedstawione w trzech tomach wydarzenia, można odnieść wrażenie, że recepta wystawiona przez Szumowinę jest właściwa. Dookoła niego rzeczywiście przeciętni ludzie żyją w unormowany sposób, a tylko niewielkie grupki radykałów walczą ze sobą, starając się narzucić innym swoje poglądy. Nie da się ukryć, że w pewien sposób podobnie jest w realnym świecie. Tylko jeżeli przyjrzymy się bliżej, nagle znajdziemy coraz więcej przeciwności w tak postawionym stwierdzeniu. Czy społeczeństwo (w rozumieniu tych „normalnychˮ ludzi) rzeczywiście jest tak jednorodne? Nie. Różni nas wiele, począwszy od religii, przez system wartości, po sposób bycia itd. Oczywiście, aby żyć wspólnie, musimy szukać kompromisu i tak też robimy. Jednak chyba nigdy nie uchronimy się przed radykałami i nie zagłuszymy ich krzyków, bo zdecydowana większość woli pozostać bierna, uważając, że nie warto się angażować, choćby zabierając głos. Tutaj też dostrzegam pewną możliwą lekcję, którą Remender mógł chcieć (albo wyszło mu to całkowicie przypadkowo) nam przekazać. Ernie bowiem na samym początku komiksu był właśnie takim obojętnym na świat człowiekiem i dopiero na przestrzeni kolejnych stron zaczynał angażować się coraz bardziej. Tylko znowu – zrobił to dopiero, kiedy problemy zaczęły rzeczywiście dotyczyć go bezpośrednio…

Jednak moim największym zarzutem względem całej trylogii jest powierzchowność, z jaką scenarzysta porusza każdy z możliwych wątków, począwszy od rasizmu, po seksualizację, cenzurę, manipulację, ekologię czy skrajny kapitalizm. W żadnym przypadku Remender nie pochyla się nad daną sprawą, aby przedstawić ją nieco głębiej, zastanowić się nad genezą problemu, jego rozwojem i szerszymi konsekwencjami lub rozwiązaniem. I ja wiem, że Szumowina to seria rozrywkowa, nastawiona na zwariowaną akcję i ocieranie się o kontrowersje, ale jeżeli już scenarzysta decyduje się na zawarcie w swoim pisarstwie tylu wątków, to fajnie byłoby, gdyby chociaż jeden został właściwie poruszony.

Szumowina. Tom 3 - przykładowa strona
Szumowina. Tom 3 – przykładowa strona

Muszę jednak przyznać Remenderowi, że potrafi pisać pełne akcji fabuły. Cały tom bowiem jest wydarzeniowym sprintem przez bieżnię pełną przeszkód. Z każdą stroną akcja goni akcję, robi się coraz dziwniej, coraz bardziej szalenie, a jednocześnie wszystko to pasuje do siebie. Zdarzenia zachowują przyczynowo-skutkowy charakter, co jest sporym zaskoczeniem w przypadku prezentowanej historii. Brakuje jedynie tych okołoszpiegowskich wtrąceń – zostały bowiem porzucone na rzecz superbohaterszczyzny.

Samo zakończenie jest zaskakujące. U części odbiorców może wywołać rozczarowanie, ale w moim przypadku było to raczej zadowolenie. Nie można bowiem ukryć, że scenarzysta miał nie lada orzech do zgryzienia. Jak zakończyć przygody Szumowiny tak, aby z jednej strony zachować jego charakter – za który część czytelników z pewnością go polubiła – a z drugiej, aby zapisane morały odpowiednio wybrzmiały? Tutaj też kryje się małe pęknięcie, które z łatwością mogłoby obalić wszystkie moje krytyczne uwagi wobec komiksu. Końcowy myk przy odpowiedniej interpretacji może spowodować, że zarzuty związane z niemożliwością wprowadzenia rozwiązań, jakie proponuje Szumowina, są bezpodstawne. Ale to wyłącznie pod tym jednym warunkiem.

Na zakończenie wspomnę o rysunkach. Za stronę graficzną wszystkich numerów zawartych w trzecim tomie odpowiada Roland Boschi. Ilustracje są przaśne, niejednokrotnie uproszczone, ale pasują do estetyki narzuconej przez fabułę. Na pochwałę zasługuję przede wszystkim kadry, w których wiele się dzieje. Przedstawienie pościgów, strzelanin i bijatyk wypada naprawdę nieźle i czytelnie. Ładnie prezentują się też tła dawnej Ameryki.

Nie będę ukrywał, że Szumowina nie przypadł mi całkowicie do gustu. Zdaję sobie sprawę, że dla wielu osób jest to dobra seria i w pełni rozumiem argumenty (a nawet zachwyty) jej sympatyków. Nie rezonują one ze mną jednak na tyle, abym mógł stwierdzić, że lektura trzech tomów dzieła Remendera wywołała mój aplauz. Czasem wzbudziła uśmiech lub nakazała pokręcić głową wobec kolejnych absurdów, ale to wszystko.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Szumowina. Tom 3: Goldenbrowneye
Wydawnictwo: Non stop comics
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Roland Boschi
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Gatunek: superhero
Data premiery: 6.09.2023
Liczba stron: 128
ISBN: 978-83-8230-496-1

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adam "Sumo" Loraj
Adam "Sumo" Loraj
Rocznik '98. Student historii. Sięga w równej mierze po anime, filmy, gry wideo, komiksy i książki. Fan twórczości Hideo Kojimy, Guillerma del Toro i Makoto Shinkaia. Od najmłodszych lat w jego sercu pierwsze miejsce zajmują Pokemony, a zaraz potem Księżniczka Mononoke. Prowadzi i gra w papierowe RPGi, w szczególności w Zew Cthulhu i Warhammera. Za najlepszego światowego muzyka uważa Eltona Johna, a polskiego Jacka Kaczmarskiego. Swoje opowiadania publikował w m.in. magazynach: Biały Kruk, Histeria, Szortal na Wynos lub w antologii Słowiański Horror.
Tak oto kończy się pełna szaleństw, zwariowanej akcji i politycznego gadulstwa seria, którą zaserwował nam Rick Remender. Na rynku pojawiła się trzecia i zarazem ostatnia część Szumowiny i przyszło nam nie tylko zastanowić się, czy wspomniany tom broni się samodzielnie, ale też jak całościowo...Szaleńczy koniec. Recenzja komiksu Szumowina. Tom 3: Goldenbrowneye
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki