Słyszysz „Głuchowski”, myślisz „Metro 2033”. Rosyjski pisarz, niezależnie od skali swojego dorobku literackiego, długo kojarzony będzie tylko z tą rozpowszechnioną na całym świecie serią. A przecież przygody Artema nie są jedyną historią, którą warto znać. Dzięki autorowi otrzymaliśmy również bardzo dobrą antyutopię Futu.re (recenzja pod tym adresem), satyrę na temat naszych wschodnich sąsiadów – Witajcie w Rosji, a także opisywany tutaj Czas zmierzchu. Tym razem Głuchowski pokusił się o wymieszanie rosyjskiej rzeczywistości z kulturą Majów. Czy takie połączenie mogło się udać?
Głównym bohaterem powieści jest tłumacz, Dmitry Aleksiejewicz. Żyjący od zlecenia do zlecenia mężczyzna spędza każdy dzień pisząc na maszynie, śpiąc lub odwiedzając biuro tłumaczeń. Nawet takie czynności jak parzenie kawy wykonuje według konkretnego schematu i poddaje się temu z oddaniem i czcią. Błogą rutynę przerywa niecodzienny tekst, napisany w języku hiszpańskim manuskrypt, za którego przekład na rosyjski tajemniczy właściciel oferuje wyższą niż dotychczas kwotę. Dmitry bez zastanowienia postanawia podjąć się nowego wyzwania nie spodziewając się, z jakimi konsekwencjami będzie musiał niedługo się zmierzyć.
Fabuła prowadzona jest w sposób dwutorowy. Jeżeli chodzi o ilość stron poświęconych przetłumaczonym zapiskom z XVI wieku, nie ustępują one wątkowi głównemu. To ciekawy zabieg, gdyż żadna z opowiadanych historii nie odkrywa prędko swojego zakończenia, więc jesteśmy ciekawi losów nie jednego, a dwóch bohaterów jednocześnie. Nieprzypadkowo użyłem słowa “połączenie” pisząc o Rosji i kulturze Majów. Z każdym kolejnym tłumaczonym rozdziałem Dmitry zauważa coraz więcej niewyjaśnionych zjawisk i szybko okazuje się, że Majowie nie tylko nie umarli, ale także oddziałują na otaczającą go rzeczywistość. Wraz z postępami prac odczuwa te same choroby, co bohaterowie czytanych wspomnień, a świat pogrąża się w coraz większym chaosie, ulegając coraz to nowszym kataklizmom.
Czas zmierzchu charakteryzuje się oryginalnym, typowym dla Głuchowskiego stylem. Najpierw zwiedzamy z hiszpańskimi konkwistadorami selwę okalającą Jukatan, by zaraz potem obracać się w szarości moskiewskich bloków i brudnego śniegu. Autor nie spieszy się z odkrywaniem kart uwikłanej przez siebie intrygi i odpowiedź na pytanie o związek tajemniczego manuskryptu z kataklizmami z każdą stroną coraz bardziej się oddala. Zakończenie mnie trochę zawiodło, gdyż moim zdaniem jest nieco niezrozumiałe. Sądzę, że ma ono jakieś szczególne przesłanie i nie mogło być przedstawione inaczej, ale osobiście nie obraziłbym się za coś bardziej logicznego. Nawet w książce o Rosji dotkniętej klątwą Majów.
Pochwalę za to wydawnictwo Insignis za polskie wydanie powieści. Egzemplarz, który otrzymałem cechuje się okładką inną niż oryginał z 2013 roku. Tegoroczna skąpana jest w odcieniach czerni i czerwieni, prezentując rosyjską cerkiew z (prawdopodobnie) kalendarzem Majów w tle. Całość jest mroczniejsza niż piramida ze starszej odsłony. Nie wypowiem się na temat różnic we wnętrzu książki, gdyż brak mi w tej kwestii porównania. Wersja z 2017 roku zawiera na początku każdego rozdziału czarno-białą ilustrację nawiązującą do danego etapu opowiadanej historii. Wyglądają one ładnie, są klimatyczne i nie sprawiają wrażenia umieszczonych na siłę. Taki mały dodatek od wydawnictwa.
Czy Czas zmierzchu jest pozycją wartą zakupu? Fanów Metra czy nawet Futu.re muszę niestety rozczarować, gdyż opowieść o Dmitriju Aleksiejewiczu, mimo podobnego stylu, jest książką zgoła odmienną od reszty twórczości Głuchowskiego (nie miałem okazji zaznajomić się z Witajcie w Rosji, więc mogę się mylić). Powieść z pewnością posiada unikalny klimat, wplecenie kultury Majów w obraz Moskwy, choć brzmi niedorzecznie, zakończyło się sukcesem. Zastrzeżenia mam jedynie do finału, ale w duchu wierzę, że niesie przekaz, którego osobiście nie udało mi się dostrzec. Niemniej, niezdecydowanym Czas zmierzchu mogę polecić, a od Głuchowskiego oczekuję jeszcze więcej niespotykanych nigdzie indziej pomysłów.
Szczegóły:
Tytuł: Czas zmierzchu
Wydawnictwo: Insignis
Autor: Dmitry Głuchowski
Typ: Powieść
Gatunek: Fantastyka
Data premiery: 14.06.2017
Liczba stron: 400
ISBN: 9788365743169
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękujemy wydawnictwu Insignis.
NASZA OCENA
Podsumowanie
Plusy:
+ Motyw kultury Majów we współczesnej Rosji
+ Duszny klimat zahaczający momentami o grozę
Minusy:
– Niezrozumiały i nielogiczny finał
Tylko najpierw usłysz „Głuchowski”, bo wydawnictwo z uporem maniaka stosuje zachodnią wersję nazwiska.
„Metra” nie czytałam do tej pory i jakoś ciągle mi z nim nie po drodze, a o „Czasie zmierzchu” słyszałam jakoś przy okazji jej premiery. I już wtedy mnie zaintrygowała, więc chętnie ją z pewnością przeczytam.