SIEĆ NERDHEIM:

Woda życia nie istnieje? Recenzja komiksu W tajemniczym, ciemnym lesie

A gdzie Anioł Stróż?
A gdzie Anioł Stróż?

„W życia wędrówce, na połowie czasu, / Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi, / W głębi ciemnego znalazłem się lasu. / Jak ciężko słowem opisać ten srogi / Bór …”. Eee, Panie Dante, dziękujemy za ten niezwykle nastrojowy wstęp, ale sposób, w jaki autor omawianej przeze mnie dzisiaj księgi, Vincent Paronnaud vel Winshluss, podejmuje ów topos drogi wiodącej przez leśne ostępy, przyjmuje raczej strukturę bajki magicznej niż metafizycznego poematu. Biorąc wszak pod uwagę brawurę twórcy w zakresie interpretacji fundamentalnych dzieł kultury (jak w In God We Trust), przypuszczam, że i Pańska twórczość kusi go do nawiązania współczesnego dialogu z Panem, jednak jeszcze nie tym razem, nie na kartach W tajemniczym ciemnym lesie. No, przynajmniej nie na tak rozbudowanym alegorycznie poziomie.

Proszę wziąć przy tym poprawkę na wiek bohatera opowieści: Angelo (tak, dobrze Pan słyszy, ale nie wiązałbym zbytnio charakteru Winshlussowskiej postaci z etymologicznym wzorcem) osiągnął co najwyżej pierwszą dekadę miary ludzkiego żywota i zdradza bardziej zainteresowanie naukami przyrodniczymi niż humanistyką. Badawcze ambicje idą u niego w parze z właściwą wiekowi oraz modelowi rodziny impulsywnością (nastoletni brat, niemowlęca siostra). Najgorętszym uczuciem darzy ukochaną… Nie, Panie Dante, nie Beatrice, chociaż też na „b” – babcię. I właśnie wiadomość o poważnym stanie zdrowia babci jest powodem, dla którego cała rodzina wybiera się w podróż… Tak, proszę Pana, daleką. Dlatego jadą samochodem. Czym? Panie Dante, pozwoli Pan, że objaśnię to Panu później? W końcu nie jest Pan już dzieckiem, stać Pana na cierpliwość, zwłaszcza że i tak Pan nie żyje, w przeciwieństwie do babci Angela, która jeszcze nie umarła, więc proszę uszanować dramat bohatera, jak ludzkość uszanowała Pański. Dziękuję.

To jest kindersztuba!
To jest kindersztuba!

Uff. Kontynuując – podczas postoju naukowe ambicje prowadzą chłopca kolejno do: ataku paniki, gdy jasne staje się, że rodzina odjechała bez niego (zapadająca noc dostarcza alibi w postaci snu, z którym samotną walkę toczy kierowca) oraz tytułowego lasu. A tam tymczasowe przewodnictwo przejmuje… Nie, nie Wergiliusz, Panie Dante – mówiłem Panu już na początku, to plan bajki magicznej, więc proszę, niech się Pan zlituje nad czytelnikami. Angelo biegnie za dziwnym pękatym świetlikiem i trafia w leśne rewiry zamieszkiwane przez wściekłe mrówki, wiewiórkę pragnącą zostać ptakiem, kolosalnego żywiołaka, ropucha Franky’ego i gąsienicę Żożo, czyli komiczny duet życiowych rezonerów, handlarza cudownym eliksirem (w języku polskim „Doktor Małpka” zyskuje dodatkowe znaczenie), by wreszcie znaleźć wytchnienie w chatce sympatycznej pani, która z troską zajmuje się utrudzonym wygłodniałym chłopcem.

Nie wszystko świetlik, co się świeci...
Nie wszystko świetlik, co się świeci…

Łakomstwo to wszak… Tak, Panie Dante, jeden z grzechów głównych, karany przykładnie w trzecim kręgu piekielnym, jednak akurat jego baśniowy dydaktyczny aspekt historia Jasia i Małgosi przedstawiła na tyle obrazowo, co nieskutecznie i Angelo nie pozostaje tutaj wyjątkiem. Perspektywa zakończenia życia staje się dla chłopca równie realna, jak dla jego babci. Ale i w opowieściach przeznaczonych dla dojrzalszego, doświadczeńszego odbiorcy jest nadzieja – czyż nie, Panie Dante? – więc tym bardziej w tych skierowanych do dzieci nie powinno jej zabraknąć.

Winshluss omawianym tytułem udowadnia, że potrafi nie tylko wykorzystać klasykę dziecięcej literatury do poczynienia sarkastycznych, wisielczych komentarzy pod adresem ludzkości, jak zrobił to w wydanym również przez Kulturę Gniewu Pinokiu, ale i umie stworzyć współczesną familijną historię zachowującą czytelny schemat baśni. Ma przy tym wystarczająco swobody i wyczucia środków, że na pewno zagwarantują mu one kumpelskie uznanie pośród czytelników w wieku 7+ (nie ma potrzeby określania górnej granicy lat). Choć pyskaty i chełpliwy Angelo nie jest typem poczciwego głuptaska, to daje dowody wystarczająco wielkiego serca, by doświadczyć… Nie, nie nazywałbym tego „ekspiacją”, Panie Dante, wystarczy „wzajemności” ze strony napotkanych postaci (nie wszystkich, rzecz jasna) i czytelników (prawdopodobnie wszystkich).

Zieleń uspokaja?
Zieleń uspokaja?

Zabawa baśniowymi motywami w wędrówce Angela odbywa się w powszechny dzisiaj przewrotny sposób, łącząc się z aluzjami do współczesności i operując jej językiem. Do tego dochodzą działania wspomnianego duetu, który parokrotnie przekracza barierę między opowieścią a czytelnikiem. Jest sporo okazji do rechotania, ale przyzwoitej baśni nieobce są i sceny… Dobrze, proszę Pana, niech już będzie, że dantejskie! (Po co ja go zapraszałem?).

O proszę, Panie Dante, oto nadszedł moment, w którym powołam się na Pana słowa dotyczące słów właśnie, opornych w kwestii opisu ujrzanego przez Pana lasu. Winshluss już zawczasu darował sobie jakąkolwiek próbę mierzenia się z Panem na tym polu i dlatego postanowił zdać się na obraz. Są kadry naznaczone tym undergroundowym, Crumbowym sznytem, który patronuje Pinokiowi, ale dominuje prosty kontur z kredkowym wypełnieniem. Zabieg bez wątpienia celowy i nasuwający na myśl następujące wyjaśnienie: oto komiks, który autor narysowałby, będąc w wieku jego głównego bohatera (oczywiście pozostając utalentowanym plastycznie dzieciakiem). I rówieśników tegoż tak samo będą bawić wszelkie koślawe wytrzeszcze oczu, szczerbate paszczęki i pryskająca ślina. Nie, Panie Dante, tych fizjonomicznych detali dzisiejsza ikonografia nie rezerwuje wyłącznie dla pomagierów Lucyfera. (Kończę, bo nie wytrzymam już z tym Florentczykiem!).

Tranzyt groźny nazbyt.
Tranzyt groźny nazbyt.

W tajemniczym ciemnym lesie to opowieść na każdym poziomie związana nierozłącznie z bohaterem i to daje jej kluczową wiarygodność. Perypetiom Angela towarzyszą fantazja, spontaniczność, ufność, lęki i humor. W sumie – pierwszorzędna, ciepła rodzinna komedia. Nie, Panie Dante, nie chciałem powiedzieć „boska”!

Wydawnictwu Kultura Gniewu serdecznie dziękuję za udostępnienie egzemplarza do recenzji. (I proszę, wyślijcie też jeden Dantemu!).

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: W tajemniczym ciemnym lesie
Wydawnictwo: Kultura Gniewu, linia wydawnicza Krótkie Gatki
Scenariusz i rysunki: Vincent Paronnaud Winshluss
Tłumaczenie: Krzysztof Umiński
Typ: komiks
Gatunek: familijny
Data premiery: 05.03.2021
Liczba stron: 160

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz "Justin" Łęcki
Łukasz "Justin" Łęcki
Dzieciństwo spędziłem przy komiksach TM-Semic, konsoli Pegasus i arcade’owych bijatykach. Od kilkudziesięciu lat sukcesywnie podnoszę stopień czytelniczego wtajemniczenia, nie obierając przy tym szczególnej specjalizacji. Fascynują mnie mity, folklor, omen, symbole – wszystko, co tworzy panoptyczny rdzeń ludzkiej wyobraźni. Estetycznie i duchowo czuję się związany z modernizmem, ale dzięki dzieciom i znajomym udaje mi się utrzymywać niezbędny poziom cywilizacyjnej ogłady. Nałogowo wizytuję antykwariaty książkowe i sklepowe działy słodyczy. Piszę też dla wortalu i czasopisma Ryms.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> +baśniowy schemat we współczesnej oprawie<br /> +niewymuszony i obfity dowcip<br /> +zdecydowane charaktery postaci<br /> +iście familijna rozrywka!</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> -czyta się aż nazbyt szybko</p>Woda życia nie istnieje? Recenzja komiksu W tajemniczym, ciemnym lesie
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki