Jak już może zdążyliście poprzednio zauważyć, czuję ostatnio pewną potrzebę ubarwiania tekstów o kolejnych odsłonach eksploracji zaułków nurtu noir w wykonaniu Eda Brubakera i Seana Phillipsa. Zetrzyjcie jednak z czoła pot spowodowany lękiem przed kolejnym atakiem twórczej grafomanii, tym razem ograniczę się do wstępu.„
Żeby wprowadzić was odpowiednio w ton tej recenzji, przyda się bowiem trochę wybuchowego blichtru. Wyobraźcie sobie pogrążoną w ciemności scenę eleganckiego amfiteatru. Na rozpoczęcie opiniotwórczej prezentacji czekaliście od miesięcy, bilet już dawno zaczął nabierać cech strukturalnych waszego portfela. Ten moment jednak wreszcie nadchodzi, bo szepty podekscytowanej publiki przerywa nagle dźwięk eskalującej stopniowo rytmiki bębnów. Gdy wasze uszy docierają już do granic wytrzymałości, tętent cichnie i po krótkiej chwili dotkliwej w tym momencie antycypacji rozsuwają się kurtyny, a proscenium oraz pierwsze rzędy rozświetla przytłumiona aura aktywującego się ekranu. Zanim zdążycie spojrzeć na pogrążoną skupieniu w twarz osoby towarzyszącej, waszą uwagę kradną ogromne, białe wyrazy pojawiające się kolejno, w akompaniamencie wstrząsającego huku, na uśpionej poprzednio elektrycznej płaszczyźnie: „Czy. Jest. Gorzej?”. Po zniknięciu ostatniego słowa jego miejsce zajmuje mozolnie nabierający wyrazistości tytuł: Zniszczyć wszystkie potwory.
Zgromadzeni mają dosłownie minutę na zastanowienie się nad ciężarem tych tego pytania i konsekwencjami potencjalnie twierdzącej odpowiedzi. Bardzo szybko na scenę wchodzi bowiem niechlujnie odziany konferansjer, zbliża się do niezauważalnego wcześniej mikrofonu, otwiera złotą kopertę i mówi od niechcenia: „Nie, nadal jest zajebiście. Dziękuję za uwagę, proszę powoli udać się do wyjść”. Czego się żeście spodziewali, głupole?
Kolejna część sagi Reckless opowiada, a jakże, o Ethanie Recklessie. Prawie każde zdanie mógłbym tu zaczynać od „Ponownie…”, więc ja sobie daruję, a wy dodajcie sobie ten element w wyobraźni. Chyba że mówię konkretnie o różnicach, wtedy tego nie róbcie. Wbijamy w akcję in medias res, płonie kino służące za Batjaskinię naszemu człowiekowi od spraw nieeleganckich. Zwyczajem osób o mocno przytłumionym instynkcie samozachowawczym Ethan bez zastanowienia wbiega do środka, chociaż w sumie jakieś znaczenie może mieć tu też fakt, że w płomieniach prawdopodobnie utknęła jego przyjaciółka, Anna. Lawirując między językami bezlitosnego inferna (ależ poetycko!) twardziel obrywa niestety w łeb od zamaskowanego niemilca. Tu zaczyna się właściwa historia, w której dowiemy się, jak zdradliwy jest świat lokalnej polityki, do jakich skrajności niektórzy są zdolni się posunąć dla zysku i przede wszystkim (o dziwo) jak wielkim wrażliwcem jest Reckless.
Komiksy z tego cyklu, nawet bardziej niż Criminal na przykład, najłatwiej porównać do kultowych serii takich jak książki o Parkerze Richarda Starka, Boscha Michaela Connelly’ego, czy do Lewa Archera stworzonego przez Rossa Macdonalda. Tym samym mierzę się ze swoją hipokryzją, bo zawsze z lekkim politowaniem podchodziłem do czytelników z wypiekami obcujących z takimi testosteronowymi odpowiednikami produkowanych taśmowo romansideł, bez względu na jakość tychże. Teraz robię dokładnie to samo i nie zauważyłem, że medium komiksowe nie czyni tu żadnej różnicy. Jaram się skrajnie konwencjonalnymi opowiastkami o twardzielu, co to przed niczym kolan nie ugnie, może poza własnymi słabościami. To ostatnie jednak właśnie świadczy o głównej sile sagi Reckless i odróżnia ją, pomimo jawnych podobieństw w kwestii operowania schematami nurtu noir, od wspomnianego już wielokrotnie w tym kontekście Criminal. Ta seria zdecydowanie bardziej skupia się na protagoniście, a w Zniszczyć wszystkie potwory Ethan (jak na swoje możliwości) emocjonalnie się wręcz przed nami obnaża.
Czysto teoretycznie fabułę pcha do przodu zlecenie podkreślające uniwersalny charakter tytułowego zabijaki. Jako fixer (załatwiacz?) może w narracji pełnić wiele ról: prywatnego detektywa, osiłka na wynajem, wykidajły. Nie zdradzając wam zbyt wiele szczegółów z samego scenariusza zaznaczę tylko, że jak zwykle sprawy komplikują się niepojętnie, a robota wzmaga chaos w i tak już nieszczególnie ogarniętym życiu Ethana. To wszystko ostatecznie okazuje się jednak tylko tłem, bo naszą uwagę skrada wyjątkowo obszerny wątek osobisty. Coraz mocniej odczuwający starość twardziel martwi się głównie kryzysem całkowicie platonicznej (dzięki bogom) przyjaźni z poważnie już wkraczającą w dorosłość Anną.
Spotkałem się z takim ciekawym twierdzeniem, że szanowny pan Reckless to postać nudna, pozbawiona dynamiki. Ba, sam poczyniłem takie obserwacje w tekście opisującym pierwszy tom. Może i tak było, ale na obecnym etapie nie da się wylądować dalej od prawdy, choć w sumie ogarniam, skąd takie bzdury się biorą. Zniszczyć wszystkie potwory w samym tytule metaforycznie mówi o przemodelowaniu własnego ego, tak samo symbolicznie zresztą można potraktować otwierający album pożar kina, które dla Ethana jest strefą komfortu, ale też i kotwicą stagnacji. Choć chłop przede wszystkim boi się zmian, wbrew pozorom ich nie unika. Jego dramat polega na tym, że jak na zimnego sukinsyna przystało, nie potrafi nadążyć za otaczającym światem. Z perspektywy najbliższych takie osoby zawsze zdają się trwać w bezruchu. My, jako czytelnicy obcujący z nim na różnych etapach jego życia, nie powinniśmy jednak mieć problemu z dostrzeżeniem ewolucji okupionej często ogromnym wysiłkiem. Dlatego też Reckless jest dla mnie postacią znacznie ciekawszą od tych wszystkich drani ledwo wkupujących się w nasze łaski najdrobniejszymi przejawami człowieczeństwa, tu człowiek jest na pierwszym miejscu, a toksyczny, twardoszczęki aspekt jego psyche tłucze go po mordzie.
Absolutnie nie zamierzam powtarzać się kolejny raz na temat warstwy graficznej. Obejrzyjcie przykładowe plansze, a jeśli jesteście jeszcze głodni szczegółów, uderzcie w przedostatnie akapity dowolnego z innych tekstów opisujących robotę Seana Phillipsa i jego syna, Jacoba. Mogę jedynie dodać, że chyba nam się czasem pan rysownik tutaj troszkę rozleniwił na niektórych kadrach i poza twarzą Recklessa dziwnie przypominającą na okładce pewnego pomarańczowego prezydenta Nowego Świata jest to chyba jedyny minus tego albumu. Wolę poświęcić miejsce w tym i tak już przydługim tekście na docenienie struktury narracji. Tak, Brubaker wciąż perfekcyjnie ogarnia neo-noir w tym wyjątkowym klimacie Los Angeles skąpanego w promieniach Słońca i trudno tej melodii nie rozpoznać, ale sporo tu nowych nut. Główny wątek kończy się zaskakująco szybko, a raczej tak skutecznie sugeruje nam cwany autor. Dbając o wasze doświadczenia, nie będę wchodził w szczegóły, druga połowa albumu ekstremalnie podkręca jednak akcję. Samo zakończenie wyśrubowało zaś moją chrapkę na kontynuację do absurdalnego poziomu. Poza płaczliwym biadoleniem znajdzie się też oczywiście sporo prawie grindhouse’owej akcji dla prawdziwych smalców alfa. Tak absolutnie powierzchownie to przecież jedna z głównych cech tej serii i niezmienny wyznacznik jej charakteru. Ja wciąż się tymi prostszymi, sensacyjnymi aspektami jaram, więc gdy Ethan postanowił dobrać się głównej mendzie do dupy, to wręcz przeszły mnie dreszcze.
Na pytanie „Czy warto przeczytać ten tytuł” recenzja powinna zwykle odpowiadać „Tak, ale…”. Ja w przypadku większości dzieł duetu Brubaker-Phillips ograniczam się do „Tak” i proszę mi gitary nie zawracać. Na całe szczęście w całych internetach Zniszczyć wszystkie potwory błyszczy jako najlepiej oceniany do tej pory segment sagi Reckless, więc nieszczególnie przejmuję się przedstawieniem opinii wyjątkowo pozbawionej zarzutów, nawet jak na moje standardy. Zawsze jakiś powód do narzekania potrafiłem sobie znaleźć, ale ten tom jest chyba szczytowym osiągnięciem dwóch gości (i zręcznego kolorysty), którzy na tym gatunku starli już do zera tysiące ołówków. Zabierając nas ponownie w doskonale znane rejony kryminału łączącego brutalną bezwzględność z niezaprzeczalnym urokiem settingu, panowie wciąż potrafią pokazać nam coś nowego i wziąć poprawkę na niedociągnięcia poprzednich wycieczek. U twórców z takim stażem to ostatnie zwłaszcza jest talentem wręcz niespotykanym, więc nie zamierzam hamować swoich pochwał.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Reckless (tom 3): Zniszczyć wszystkie potwory
Wydawnictwo: Mucha Comics
Autorzy: Ed Brubaker, Sean Phillips, Jacob Phillips
Gatunek: Kryminał
Tłumaczenie: Maria Lengren
Data premiery: 15.09.2023
Liczba stron: 144
ISBN: 978-83-67571-22-7