Co się stanie, gdy okaże się, że świat legend wcale nie jest martwy? Gdy w XXI wieku wyjdzie na jaw, że król Artur może powrócić, a cichy, spokojny człowiek jest nieświadomym swojej roli w tej opowieści Percivalem? Kieron Gillen w przewrotny sposób łączy legendy arturiańskie ze współczesną otoczką, tworząc nową wersję znanych wszystkim nie od dzisiaj historii.
Klasyka legend – prawy i dobry król Brytów, Artur, otrzymuje miecz Excalibur od Pani Jeziora, a następnie jednoczy wyspiarskie ludy. Za namową czarodzieja Merlina tworzy składające się z rycerzy Bractwo Okrągłego Stołu. Mają walczyć ze złem i poszukiwać Graala. Wydawać by się mogło, że taki świat jest idealny: pełen wojowników, którzy w swoim postępowaniu kierują się honorem i pragnieniem czynienia dobra. Tę wersję jednak należy włożyć między bajki – oto nowa opowieść, gdzie król Artur okazuje się być najgorszym złem, jakie mogło się wyśnić ludziom, a jego rycerze Okrągłego Stołu to paskudne kościotrupy, zainteresowane sianiem zniszczenia.
Gdy w Anglii XXI wieku okazuje się, że dopiero co odnaleziona pochwa legendarnego Excalibura została skradziona, emerytowana łowczyni demonów, Bridgette McGuire, postanawia, że czas odkurzyć dawne umiejętności. Dziarska starsza pani wymyka się z domu starców i sprowadza do siebie wnuka Duncana, by wprowadzić go w zwariowany świat mitów i legend. Postać Bridgette to mój osobisty ulubieniec w tej historii. McGuire jest wygadana, sarkastyczna i ironiczna, a jej teksty powodowały u mnie wielokrotnie wybuch śmiechu. Duncan to z kolei oferma życiowa, nie do końca potrafi się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości. Ot dobry i sympatyczny facet, który chce pomóc babci, ale wszystkie wiadomości, jakimi raczy go Bridgette wywołują w jego głowie tylko ogromny mętlik. Nie dziwota, bo któż by się spodziewał, że nasz świat jest nawiedzany przez potwory z piekła rodem, a król Artur zmartwychwstaje po piętnastu wiekach. Towarzyszyć im będzie dziewczyna, ofiara kompletnie nieudanej randki Duncana, przyjmująca toczące się wokół niej wypadki z godnym podziwu stoickim spokojem. Zaiste, dobrany z nich tercet, któremu kibicuje się od pierwszej strony komiksu.
Raz i na zawsze to wypełnione akcją wprowadzenie do dalszej historii. W tym tomie poznajemy dramatis personae, dowiadujemy się, jak zmartwychwstał Artur i o co właściwie chodzi w całym tym ambarasie. Kieron Gillen serwuje czytelnikowi wstęp, który zaciekawia i wciąga od pierwszego dymku dialogowego. Do tego ilustracje wykonane przez Dana Morę – ciemne, krwawe i jakby żywcem wyjęte z solidnego horroru. Krew leje się gęsto na nieomal każdej stronie. Kreska, mocna i twarda, bardzo mi się podobała, chociaż większość rysunków jest utrzymana w ciemnej, mrocznej kolorystyce, podkreślającej tylko grozę sytuacji.
Jeśli ktoś szuka rozrywki w najczystszej postaci na jeden wieczór, to Raz i na zawsze będzie świetnym wyborem. Autorzy nie silą się tutaj na jakieś wymyślne morały i prawdy objawione. To po prostu wypełnione akcją 160 stron komiksu, które połyka się maksymalnie w godzinę. Przygoda poprowadzona w arturiańskich klimatach, wywracająca legendę o Arturze na lewą stronę i tworząca z mitycznego króla Celtów antybohatera całej opowieści, jest znakomitą odskocznią od szarości dnia codziennego. Mam ogromną nadzieję, że kolejne zeszyty będą równie dobre, jak ten pierwszy.
SZCZEGÓŁY
Tytuł: Raz i na zawsze, tom I: Król nieumarły
Tytuł oryginalny: Once and Future, vol. 1: The King is Undead
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Autor: Kieron Gillen, Dan Mora
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Gatunek: fantastyka
Data premiery: 14.02.2022
Liczba stron: 160
ISBN: 9788382302615