Recenzując Przy dźwiękach fado Barrala, wyliczyłem kilka komiksowych tytułów, które uświadomiły mi, jak rozległą traumę narodową przyniosły Hiszpanii czasy wojny domowej i frankizmu. Oczywiście nie stałem się przez to żadnym ekspertem od tematu, ale świadomość ta powracała do mnie podczas lektury Piętna bohaterów Davida Sali, uzupełniając przyjętą przez autora perspektywę. Perspektywę poruszającą, szczerą, intymnie upoetycznioną w sposób, jaki przynieść może wrażliwe i nieświadome wagi „dorosłych spraw” spojrzenie dziecka. Sala zaprezentował ją uczciwie i wymagająco względem siebie, gdyż dzieckiem z plansz komiksu jest on sam.
W wywiadach autor mówi o składających się na fabułę wydarzeniach w totalnie niemarketingowy sposób, zaznaczając, że wiele osób ma podobne historie w swoich rodzinach. I że nie ma w niej niczego specjalnie oryginalnego. I można się z tym zgodzić właściwie w ciemno, gdyż wojna prokuruje takie zwyczajne-niezwyczajne historie z okrutną łatwością, bez oglądania się na teren i czas działań. Przeciwstawić jej można co najwyżej własną determinację i godność. David Sala opowiada więc o losach swoich dziadków – hiszpańskich emigrantów, którzy uciekli do Francji przez frankistowskim reżimem – odbywając przy tym własną podróż do świata dzieciństwa oraz dojrzewając do pojęcia życiowego bohaterstwa, które nie musi wcale objawiać się w ekstremalnych sytuacjach czasu wojny.
Ten czas objął wszak obu jego dziadków, Antonia Soto i Josepa Salę. Pierwszy po ucieczce z Hiszpanii walczył przeciwko Niemcom i trafił do obozu Mauthausen, gdzie został sportretowany przez niemieckiego (tak, tak!) współwięźnia. To ten portret, będący rodzinną pamiątką, staje się symbolem enigmatycznej dla dziecka „pamięci” i będzie parokrotnie powracał w kadrach komiksu. Drugi z dziadków został partyzantem francuskiego ruchu oporu. Źródłem, z którego wyłaniają się sylwetki przodków autora, są tylko jego wspomnienia. Nie porywa się na historyczne rozliczenia, nie powołuje na inne świadectwa – udaje mu się naturalnie włączyć czytelnika we współczujący obieg osobistych uczuć. Tak samo wciąga nas w refleksję nad zachowaniem pamięci o bliskich osobach, o wyrażanych przez nie wartościach, o czasach wymuszających ich konfrontacje, choć przedstawia też drugą stronę tego dziedzictwa, tytułowe piętno. Gdyż wobec przeżyć dziadków David, już jako dojrzalszy narrator, powtarza wstydliwie „Twoje cierpienie się nie liczy, chłopie”.
Uświadomienie sobie prawa, wręcz obowiązku do „życia własnym życiem”, które przecież nie wyklucza znaczenia więzi rodzinnych, potrzeba scalania pokoleniowych cząstek pamięci i nieuchronność śmierci – o tym Sala opowiada z pozycji wnuka, syna, brata i wreszcie ojca. Czuć, że to oddanie się wspomnieniom ma charakter wyzwalający, ale nie usilny i że jest to doświadczenie, które wzbierało długo, by móc wypłynąć w tak czułym, dojrzałym kształcie. Gdyż przy całym natężeniu emocji jest w nim dużo nostalgicznego ciepła, takiego chronionego dłońmi. Zorientujecie się szybko, o co chodzi – zwłaszcza patrząc na dwustronicowe zdjęcie na ostatnich stronach komiksu.
Pierwszoosobowy głos wewnętrzny wybrzmiewa początkowo oszczędnie, w lakonicznych zdaniach. Dużo częściej Sala operuje dialogiem, ożywiając sceny rozmów, jakie dorośli toczą przy małym Davidzie, milczącym, chłonnym świadku. Każdy na pewno odnajdzie w tych scenach echo własnych wspomnień z czasów, gdy po prostu chciało się być słuchaczem stołowych dyskusji, pełnych anegdot i gorących komentarzy dotyczących tematów nagłaśnianych bądź przeciwnie, pomijanych przez media. Są to rozmowy, podczas których krzyżują się doświadczenia pokoleń i chyboczą rewolucyjne idee, ale przede wszystkim buduje się wyobrażenie bliskości i wspólnoty, bez względu na treść dysput. Wymowne jest zderzenie nastrojów spotkań, np. pełnej werwy dyskusji rodziców Davida i ich znajomych z opowieścią, jaką dziadek Josep raczy syna i wnuka, gdy ten ostatni znajduje na strychu zdjęcie, na którym dziadek przypomina mu Tarzana. Wspaniale wypada społeczna miniatura z barowego spotkania po obchodach Dnia Zwycięstwa. Z podobnych codziennych scen wyłaniają się emocjonalne dowody życia – każdorazowo przede wszystkim nieprzewidywalnego i niepowtarzalnego.
Takie też staje się życie Davida, nie tylko jako artysty, który nadał formę wspomnieniom o dziadkach. Obok magicznych, uwznioślających dzieciństwo momentów – telewizyjny seans Potwora z Czarnej Laguny w okularach 3D, nagrywanie zagranicznych piosenek z radia, bójki z bratem i mecze pod blokiem – jest i tragiczna śmierć kolegi z klasy oraz częściowa utrata wzroku. W dwóch trzecich komiksu dokonuje się przeskok do czasów młodości autora, jego studiów w szkole plastycznej i kryzysowego doznania bólu i gniewu wyrosłych ze świadomości krzywdy doznanej przez tę część ludzkości, której przedstawicielami stali się obaj dziadkowie. Do końca pozostajemy świadkami życiowych „aktualizacji” – pierwszych komiksowych sukcesów, pracy nad ilustracjami do książek dla dzieci, narodzin syna i córki. Wszystko nabiera pochłaniającego tempa, jak to zwykle w życiu; wszystko zaczyna się toczyć głównie w słuchawce telefonu i wideorozmowach. Komiks kończą sceny związane ze śmiercią matki autora, tworzące przejmujące podsumowanie procesu zbliżania się do sensu, wartości, ocalających możliwości osobniczej pamięci.
Gimnastykuję się słownie nad emocjonalną siłą Piętna bohaterów, w którym słowa właśnie pozostają w dyscyplinie konkretu i naturalnego dialogu, podczas gdy to obraz wydobywa z nich dotkliwą głębię. Sala, gdy już podjął decyzję o pracy nad tak osobistym komiksem, szukał też formy i środków innych od tych, jakimi posługiwał się w dotychczasowych pracach. Okładka jest próbką stylu, w którym onirycznie rozmywają się intensywne kolory, a spojrzenie dziecka staje się przyciągające, pojemne i nieodgadnione. Grzbiet i wyklejka parzą wzrok mocnym różem – barwa ta powraca parokrotnie na planszach komiksu w scenach naznaczonych w wyobraźni chłopca strachem i śmiercią (jest jeszcze jeden jej nośnik, ale tego już nie dopowiem). Te dziecięce wariacje na temat przeżyć dziadków i śmierci kolegi są malarskie w formie bliskiej fowizmowi. Raz subtelne w odsłonie (dziadek Antonio na koniu w Chagallowsko podniebnej kompozycji), raz niepokojące (dół pełen zwłok, kolczasty las). Przez tak ujęte wspomnienia wiedzie wspólny trop niewysłowienia, gdzie prawdę obnażają nie płynność czy dobitność wypowiedzi, a instynktowna intonacja, westchnięcia i zamilknięcia.
Przez większość komiksu mamy jednak do czynienia z mniej ostrymi barwami i kształtami, co wcale nie umniejsza ich znaczenia w tonowaniu nastroju. Fantastyczna łąka z okładki powraca parokrotnie jako ilustracja dziecięcego matecznika ciekawości, śmiałości i wyobraźni. Jej cień w rzeczywistości stanowią desenie tapet, obrusów, wykładzin, wzorów na ubraniach, przez co okresy „ogołocenia”, przejścia w szarość wzmacniają symbolikę niewiadomej, zwątpienia i straty. Sala zachwycająco wykorzystał możliwości gwaszu. Kryjący, gęstszy od akwareli, dał przepiękną głębię plamy i pozwolił zarówno wyostrzyć, jak i rozwodnić granice stykających się barw. Czysto plastyczne parametry artysta przekształcił we własny język emocji – delikatny, refleksyjny, sensualny, cholernie przejmujący.
Nie spodziewałem się, że po komiksach Paco Roki pojawi się wybrzmiewający historią Hiszpanii osobisty głos, który tak na mnie podziała. Niby z podobnej „puli tematycznej”, a oryginalny i równie szczery. Piękny w ten smutny sposób, który pomaga wydobyć się z ludzkiej nikłości, choć nie próbuje jej zaprzeczać.
Wydawnictwu Timof serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Piętno bohaterów
Wydawnictwo: Timof Comics
Scenariusz i rysunki: David Sala
Tłumaczenie: Julia Szustak
Typ: komiks
Gatunek: autobiograficzny
Data premiery: 24.04.2024
Liczba stron: 184
ISBN: 9788367440783