Jeśli zdaje wam się, że już gdzieś słyszeliście o tym tytule, to macie rację. Jakiś czas temu Szymon pisał o tej grze. Jego nadmierny optymizm przekonał mnie do przetestowania tej produkcji, zwłaszcza że nie wymagała ona dużej ilości czasu. Ciężko mi wprost ocenić ten tytuł, ponieważ nie mogę jednoznacznie określić, jak na mnie podziałał. W żadnym stopniu nie zachwycił, ale też nie rozczarował. Najbardziej trywialny zwrot „Okej” chyba najlepiej oddaje wszystko, co czuję względem tej gry.
Zacznę dosyć nietypowo dla siebie, bo od omówienia grafiki. Nad stylem i jakością oprawy wizualnej nie mam zamiaru się rozwodzić. Jest ona dosyć nierealistyczna, ale przy tym w ciekawy i rzeczywisty sposób odwzorowuje prawdziwe przedmioty. Jeśli coś w warstwie samego projektu miałbym wyjątkowo pochwalić, to jest to druga forma ostatniego przeciwnika. Widać, że twórcy mieli tutaj pełną swobodę i dali się ponieść wyobraźni. Zaczynam jednak od tego aspektu gry, ponieważ muszę coś oddać twórcom – animacja poruszania, zwłaszcza w zwolnionym tempie, jest fenomenalna. To, jak bohater wykonuje liczne akrobacje w powietrzu, jest elementem, który przyciąga wzrok i robi wrażenie.
Oprócz cyrkowych sztuczek główną mechaniką produkcji jest strzelanie. Ładowanie kul w przeciwników satysfakcjonuje i daje dużo radości, ale wyczuwalny jest brak różnic w mechanice między broniami. Jasne, występują takie elementy jak czas przeładowania, tempo wystrzału oraz ilość zadawanych obrażeń, ale ewidentnie brakuje zróżnicowania w użytkowaniu w zależności od rodzaju arsenału. Kolejnym problemem jest fakt, że niestety strzelanie dość szybko staje się męczące. Gra jest na jakieś 4-5 godzin, a musiałem do niej podchodzić kilka razy. Po godzinie rozgrywki gameplay stawał się nużący. Widać jednak, że twórcy starali się urozmaicić produkcję. Co jakiś czas dostajemy do dyspozycji nową broń. Z początku mamy aż nadmiar naboi i możemy się bawić bez ograniczeń, a po czasie jesteśmy zmuszani do wachlowania różnymi typami uzbrojenia. W tym aspekcie wydaje mi się, że nie mam raczej nic do zarzucenia, aczkolwiek nie obraziłbym się, gdyby wybór broni do danego typu przeciwników był czymś podyktowany. W dużej mierze każdego dało się pokonać z każdego dostępnego rodzaju w ramach gry bez większego problemu, co wydawało się trochę słabe. Z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć tę decyzję, bo przy wyczerpaniu amunicji pozostałych typów, pozostawaliśmy z podstawowymi pistoletami. Jednakowoż uprzednio opisana sytuacja nie zdarzyła mi się poza pierwszymi etapami. Więcej zabawy strzelaniu dodaje fizyka rykoszetów. Dzięki używaniu metalowych płyt lub podrzucaniu patelni dostajemy sporo możliwości wymyślania nowych metod na mordowanie kilku przeciwników naraz.
Przerywniki filmowe w tej produkcji nie występują, a fabuła prezentowana jest w ramach silnika gry, ale przez cały czas towarzyszy graczowi całkiem niezła ścieżka dźwiękowa. Nie wyróżnia się ona niczym specjalnym i nie zapada w pamięć. Jednak nie jest w żaden sposób rażąca podczas zabawy. Wspomniałem o scenariuszu i muszę powiedzieć, że jest on dosyć dziwny… Ot budzimy się w nieznanym miejscu, a latający przed nami banan każe nam uciekać i mordować przeciwników. Historia toczy się dalej, bo zabijając marionetki, tworzymy sobie coraz potężniejszych wrogów, z którymi ostatecznie musimy się zmierzyć. Nie powiem, żeby mnie to w jakikolwiek sposób urzekło.
My Friend Pedro, jest tytułem ciekawym, ale w żaden sposób rewolucyjnym. Wszystko, co prezentuje, jest na przyzwoitym poziomie, ale nie wyróżnia się ponad konkurencje. Warta odnotowania jest fizyka w grze, która dodaje dużo rozrywki do tej produkcji. Ograłem recenzowany obiekt za sprawą subskrypcji Xbox Games Pass i w takiej opcji uważam to za fajny wybór, który może dać satysfakcjonującą radość, jednakowoż nie polecę zakupu w pełnej cenie.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: My Friend Pedro
Producent: DeadToast Entertainment
Data premiery: 20.06.2019 (PC, Switch)/05.12.2019 (XONE)/02.04.2020 (PS4)
Dostępne na platformach: PC, PS4, XONE, Switch
Recenzowany egzemplarz: PC
Nie każda gra musi być ambitna i nieść jakąś niesamowitą historie. Myślę, że to super gra na wieczór, żeby się wyłączyć i odstresować!
Też uważam, że nie wszystkie gry muszą zachwycać, czasami potrzebne są tytuły, które nie angażują