SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja filmu Dzień Bastylii

1

Zdobycie Bastylii przez rewolucjonistów francuskich i uwolnienie kilku przebywających w niej więźniów stało się symbolem buntu przeciwko władzy monarszej, a samo znaczenie tego niewielkiego zwycięstwa zostało podniesione. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że w chwili, gdy lud Paryża wtargnął do budynku, przebywało w nim ledwie kilku zatrzymanych, a sam gmach broniony był przez garstkę wartowników, w tym wielu weteranów. Było to dla Francuzów niezwykle ważne wydarzenie, a wagę jaką mu przypisywali, najlepiej oddaje to, że na pamiątkę wydarzeń z 14. lipca 1789 roku, w jego rocznicę ustanowiono święto narodowe, które po dzień dzisiejszy obchodzone jest niezwykle hucznie w całej Francji – uświetnia się je pokazami sztucznych ogni w każdym z większych miast oraz paradami i defiladami wojskowymi. Właściwie kwestią czasu było, aż ktoś stworzy film, którego akcja dziać się będzie tego właśnie dnia – padło na reżysera Jamesa Watkinsa, który fabułę oparł na scenariuszu Andrew Baldwina.

2

Mamy zatem święto narodowe, do którego obchodów przygotowują się francuscy obywatele i policja, chcąca zapewnić bezpieczeństwo świętującym. Nietrudno jednak wpaść na to, że coś musi pójść nie tak – dochodzi do zamachu terrorystycznego, w wyniku którego ginie kilka osób, a kolejne zostają ranne. Środki bezpieczeństwa zostają zaostrzone, a wszelkie podejrzenia padają na młodego Amerykanina – drobnego kieszonkowca, który pechowo ukradł torbę z zamaskowaną bombą. Nie dostrzegając w niej nic cennego, wyrzucił ją – nieświadomie stał się w oczach władz groźnym terrorystą. Grany przez Richarda Maddena (znanego z roli Robba Starka w serialu Gra o Tron) złodziejaszek – Michael Mason – zostaje uwikłany w sprawę, która go przerasta. Do tej pory unikający przedstawicieli prawa, nagle zostaje wrogiem publicznym, którego pochwycenie przed Dniem Bastylii jest celem głównym wszystkich służb porządkowych. W sprawę zamieszane jest też CIA, którego krnąbrny agent (w tej roli Idris Elba) konkuruje z Francuzami o złapanie potencjalnego zamachowca, chcąc dotrzeć do zleceniodawców całego zamachu.

3

Pierwsza scena filmu pokazuje jednak dosadnie, że we wszelkich działaniach, które mają pozostać w cieniu, najlepiej jest… odwrócić uwagę obserwujących, skierować ich wzrok w inną stronę i wykorzystać brak czujności. Tak samo więc, jak wzrok gapiów przyciąga naga Francuzka, która schodząc ze schodów wiodących do bazyliki Sacré-Cœur umożliwia Masonowi sprawne opróżnienie kieszeni i torebek widowni, tak wybuchy i rzekome ataki terrorystyczne mają odwrócić uwagę od faktycznego zagrożenia, nadchodzącego z własnego podwórka. Nie wszystko jest czarno-białe i nie zawsze ci, którzy powinni być dobrzy, tacy właśnie są. Intryga jest większa, niż można by się spodziewać, zamieszane jest w nią więcej osób, a jej rozwiązanie nie przychodzi łatwo. Trup ściele się gęsto, przyjaciele okazują się wrogami uwikłanymi w sprawę, a pozorni wrogowie współpracują, by udaremnić plany mające wprowadzić jeszcze większy chaos we Francji. Mamy więc sekwencję widowiskowych pościgów, walk i ciętych dialogów pomiędzy głównymi bohaterami.

4

Fabuła może i nie jest szczególnie skomplikowana, a sam film nastawiony jest raczej na widowiskowe sceny, nie powinno być to jednak wielkim zaskoczeniem – w końcu o to właśnie chodzi w kinie akcji. Warto jednak wspomnieć i o tym, że Idris Elba sprawdza się niesamowicie w roli krnąbrnego i niesubordynowanego agenta CIA, który z łatwością przechodzi od zastosowania siły argumentu do argumentu siły. Działa szybciej, niż myśli, co przysparza mu kłopotów w agencji, wyrabiając mu opinię, która nie pomaga w ujęciu prawdziwych sprawców zamachów. Jest jednak na tyle samodzielny, by poradzić sobie z tą sytuacją. Sprzymierza się zatem z podejrzanym (w tej roli Richard Madden) – młodym człowiekiem, który ucieka od odpowiedzialności, żyjąc z drobnych kradzieży i sprzedawania swoich łupów u paserów we francuskich dzielnicach. Zwinne palce pozwalają mu sięgnąć do niemal każdej kieszeni, wpędzają go jednak w nieliche kłopoty. Można zarzucić Maddenowi, że jego gra aktorska jest bezbarwna, a postać nie posiada charakteru, w pewien sposób wpasowuje się tym w rysopis wykreowanego bohatera, taki powinien być złodziej jego pokroju – niczym się niewyróżniający, zlewający się z tłumem, przeciętny. Przede wszystkim zaś, unikający kontaktu z policją, nieufny względem swojego przymusowego partnera. Mimo wszystko Madden nadaje się do tej roli całkiem dobrze. Pomiędzy drobnym kryminalistą i stróżem prawa nawiązuje się nić niechętnej współpracy, a widz ma możliwość obserwować duet silnego zabijaki i sprytnego cwaniaka, przerzucający się docinkami.

5

Wśród drugoplanowych aktorów zdecydowanie na uwagę zasługuje Charlotte Le Bon. Kanadyjka, którą możemy kojarzyć z filmu The Walk. Sięgając chmur, wciela się w rolę Zoe Naville – młodej Francuzki, dość naiwnej, by dać się uwikłać w podrzucenie bomby w określone miejsce i dość nieuważnej, by dać sobie ukraść pakunek z materiałem wybuchowym. Przestraszona i spanikowana, zachowuje się chyba najbardziej racjonalnie i ludzko ze wszystkich postaci na ekranie. Jako demonstrantka wie, jak działa tłum, potrafi zmobilizować pozostałych protestujących do określonego działania, pchnąć ich do zaatakowania funkcjonariuszy policji. Drobna, niepozorna dziewczyna, odpowiednio zdeterminowana do tego, by zagrać na emocjach zgromadzonych ludzi i osiągnąć swój cel. Reszta drugoplanowych postaci spełnia swoją rolę – są one tłem, które ubarwia fabułę, nadając jej smaczku i popycha akcję do przodu. Na ekranie widzimy również Kelly Reilly (kojarzoną z roli Mary Watson w filmie Sherlock Holmes: Gra cieni), wcielającą się w postać przełożonej krnąbrnego agenta CIA, która niejednokrotnie nadstawiała karku, by złagodzić skutki jego wybryków. Najsłabszym punktem filmu jest kreacja czarnych charakerów, którzy sprowadzeni są właściwie do roli motywu całego fabularnego zamieszania – nie wiemy o nich praktycznie nic, poza faktem, że są łasi na gotówkę i skorumpowani.

6

Film jest przyjemnym widowiskiem dla tych, którzy chcieliby zobaczyć kino pełne akcji, strzelanin, pościgów, walk i intryg. W tego typu produkcjach bijatyk nigdy zbyt wiele. Sam Dzień Bastylii nie zachwyca nowatorskością, jest umiejętnie sfilmowanym zlepkiem schematów, dziełem raczej rzemieślniczym, niż produkcją wybitną. Porusza ważne w dzisiejszych czasach tematy – ataki terrorystyczne, które po wydarzeniach w Paryżu są jeszcze bardziej drażliwą kwestią, poczucie nieustannego zagrożenia, które niezwykle łatwo jest wykorzystać oraz siłę propagowanych w Internecie haseł, które potrafią wzmocnić paranoję, ukierunkować gniew społeczeństwa w niekoniecznie dobrą stronę; daje do zrozumienia, jak łatwo jest manipulować rozwścieczonym tłumem. Nie zagłębia się jednak w te kwestie zbyt głęboko, prześlizgując się tylko po nich, nie czyniąc z nich niczego ważnego i sprowadzając je do roli fabularnych wytrychów, które pozwalają wprowadzić kolejne sceny pościgów.

Ocena: 7/10

Plusy:
+ wartka akcja
+ Idris Elba i Richard Madden w obsadzie
+ postać grana przez Charlotte Le Bon

Minusy:
– prześlizgnięcie się po ważnych tematach
– kreacja czarnych charakterów
– nieskomplikowana fabuła

Autor: Idris

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Martyna „Idris” Halbiniak
Martyna „Idris” Halbiniak
Geek trzydziestego poziomu. Wyznawca Cthulhu i zasady, że sen jest świetnym substytutem kawy dla ludzi, którzy mają nadmiar wolnego czasu. Kiedyś zginie przywalona książkami, z których zbudowała swój Stos Wstydu™. W czasie wolnym od pochłaniania dzieł popkultury, pracuje i studiuje, dorabiając się już odznaki Wiecznego Studenta™. Znajduje się również w zacnym gronie organizatorów Festiwalu Fantastyki Pyrkon. Absolwentka psychokryminalistyki i studentka psychologii, nałogowo przetwarzająca kawę na literki.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki