Wydarzenia historyczne coraz częściej stanowią inspirację dla twórców komiksów. Nie zawsze „komiksy oparte na faktach” są wartościowymi pozycjami – bywają jedynie ilustrowaną czytanką o jednowymiarowych bohaterach. Na szczęście zdarzają się komiksowe perełki, filtrujące suche fakty przez artystyczną, współczesną wrażliwość grafika i scenarzysty. Bez wątpienia taką pozycją jest The Death of Stalin.
Co się dzieje z krajem, w którym cała władza skupiona była w ręku jednego człowieka, a wszyscy (łącznie z samym zainteresowanym) sądzili, że będzie on żył wiecznie? The Death of Stalin. Chapter 2: Funeral próbuje odpowiedzieć na to pytanie. Zamknięcie dyptyku (pierwszą część recenzowałem
tutaj) opowiada o wydarzeniach mających miejsce w ZSRR bezpośrednio po śmierci dyktatora i podczas paru późniejszych miesięcy.
Poprzedni tom zamykała wstrząsająca wieść o śmierci Stalina, niniejszy zaś prezentuje jej konsekwencje dla radzieckiego społeczeństwa i aparatu władzy. Lud sowiecki pogrąża się w żałobie, zaś najwyżsi partyjni decydenci rozpoczynają bezpardonową walkę o poszerzenie wpływów i schedę po tyranie. Gra toczy się za kulisami przygotowań do iście królewskiej ceremonii pogrzebowej, zaś pionkami w niej są: cudownie ocalona z kazamatów Łubianki żona Wiaczesława Mołotowa oraz rodzone dzieci Stalina – Wasilij i Swietłana. Ich życiorysy są niejako przeciwstawne – generał Dżugaszwili junior, zwany zdrobniale Wasią, nadużywał przynależnej mu władzy, nigdy nie trzeźwiejąc i wydając absurdalne rozkazy, prowadzące częstokroć do śmierci żołnierzy; jego siostra doświadczyła natomiast bezpośrednio okrucieństwa rodzonego ojca, który wysłał jej ukochanego do łagru.
Nie wszyscy bohaterowie (tak pojedynczy, jak i zbiorowi) potrafią odnaleźć się w chaosie po śmierci Stalina i zapanować nad rozwojem wydarzeń. Mam wrażenie, że w ruch idzie tu mechanizm historii, bezlitośnie miażdżący w swych trybach mniej lub bardziej przypadkowe osoby. Los jest równie nieprzewidywalny i okrutny jak Stalin.
W drugim tomie komiksu na scenę wkracza także bohater (chociaż drugoplanowy), którego nie mogę pominąć. Na posiedzeniu członków politbiura, dzielących się wpływami (na razie w pokojowy sposób) pojawia się marszałek Gieorgij Żukow. Z oczami skrytymi w cieniu wojskowej czapki i grymasem, którego nie powstydziłby się sam Sędzia Dredd, stanowi postać iście diaboliczną, przybyłą z komiksu o superbohaterach. W nadchodzącej ekranizacji The Death of Stalin Żukowa ma zagrać Timothy Dalton – po jego roli Malcolma Murraya w Penny Dreadful (Domu grozy) jestem pewien, że marszałek Związku Radzieckiego będzie wyrazistą i godną zapamiętania kreacją.
Pod kątem graficznym komiks nie ustępuje poprzedniemu tomowi – jest tu nawet więcej ciekawie skomponowanych stron. Natomiast jeśli chodzi o fabułę, to robi się dużo poważniej – pojawia się mniej absurdalnych sytuacji i czarnego humoru, więcej jest natomiast poważnych dialogów i tragicznych sytuacji. Lepsza niż w Chapter 1: Agony jest kompozycja całości komiksu – sekwencja zamykająca jest poniekąd lustrzanym odbiciem kadrów z początku tej części.
Szkoda trochę, że nie naświetlono dziwacznych, jak na potwora w ludzkiej skórze, posunięć Berii w miesiącach następujących po śmierci Stalina – ogłoszenia amnestii i postulowania zjednoczenia Niemiec (sic!). Twórcy komiksu woleli jednak odmalować tę de facto główną postać komiksu w ponurych i jednolitych barwach, bez używania światłocienia. Na 62 stronach zabrakło chyba miejsca na niuansowanie bohaterów i pogłębioną analizę wydarzeń.