Magdalenę Kucenty czytaliśmy ostatnio w Cyberpunk Girls, a teraz (wreszcie!) mamy w rękach jej powieść. I co się okazuje? Że niewątpliwie umie pisać. A do tego inspirują ją króliki.
Zodiaki to intensywna historia z dużą liczbą bohaterów, interakcji między nimi, wydarzeń. Dostajemy całkiem nowy świat, sieć miast-państw, z których każde rządzi się swoimi prawami i swoją kulturą. W tym tomie zwiedzimy późnego spadkobiercę starożytnej Grecji… Z tym że nie ma co spodziewać się tu historii w stylu Simmonsa – to antyk jak z mangi czy anime. Mam wrażenie, że w świecie wykreowanym przez Kucenty najlepiej odnajdą się właśnie miłośnicy tych gatunków. Nie jest to co prawda komiks, ale uparcie nasuwa mi się skojarzenie, że Umbrella Academy spotyka tu coś w rodzaju Wake Up Deadman.
Skąd skojarzenie z hitem Netflixa? Główni bohaterowie, para z okładki, to Capricorn i Pisces – dzieci jednego ojca, twory genialnego genetyka, ucieleśnienie jego marzeń o idealnych osobach lub niepokonanych superbohaterach. Trochę rodzeństwo, członkowie wielopokoleniowej rodzinnej korporacji, post-ludzie trzymani krótko w kolejnej mutacji akademii Profesora Y, który jednak ma niewiele wspólnego z Panem Kleksem czy Charlesem Xavierem. Wspierają się i jednocześnie trzymają w szachu. Są śmiertelnie niebezpieczni – tu właśnie przechodzimy do mangi z pogranicza horroru i fantasy. Ktoś jest ludzkim komputerem przewidującym ruchy innych osób na kilka-kilkanaście posunięć do przodu. Inna postać jest jadowita. Niewidzialna. Albo po prostu stanowi maszynę do zabijania – choć nie wiadomo, czy udaną. Przy okazji – tu właśnie szukajcie złowieszczego królika z koszmarów.
W Zodiakach odnajdziemy elementy postapo i cyberpunka. Miasta są od siebie niezależne i oddzielone, bo muszą otaczać się ochronnymi kopułami – świat poza nimi jest zbyt toksyczny, żeby żyć tam spokojnie. Technologia jest na tyle zaawansowana, że utraconą rękę można zastąpić protezą jak z RoboCopa. Tylko musi cię być na nią stać. Bogaci chronią się w swoim idealnym świecie i idealnej puli genetycznej. Żeby zasłużyć na awans społeczny, trzeba być ślicznym i zdrowym. Wszelkie defekty sprawiają, że oddalasz się od czystego centrum odsuwany dalej i dalej – aż wypadasz poza system.
Znajdzie się też coś z fantasy – w Zodiakach pojawi się magia, będzie też mowa o bóstwach. Po prawdzie nie obiecam wam, że nie są to tylko wymysły bohaterów, elementy kultury czy zwykłego chciejstwa. Na pewno ciekawie będzie o tym spekulować po skończeniu książki.
Zodiaki mogą brzmieć jak pomieszanie wszystkiego ze wszystkim, masowy atak popkulturowych wątków i stanowczy nadmiar. Na początku możecie mieć takie wrażenie, czasami konstrukcja świata przedstawionego naprawdę przerasta czytelnika. Chciałoby się to wyczyścić do tropów, z którymi jesteśmy oswojeni, które mają sens i układają się w naszej głowie w jakąś typową figurę superbohatera. Jednak Kucenty udaje się utrzymać twórcze szaleństwo na wodzy. Jakieś umiejętności wydają się nadmiarowe dla danej postaci? No to może są? Może po prostu ktoś przesadził z byciem szalonym ojcem-stwórcą-naukowcem? Bohaterów i wątków jest zbyt wiele? Zobaczycie, że autorka z tego wybrnie, a przy okazji doda życia i wiarygodności swoim post-ludziom.
Magdalena Kucenty w Zodiakach porwała się na międzygatunkową mieszankę z mnóstwem szczegółów, postaci, supermocy. Przez całą powieść utrzymuje nad tym nadmiarem kontrolę, czasem specjalnie pozwalając czytelnikowi się zgubić. Historię swojego świata zaczyna nam opowiadać dość późno, ale w bardzo naturalny sposób. Zostawia przy tym mnóstwo niedopowiedzeń i tajemnic. Bo na pewno czekamy na kolejny tom. Ja nawet z niecierpliwością.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Zodiaki. Genokracja
Wydawnictwo: Uroboros
Autorka: Magdalena Kucenty
Data premiery: 2021
Gatunek: science fiction, fantasy