Nowa generacja konsol pojawi się na świecie lada moment. Miejmy nadzieję, że zarówno PlayStation 5, jak i urządzenia przygotowane przez firmę Microsoft umożliwią nam dostęp do ogromnej bazy niesamowitych tytułów. Mijająca era była bowiem pod tym względem niebywale różnorodna. Trudno jest więc stworzyć ranking najlepszych gier na PlayStation 4, który każdy gracz mógłby w pełni zaakceptować. Postanowiliśmy zatem wspólnie przygotować dla was listę gier, które w ostatnich latach zrobiły na nas największe wrażenie. Znajdziecie tutaj dziesięć interesujących tytułów, nie tylko tych dostępnych na wyłączność dla Sony. W część produkcji możecie zagrać również na innych platformach lub dzięki wstecznej kompatybilności sprawdzić je w przyszłości na nadchodzącym sprzęcie od japońskiego giganta technologicznego.
1. God of War
Po pokonaniu niemal wszystkich bogów z greckiego panteonu zarówno Kratosowi, jak i odpowiedzialnym za jego stworzenie studiu Santa Monica przyszło wybrać zupełnie nową drogę. Skierowanie dalszych losów bohatera w mroźny świat mitologii nordyckiej okazało się strzałem w dziesiątkę. Nieznane krainy, dziwaczni przeciwnicy i obce zasady panujące w tym zdumiewającym świecie zapewniły odpowiedni powiew świeżości, którego wyraźnie potrzebowała ta marka. Duch Sparty znowu zachwycił, a zmiany, jakie wprowadzono w tej odsłonie serii, przyciągnęły do niej mnóstwo nowych odbiorców. Dla mnie kontynuacja losów Kratosa była niesamowitą podróżą, pełną zaskoczeń i zwrotów akcji, posiadającą świetnie napisane postacie i perfekcyjną od strony technicznej. Zdobycie wszystkich trofeów w tym tytule stanowiło w moim przypadku czystą przyjemność. Nowa odsłona serii o tytule God of War: Ragnarok zapowiedziana na 2021 rok jest produkcją, dla której z pewnością rozważę zakup PlayStation 5.
SGonera
2. The Last of Us Part II
O TLoU2 napisano i powiedziano wiele, zarówno dobrego, jak i złego. Wierzyłam w Naughty Dog, dlatego ani przecieki, ani bombardowanie negatywnymi opiniami mnie nie martwiło. Pierwsza część należy do moich ulubionych gier. Owszem, historia nie była specjalnie oryginalna, ale siłą tytułu stały się dobrze napisane i zagrane postacie oraz mocne dialogi. Część druga gameplayowo stanowi rozwinięcie poprzedniczki. Podoba mi się możliwość zwiedzania większego obszaru oraz dopracowanie elementów skradankowych. Sporo do klimatu świata przedstawionego dodają ludzkie frakcje, a nowe mutacje Zainfekowanych potrafią przyprawić o zawał, w dużej mierze dzięki udźwiękowieniu i sposobie budowania napięcia. Nie raz zatrzymywałam się też by oglądać przepiękne widoki towarzyszące przemierzaniu poszczególnych etapów. Fabuła TLoU2 to już zupełnie inna liga, czyniąca produkcję grą dojrzałą, odważną, transgresyjną. Wykorzystując motyw nieprzepracowanej traumy, gniewu, konsekwencji dawnych czynów i bezgranicznej miłości autorzy stworzyli miks gatunkowy, wywołujący trudny moralnie dyskomfort, o którym myślimy jeszcze długo po zakończeniu rozgrywki. Tytuł ukończyłam kilkukrotnie i na pewno jeszcze do niego wrócę, pomimo huśtawki emocjonalnej, jaką za każdym razem mi serwuje. Gra wybitna, za którą chylę czoła przed Druckmannem.
Lou
Pełną recenzję gry The Last of Us Part II możecie przeczytać u nas tutaj
3. Death Stranding
Death Stranding, czyli pierwsza gra Kojimy wyprodukowana po wyrzuceniu go z Konami, z pewnością nie jest dla każdego. Już od pierwszego trailera było wiadome, że produkcja ta będzie specyficzna i każdy kolejny materiał promujący umacniał graczy w tym przekonaniu. Wreszcie Death Stranding trafił na rynek i w mojej opinii okazał się najlepszą grą w dorobku Hideo Kojimy, jak i najlepszą grą, w jaką dotychczas grałem. Zachwyciła mnie nie tylko fabuła, mająca w sobie wyraźny komentarz społeczny twórcy, ale też gameplay oparty na mechanice przemieszczania się (chodzenia, jeżdżenia itd.), jak również umiejętne połączenie obu tych aspektów z głównym przesłaniem, stojącym od początku za samą grą: łączenie ludzi, solidaryzowanie się ze sobą, szukanie porozumienia. Na pochwałę zasługują też oprawa graficzna, zaprojektowany świat i występy aktorskie.
Sumo
4. Until Dawn
Kiedy usłyszałem o tym tytule, wiedziałem, że kupię PS4. Gra w stylu tytułów Davida Cage, czy Telltale i do tego umiejscowiona w tematyce slashera, to był tytuł idealnie skrojony dla mnie. Z wielkimi oczekiwaniami jednak często przychodzą wielkie rozczarowania. Na szczęście w tym przypadku tak się nie stało. Tytuł okazał się po prostu fenomenalny. Tym, czym odróżniał się od produkcji wymienionych twórców, był choćby fakt, że bardzo dobrze równoważył poszczególne aspekty rozgrywki. Przede wszystkim wybory miały znaczenie i nadawały kierunek fabule, sprawiając, że gra była możliwa do przejścia wiele razy, za każdym oferując coś nowego. Ten argument to bezpośredni przytyk do pewnego Francuza. Żeby jednak nie pozostać dłużnym nieistniejącej już firmie, Until Dawn oferowało dużo ciekawsze, wymagające więcej refleksu i uwagi quick time eventy, niż te oferowane w produkcjach Telltale. Całość uzupełniała po prostu fenomenalna obsada aktorów, na których wzorowane były postacie oraz fabuła inspirująca się najlepszymi motywami horrorowymi, która umiejętnie wszystko komponowała w logiczną całość.
Jurkir
Pełną recenzję gry Until Dawn możecie przeczytać u nas tutaj
5. Days Gone
Do dziś pamiętam, jak duże wrażenie zrobiło na mnie Days Gone w trakcie swojego pierwszego pokazu. Znienawidzona przez niektórych sekwencja w tartaku potrafiła wywołać ciarki ekscytacji u każdego fana żywych trupów. Nic w tym dziwnego, samotna i desperacka walka przeciwko setkom umarlaków wypełzających z każdego otworu była przeżyciem, którego każdy entuzjasta produkcji takich jak The Walking Dead chciał zawsze doświadczyć za pośrednictwem swojej konsoli. Efekt końcowy nie prezentował się jednak tak dobrze jak w zapowiedziach. Nie oznacza to jednak, że Days Gone jest produkcją słabą. Otrzymaliśmy porządnego sandboxa z dojrzałą fabułą i fantastycznym klimatem. Rajdy motocyklem przez lasy były dla mnie tak samo wciągające jak wojaże przez postapokaliptyczną pustynię w Mad Max od Avalanche Studios. Jest to jedna z moich ulubionych gier ekskluzywnych na PS4. Pozostałe to God of War oraz Marvel’s Spider-Man.
Snah
6. Bloodborne
Łowca jest łowcą, nawet we śnie. Ach, co to było za doświadczenie. Zabawne, ale na początku mnie od tej gry odrzucało – to ciągłe epatowanie słowem „blood”, śmieszne, składane bronie… ale kiedy usiadłem za padem, wszystko to zeszło na dalszy plan. Gdy poraził mnie klimat tej gry i intensywny gameplay co chwila wywoływał we mnie fale adrenaliny. Bloodborne, wraz z DLC, odcisnął na mnie swoje piętno i pozostawił z masą wspomnień – moim ulubionym jest pokonanie Ludwiga za pierwszym podejściem, przy porywająco epickiej drugiej połowie jego tematu muzycznego. Nawet grając w God of War nie czułem się takim mocarnym złodupcem jak wtedy. A potem poszedłem na Laurence i ten płonący kudłacz wycierał mną podłogę. Och! Albo moment, kiedy widzi się po raz pierwszy Amygdalę, albo cała sekwencja finałowa… Uwielbiam tę grę. Może i wizualnie Bloodborne nie zestarzał się ładnie, ale wciąż pozostaje dla mnie najlepszym soulslike.
Kerber
7. Watch Dogs 2
Ten tytuł był dla mnie zdecydowanie największym szokiem w generacji PS4. Po, nie bójmy się tego powiedzieć, słabej pierwszej części i negatywnych opiniach w internecie nie miałem zbytnich oczekiwań co do tej produkcji. Fakt, że znalazła się ona w moim posiadaniu, był bardziej dziełem przypadku, niż zamierzonych działań. Kiedy po raz pierwszy w tym roku wsunąłem płytę do napędu, doznałem gigantycznego zdziwienia, bo ta gra okazała się (tak, nie boję się użyć tego słowa) fenomenalna. Zreperowano praktycznie wszystkie kulejące elementy pierwszej części (w tym model jazdy, który, choć nadal pozostawiał wiele do życzenia, okazał się dużo lepszy) oraz nadano grze nowy styl, który zresztą potem był szeroko krytykowany w Internecie. Dla mnie nie było to problemem. Powiem wręcz, że mi się podobało takie dosyć swobodne podejście do tematu i przedstawienie hakerów jako luzaków. Mam dosyć popkulturowego archetypu mrocznych, depresyjnych, introwertycznych hackerów. Watch Dogs 2 był pierwszą większą grą, którą pochłonąłem w dość krótkim czasie.
Jurkir
8. Horizon: Zero Dawn
Od niedawna gracze PC mogą w końcu nadrobić przeżycie przygody w jednym z najlepiej wykonanych otwartych światów, z jakimi miałem doświadczenie w grach. Horizon nie jest bez wad i pewne rozwiązania zwyczajnie się nie sprawdziły (bezużyteczne drzewka umiejętności, rozczarowująca kontrola maszyn), ale historia Aloy i piękno środowiska przykułyby mnie do ekranu, nawet gdybym miał drugie tyle zażaleń. I te mechaniczne, cudowne stwory! Fabuła nie była skomplikowana, ale ożywiana świetnie napisanymi postaciami i dobrą reżyserią, a do tego napędzana przez fantastyczną protagonistkę trzymała mnie twardo przy ekranie i zachęcała do eksploracji. Poznawanie wszystkich wspomnień albo odhaczanie pobocznych zadań nawet przez chwilę nie nudziło, mimo że często było to tylko zbieranie znajdziek i odhaczanie punktów w innych otwartych światach. Guerilla Games zdobyli u mnie wysoki kredyt zaufania i kolejną część nabędę w ciemno.
Kerber
9. Life is Strange
Za produkcję Dontnod zabrałem się przypadkiem. Została mi ona polecona w ramach kaca po pierwszym sezonie Stranger Things i okazała się czymś znacznie lepszym niż tytuł, dla którego miała być substytutem. W przygodach nastoletnich Max i Chloe zakochałem się już od pierwszych chwil i w miarę postępu fabuły wiedziałem, że historia przedstawiona na ekranie zostanie ze mną na długo. I tak też się stało. Klimat małego, sennego amerykańskiego miasteczka i skomplikowanych relacji między nastolatkami idealnie trafił w mój gust, dając rozgrywkę (podzieloną zresztą na 5 epizodów) na ponad dziesięć godzin. Ostatecznie może i zakończenie Life is Strange jest ogólnie krytykowane ze względu na brak realnego wpływu decyzji, jakie podejmowaliśmy przez całą grę, jednak mnie wbiło ono w fotel, poruszając i wzruszając.
Sumo
Pełną recenzję gry Life is Strange możecie przeczytać u nas tutaj
10. Tom Clancy’s The Division
Po The Division sięgnęłam dość późno, bo tuż po premierze drugiej odsłony. Chciałam sprawdzić, co to za nowość w katalogu Ubisoftu. W efekcie 1000 godzin na liczniku, a ja nadal regularnie wracam do tego tytułu. Nie jest to gra idealna, wciąż zdarzają się problemy techniczne (Delta, ah, Delta), ale ma dużą społeczność, aktywności, które nie pozwalają się nudzić oraz niesamowicie odwzorowane miasto, przyciągające swoimi tajemnicami. Deweloperzy z Massive nie wprowadzili zbyt wielu innowacji, nie wymyślili nowych mechanik, ale system strzelania, korzystania z osłon, umiejętności oraz nagradzania zgrali idealnie. Zadbali również o endgame – jest co robić i co zbierać. Cieszy mnie, że gra nie wyklucza samotników, bowiem co-op jest opcjonalny i nie korzystam z niego aż tak często. Strefa Mroku kusi swoimi zagrożeniami, a fenomenalne DLC pod postacią Survivalu to przygoda dla najwytrwalszych. Nie przeszkadza mi nawet niemy bohater, bo główną rolę gra tutaj zrujnowany, post-pandemiczny Nowy Jork. Przywiązanie do szczegółów środowiskowych, które zarazem opowiadają historię upadku metropolii, jest godne uznania: porzucone samochody, zdewastowane budynki, na ulicach stosy worków ze zwłokami, wymowne murale, ludność wyrywająca sobie znalezione zapasy, psy grzebiące w śmieciach. To miasto chce się eksplorować. Massive zrobiło to dobrze, a scenariusz gry jeszcze nigdy nie był tak rzeczywisty.
Lou
Jesteśmy świadomi faktu, że na liście tej brakuje mnóstwa tytułów, które waszym zdaniem mogłyby, a nawet powinny się na niej znaleźć. Dlatego zachęcamy was do tworzenia własnych list i umieszczania ich w komentarzach lub na naszym Discordzie. Wskażcie produkcje, które wywołały u was największe emocje podczas wspólnych chwil z PlayStation 4!