Pierwsza odsłona serii The Last of Us ukazała się w 2013 roku. Z miejsca została okrzyknięta jedną z najlepszych gier ówczesnej generacji konsol, a dla niektórych najlepszą produkcją w historii. Stało się tak za sprawą paru czynników: pięknej, jak na tamte czasy, grafice z krajobrazami, które powodowały, że gracz zatrzymywał się na chwilę, by objąć wzrokiem wykreowane środowisko, przyjemnego gameplayu i przede wszystkim prostej, ale niezwykle realistycznej, a przez to i brutalnej fabule, skupiającej się na mistrzowsko poprowadzonej relacji Joela i Ellie. Od premiery minęło 7 lat i wreszcie zniecierpliwieni gracze otrzymali kontynuację. Ale czy aby taką, jakiej pragnęli?
Mijają cztery lata od wydarzeń z pierwszej częśći. Joel i Ellie zamieszkali w Jackson, miasteczku ocalałych, zarządzanym przez Marię, żonę Tommiego. Wiodą w miarę normalne życie jak na postapokaliptyczny świat. Początkowa sielanka jednak szybko zostaje przerwana, a bohaterom po latach przyjdzie stanąć przed konsekwencjami decyzji, jakie podjęli w przeszłości.
Podobnie jak to było w pierwszej części, największym atutem drugiej odsłony The Last of Us są bohaterowie i relacje między nimi. Z racji upływu czasu, Ellie wydoroślała, stając się już młodą kobietą. Z kolei Joel zyskał siwiznę na skroniach i twarz lekko mu się zmarszczyła. A łącząca obie postaci więź upodobniła się jeszcze bardziej do relacji córki i ojca. Twórcy ukazują to poprzez drobne, łatwe do przeoczenia wzmianki i zachowania: począwszy od wspominek o wspólnych seansach starych filmów, po pełne skrępowania rozmowy, kiedy mężczyzna zaczyna dostrzegać, że odgrywa w życiu dziewczyny coraz mniejszą rolę i wreszcie, kiedy porusza sprawy sercowe bohaterki. A jeżeli już o tym mowa… Jeden z trailerów zapowiadających The Last of Us: Part II ukazywał Ellie i jej partnerkę Dinę, całujące się. Wywołało to falę oburzenia u części graczy i zarzuty względem Naughty Dog, że ci starają się być na siłę „poprawni politycznie” (proponuję niektórym najpierw sprawdzić znaczenie tego wyrażenia). Związek dziewczyn został przedstawiony w sposób perfekcyjny, zaczynając od momentu, kiedy obie są przyjaciółkami, wstydzącymi się przed sobą własnych uczuć, aż do momentu, kiedy zostają partnerkami i wspólnie stawiają czoła przeciwnościom losu. Dostarczyło to jeden z najlepszych dialogów, w którym postaci starają się ze sobą flirtować, robiąc to w sposób niezwykle uroczy ze względu na własną niezdarność.
Fabuła drugiej części The Last of Us nie jest już opowieścią drogi, jak to miało miejsce w przypadku jedynki, a opowiada o zemście, ukazując tym samym, że nic nie jest czarno-białe. Bohater naszej historii może być równocześnie czarnym charakterem w innej. Motyw ten został tutaj ukazany bezbłędnie, przez co z zapartym tchem śledziłem kolejne wydarzenia, dziejące się na ekranie i ani przez chwilę nie czułem znudzenia, chociaż na przejście całej gry należy poświęcić ponad 20 godzin. Patrząc na to, że The Last of Us: Part II posiada strukturę korytarzową, jest to z pewnością osiągnięcie.
Zagarnięte przez naturę Seattle, w którym dzieje się lwia część gry, prezentuje się w sposób olśniewający. Przemierzając zrujnowane przecznice niegdysiejszej metropolii, ma się wrażenie wkroczenia w zupełnie inny świat. Niby znajomy, ale równocześnie obcy. Pierwsze z odczuć związane jest z pietyzmem, z jakim twórcy podeszli do odwzorowania miasta: licznych sklepów, hoteli i innych obiektów. Po wejściu wyglądają one, jakby czas się w nich zatrzymał. W sklepie muzycznym wciąż na półkach walają się płyty, a na niewielkim podwyższeniu stoją rozłożone instrumenty. Jednak jest też druga strona. Udając się na piętro, widzimy zawaloną ścianę, z której wyrastają korzenie. Porzucone na drodze samochody już dawno zardzewiały, a autostrada zapadła się. Po ulicach biegają dzikie zwierzęta. Wszystko to przypomina, że miasto nie należy już do ludzi.
Chociaż lokacje mają charakter korytarzowy, to tereny, na których przyjdzie się graczowi zmierzyć z licznymi wrogami, są przestronne i perfekcyjnie zaprojektowane. To od naszych umiejętności i preferencji zależy tak naprawdę, jak wyglądać będą starcia. Czy przekradniemy się, czekając na odpowiedni moment i będziemy cicho eliminować kolejnych przeciwników, czy też zostaniemy po chwili wykryci, co doprowadzi do wymiany ognia lub próby zgubienia pościgu. Warto wspomnieć, że działania na przysłowiowego Rambo w The Last of Us: Part II nie mają najmniejszego sensu. Amunicji jest niewiele, a ludzcy, jak i zarażeni oponenci stosują liczne zagrywki, by do nas dotrzeć: flankują, wysyłają zwiad, prowadzą ostrzał zaporowy, posyłają psy tropiące i zakradają się, korzystając z licznych przejść.
Mechanicznie druga część serii nie różni się zbytnio od pierwszej. Jej trzon został przeniesiony z poprzedniej odsłony przy jednoczesnym usprawnieniu go i dodaniu paru dodatkowych opcji, jak chociażby możliwość kładzenia się lub wspinaczki po linie i bujania się na niej. Część osób zastanawiała się, czy praktyka zapożyczania zastosowań gameplayowych z gry sprzed 7 lat jest w porządku. Pomijając fakt, że stosuje się to nagminnie w przypadku większości sequeli, tak w The Last of Us: Part II nie stanowi to najmniejszego problemu. Chociaż sterowanie i wszelkie akcje są praktycznie niezmienione, to animacje ich wykonywania stoją na bardzo wysokim poziomie, dzięki czemu ma się wrażenie płynności. Ruchy przechodzą z jednego w drugi bez potrzeby zakończenia wcześniej zaprogramowanej sekwencji. Poza tym cały level design i sposób narracji został oparty o występującą w grze mechanikę.
Na The Last of Us: Part II patrzę jak na doświadczenie. To coś chwytającego człowieka za bebechy i niepuszczającego pomimo przeminięcia napisów końcowych. Naughty Dog udało się stworzyć grę, ukazującą, jak ogromny potencjał narracyjny tkwi jeszcze w tym medium. Twórcy zaprezentowali historię, która fascynuje, a jednocześnie boli ze względu na jej brutalność i szczerość, przypominającą, że w każdym z nas tli się zło. Przyznaję też, że nie spodziewałem się, że zaledwie kilka miesięcy po uwielbianym przeze mnie Death Stranding dostanę kolejny tytuł, który będę mógł określić arcydziełem. Bo tym właśnie jest dla mnie The Last of Us: Part II.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: The Last of Us: Part II
Studio: Naughty Dog
Reżyser: Neil Druckmann
Wydawca: Sony Computer Entertaiment
Data premiery: 19.06.2020 (PS4)