Isola Fletchera, Kerschla i Msassyk to autorski projekt, tworzony podczas dyskusji i przekazywania sobie plików, na których nawarstwiają się kolejne inspiracje. Taki tryb pracy twórców sprawia, że dostajemy gęstą, milczącą historię, w której fabuła ustępuje miejsca emocjom.
Z poprzedniego tomu opowieści o żołnierce i jej królowej zmienionej w tygrysicę wiecie, że dziewczyny udały się w daleką podróż. Przemierzają różne krainy państwa Maar, żeby dotrzeć do tytułowej Isoli. Tylko w tym legendarnym miejscu możliwe będzie zdjęcie z władczyni klątwy. Co prawda wydawało się, że były blisko, w końcu Olwyn na chwilę wróciła do swojej postaci w magicznym sercu lasu, domu ludzko-zwierzęcych hybryd… Niestety, im lepiej się czuła, tym jaśniejsze było, że pozostała wielkim kotem. Może to zapowiedź smutku, jaki jeszcze nadejdzie? Przecież Isola to zaświaty…
Dotarliśmy do końca pewnej części tej opowieści. Oryginalne wydanie na razie także kończy się na drugim tomie i dziesiątym rozdziale. Przerwa może wynikać między innymi z tego, że Kerschl zajmował się kickstarterową zbiórką na wydanie kolejnego tomu swojego samodzielnego webkomiksu The Abominable Charles Christopher. To historia o różnych zwierzętach mieszkającym w jednym… powiedzmy, miasteczku. Skunksy prowadzą sklepy (coś jak Żabki), sąsiedzi dyskutują o radościach życia rodzinnego, wydry dobrze się bawią. A pozornie niepasujący do ekosystemu, ale chyba dla niego kluczowy, Charles Christopher obawia się wielkiej grozy. Mistrzowskie mieszanie humoru i strachu zobaczycie także w Isoli, w drugim tomie można wyłapać nawet coś w rodzaju cameo starszych bohaterów rysownika.
Wracajmy do Rook i Olwyn. Żołnierka i tygrysica szukają wyspy obiecanej w kraju szykującym się do wojny. Panuje w nim przecież bezkrólewie, więc sąsiedzi ostrzą zęby i przeprowadzają szkolenia wojskowe rzut beretem od granic państwa. Tymczasem w niewielkich osadach trwa biedne, codzienne życie – jak wśród wydobywczyń łupku, którym zniknęły wszystkie dzieci. Kolejna klątwa? Potwór grasujący w okolicy? Czy zamieniona w tygrysa królowa może mieć jakikolwiek wpływ na stan państwa? I czy chce?
Isola snuje się pomiędzy iluzjami, dlatego trzeba uważać – tu każde wydarzenie może być snem, kłamstwem lub przywidzeniem. Nie wszystkie potwory jedzą mięso, niektórym wystarczą dusze. Bohaterki czasem wcale się nie odzywają, kiedy indziej mówią sporo, ale o codziennych sprawach: szukają drogi na mapie, planują posiłek. Czytający zarówno po angielsku, jak i po polsku odbiorca ma czasem wrażenie, jakby komiks był tłumaczony z języka, którego pojęcia bardzo ciężko przełożyć na nasze. I dokładnie taki był zamysł, potwierdza to Bidikar, liternik i twórca języka moro, magicznych istot zamieszkujących Maar. Dowiecie się tego z uroczego dodatku na końcu tomu, gdzie autorzy opisują kolejne kroki pracy nad wspólnym dziełem.
Ten komiks jest niezwykle piękny, w dużej mierze dzięki kolorom Michèle Assarasakorn. Idealnie oddają nastrój historii snutej przez Brendena Fletchera, której nie umiałaby pomieścić nawet płynna, pełna ruchu kreska Kerschla. Znowu muszę was ostrzec – uważajcie na iluzje, nie skupiajcie się na akcji, zaufajcie tylko „gestom w próżni zawisłym, niedoskonałym”. Być może właśnie „naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic”, albo wszystko, ale zagubione pośród dziwnej magii bohaterki nie będą miały jak sprawdzić, która wersja jest prawdziwa. Jedyna nadzieja w Isoli, celu i drodze. A także w sprytnych, upartych szopach.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Isola, tom 2
Wydawnictwo: NonStopComics
Scenariusz: Brenden Fletcher
Rysunki: Karl Kerschl
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Typ: Komiks
Gatunek: fantasy
Data premiery: wrzesień 2021 r.