SIEĆ NERDHEIM:

Siekamy kataną i walczymy z reżimem. Recenzja książki Bratobójca

Yukiko gotowa walczyć z siłami szogunatu
Yukiko gotowa walczyć z siłami szogunatu

Po mocnym, zaskakującym (trzeba przyznać) epilogu Tancerzy Burzy, zostajemy na początku Bratobójcy wrzuceni w sam środek wydarzeń dziejących się po tuż po całym zamieszaniu w pierwszym tomie. Powstaje pytanie, jak Jay Kristoff radzi sobie z kolejnymi rozdziałami swojej historii w świecie, gdzie sequele często okazują się gorsze od poprzednika? Odpowiedź to: bardzo, ale to bardzo dobrze i śmiem twierdzić, że mamy do czynienia z tym jednym rzadkim przypadkiem, gdzie następny tom jest lepszy. Taki rozwój wypadków jest rarytasem w świecie rozrywki, nie tylko książkowej.

Po pierwsze Bratobójca dodaje parę nowych osób, jak chociażby parę dzieciaków z dzielnic biedoty, których warunki życia daleko odbiegają od jakiegoś akceptowalnego standardu. Z czasem urosną oni do rangi pierwszorzędnych bohaterów książki. Muszą sobie radzić w brutalnym świecie i robią to ze sprytem, a także potrzebną brawurą. Do tego parę postaci pobocznych z pierwszego tomu zyskuje na znaczeniu – przykładowo siostra szoguna. Ona z kolei staje się jedną z najważniejszych konspiratorek współpracujących z ruchem oporu. Oficjalnie jest przyszłą żoną nowego władcy kraju. Rozwinięta jest także postać jej służki – Michi. Oddana bezgranicznie sprawie buntu, wykorzystująca wszystkie swe atuty (w tym ciało, bo wplątuje się w romans z naczelnym skrybą), aby wspomóc słuszną sprawę. Przyznam, że jest ona jedną z moich ulubionych postaci ze względu na upór, poświęcenie, spryt i zaradność. Prowadzi niebezpieczne, podwójne życie, gdzie jeden błąd może ją kosztować najwyższą cenę w postaci publicznej egzekucji. Nie mogłem się doczekać na rozdziały z jej udziałem, by dowiedzieć się, co się z nią stanie. Wprowadzania nowych i rozwijanie dobrze znanych postaci naprawdę się sprawdza. Spełniają one swoją rolę pierwszorzędnie, są interesujące, pomimo mniejszej bądź większej sztampowości. Z przyjemnością się o nich czyta, nie ma też wrażenia niepotrzebnych dłużyzn w opisywaniu ich działań, co sprawia, że nie czujemy specjalnej potrzeby wracać do protagonistów. Nasza dwójka z kolei (Yukiko i tygrys gromu), o której przede wszystkim jest ta historia, dalej potrafi sobą zainteresować i skupić na sobie uwagę, ale niestety tym razem z małą skutecznością, przez co ich losy interesują nas mniej niż dokonania pozostałych postaci. Autor chyba też zdawał sobie z tego sprawę i starał się opowiadać o duecie jakby mniej.

Sceneria za to nie rozrasta się za bardzo. Wszystko dzieje się praktycznie w tych samych miejscach co poprzednio. Poznajemy przykładowo slumsy stolicy (poprzez te biedne dzieciaki), czy szerzej obóz buntowników, ale nie są to znaczące zmiany. Dalej znajdziemy dużo opisów tego, co lotos robi ze środowiskiem kraju. Mam ogólne wrażenie, że rośnie przesłanie ekologiczne całej sagi, co jest dla mnie plusem, ponieważ książka zyskuje poprzez to dodatkową głębię. Autor wyraźnie chce pokazać, jaka jest cena postępu bez patrzenia na koszty.

Jedna rzecz, która mnie zaskakuje w scenografii wydarzeń to fakt, że właściwie za każdym razem pada deszcz. Nie przypominam sobie jakichś znaczących scen, bitew czy dialogów, które by występowały w słoneczny dzień. Może cały drugi tom to jakaś deszczowa pora roku, albo cała akcja książki dzieje się w środku sezonu monsunowego? Nie przeszkadza to specjalnie w lekturze, ale po prostu w pewnym momencie przestaje to robić wrażenie i staje się monotonne, co sprawia, że zaczynamy ten deszcz ignorować.

Fabuła jako taka zmienia się w zdecydowanie bardziej dojrzałą. W tym momencie jest to praktycznie książka dla dorosłych, gdzie zachowały się tylko elementy powieści młodzieżowej. Jak zakładam, autor po prostu domyślił się, że jego odbiorcy zmienili się od czasu wydania pierwszego tomu i napisał dla tych czytelników coś odpowiedniego do ich wieku. Mnie to w żaden sposób nie przeszkadza, a nawet to pochwalam. Wszystko się zmienia. Ten romans, którego tak nie lubiłem, staje się sensowny, nie jest tylko małostkową przepychanką między trzema postaciami oraz wielkimi słowami o miłości w tle. Pojawiają się także elementy erotyczne, więc powieść kierowana jest już zdecydowanie do wyższej grupy wiekowej. Mamy tutaj też organizacje buntu, walkę o codziennie przetrwanie w slumsach, ryzykowanie życiem podczas donoszenia o tym co się dzieje w pałacu królewskim i wiele innych dramatycznych wydarzeń. Jeśli chodzi o ogólną jakość pod względem opowiadanej historii, to jest to skok o poprzeczkę wyżej. Naprawdę czuć wzrost poziomu skomplikowania, co znów jest krokiem w bardzo dobrą stronę.

Przemoc, której nigdy sadze nie brakowało, dalej jest barwnie ukazana. Skutki cięcia kataną i innymi rodzajami broni są bogate i niełagodzone w żaden sposób. Momentami przypomina to słynną scenę z Kill Billa Quentina Tarantino, gdzie Czarna Mamba wyrzyna samodzielnie sporą grupę przeciwników w pewnym lokalu.

Pod względem stylu nic absolutnie się nie zmieniło. Jest on przepiękny, przez co odbiera się go bardzo przyjemnie. Jeśli polubiliście metafory Kristoffa w pierwszym tomie, to tutaj je pokochacie, bo jest ich więcej i dalej są niezwykle poetyckie, trafne. Styl też się dostosowuje do bardziej dojrzałego wydźwięku całości. Przykładowo w dialogach czuć brutalną szczerość, którą bohaterowie się przerzucają.

Odpowiedź na pytanie, czy sięgnąć po kontynuacje Tancerzy Burzy, może być tylko jedna i brzmi – tak. Saga rozwija skrzydła zdecydowanie, pewnie, w dosłownie każdym kierunku. Trudno wskazać jakąś konkretną wadę „Bratobójcy”. Jakbym się uparł, to bym pewnie znalazł parę mankamentów. Jak chociażby fakt, że lektura może momentami się dłużyć, albo obecność tego ciągłego deszczu, ale to wszystko czyste czepialstwo. Ostatecznie czyta się to bardzo przyjemnie. Automatycznie po skończeniu chce się więcej, a tylko tego można wymagać od dalszych części.

SZCZEGOŁY:
Tytuł: Bratobójca
Wydawnictwo: Uroboros
Autor: Jay Kristoff
Data Premiery: 16.03.2016
Gatunek: steampunk fantasy
Liczba Stron: 655
ISBN: 978-83-2801-490-9

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
2 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Recenzent
3 lat temu

Nic dodać, nic ująć! Dla tego tomu warto przełknąć wady pierwszej części. A co do deszczu, masz rację. Zapomniałem jak dużo go było, tak bardzo człowiek przestaje zwracać uwagę na ciągłe wzmianki o nim.

https://pl.ign.com/pc
3 lat temu

Książka dosyć dziwna, trochę nierówna. Ale i tak uważam, że naprawdę warto ją przeczytać. Dosyć nierówna..

Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Krzysztof "Kazio_Wihura" Bęczkowski
Niepoprawny optymista, do tego maniak fantastyki. Czyta i kupuje kompulsywnie wiele książek. Gra we wszelakie tytuły (przede wszystkim RPG, strategie, można tu też wymienić parę innych gatunków). Nie patrzy na datę wydania danego dzieła i pochłania wszystko, co ma na swej drodze. Przekroczył magiczną trzydziestkę. Po cichu liczy, że go ominie kryzys wieku średniego.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + Rozwój sagi w wielu kierunkach<br /> + Nowi, ciekawi bohaterowie i wyraźny rozwój starych<br /> + Utrzymany, świetny styl Kristoffa<br /> + Dojrzalsza fabuła, w tym lepiej poprowadzony wątek romansowy</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – Ciut za dużo jednak tych opisów zniszczeń lotosem<br /> – Skąd ten ciągły deszcz?<br /> – Może się dla niektórych momentami dłużyć</p> Siekamy kataną i walczymy z reżimem. Recenzja książki Bratobójca
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki