SIEĆ NERDHEIM:

Paleontologia przyszłości. Recenzja książki Za milion lat od dzisiaj

Zastanawiacie się czasem, co po nas zostanie? I nie mam na myśli najbliższej przyszłości – archiwum postów na Facebooku, wspomnień naszych wnuków, lasu, który posadzimy. Nawet skutków efektu cieplarnianego. Myślę tu o tysiącach lat, nawet milionie. To już skala geologiczna.

Ja się zastanawiam, bo niewiele rzeczy tak porusza moją wyobraźnię jak warstwy skał osadowych czy skamieniałe muszle lub belemnity znajdowane w żwirze na podwórku. W mojej głowie wszystko to łączy się zupełnie bezszwowo z fascynacją science fiction i fikcją spekulatywną. Ostatnio przypomniano nam historię o podobnej skali, Diunę Franka Herberta. Opisuje przecież nasz świat za wiele, wiele lat. A sama Arrakis to czysty sen o terraformacji nieodwracalnie niszczącej pierwotne środowisko pustynnej planety. I w takiej atmosferze zaszłam do mojej ulubionej jeżyckiej księgarni Skład Kulturalny, gdzie spokojnie leżała sobie niepozorna książka o myśleniu w kosmicznej skali czasowej.

Za milion lat od dzisiaj to historia spotkań i wycieczek odbywanych przez Davida Farriera w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, co po nas zostanie. Jak zachowają się nasze drogi i miasta? Te, które zaleje podnoszące się morze, czeka inna historia niż metropolie w głębi lądu. Część z nich ma szansę stać się wielkoformatową skamienieliną, źródłem wiedzy dla przyszłej cywilizacji. Szlaki komunikacji, które obecnie kształtują nasz krajobraz, prawdopodobnie ulegną erozji i zniszczeniu. Za to cokolwiek zostawimy po sobie głęboko pod ziemią, stanie się kapsułą czasu. W tym składowiska niebezpiecznych odpadów.

David Farrier napisał książkę, która z konieczności porusza wątki ekologiczne. Płynie z nich smutny wniosek, że nawet jeśli zniszczymy samych siebie, pozostaną po nas ślady, bo planeta nie zniknie tak po prostu. Wystawi nam świadectwo na kolejne miliony lat, jak w Niezwyciężonym i innych powieściach z gatunku fantastyki naukowej, których bohaterowie trafiają na pozostałości wymarłych ludów. Jeśli będą chcieli, prześledzą zmiany w naszej atmosferze z zawartością dwutlenku węgla na czele – naszymi księgami rachunkowymi będą lodowce i moje ukochane pasiaste skały osadowe.

Skala rozważań Farriera jest naprawdę imponująca, nawet jeśli książka bardzo często porusza aktualne problemy. Jednym z najbardziej pobudzających wyobraźnię rozdziałów była dla mnie Chwila przed chwilą. Autor analizuje tam to, w jaki sposób radzimy sobie z odpadami promieniotwórczymi, które są naszym najbardziej bezpośrednim łącznikiem z przyszłością. Materiały wykorzystywane w elektrowniach atomowych będą niebezpieczne jeszcze przez wiele pokoleń, w międzyczasie zmienią się rzeźba terenu i język. Inżynierowie i architekci muszą brać to pod uwagę, projektując… sarkofagi. To słowo naprowadzi was trochę na mityczny wymiar całego przedsięwzięcia, mnie przypomniał się Däniken czytany w dzieciństwie. Ale to także opowieść o naszym zadufaniu, braku pokory i przekonaniu, że wreszcie zbliżyliśmy się do bogów.

Za milion lat od dzisiaj to książka erudycyjna, pokazująca przy okazji, jak klimat kształtuje literaturę i sztukę w ogóle. Pisząc o miastach, Farrier wspomni Ballarda i Calvino. Gdy pojawi się temat ocieplenia klimatu, przypomni Frankensteina. W rozdziale dotyczącym przedmiotów stających się śmieciami zacytuje Le Guin. Nie zabraknie też pisarek i pisarzy spoza fantastyki, jak Virginia Woolf. Mnie z kolei rozważania o skamienielinach w ziemi skojarzyły się z trylogią Pęknietej Ziemi N. K. Jemisin.

Książka O śladach, jakie zostawimy (tak brzmi jej podtytuł) to świetne ćwiczenie wyobraźni i pożywka dla wszystkich chcących tworzyć fantastykę dalekiego zasięgu. Przypomina o naszej przemijalności i o tym, że cokolwiek po sobie zostawiamy, zwłaszcza zanieczyszczenia, wpłynie przede wszystkim na nas. Za milion lat cały ten bajzel będzie tylko warstwą geologiczną świadczącą o tym, że antropocen był i się skończył, jak wszystkie epoki do tej pory. A w międzyczasie pozostaje nam próbować trochę się ogarnąć i podziwiać to, co jeszcze mamy: sztukę, Wielką Rafę Koralową i nasze mity.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł polski: Za milion lat od dzisiaj. O śladach, jakie zostawimy
Tytuł oryginalny: Footprints: In Search of Future Fossils
Wydawnictwo: Wydawnictwo UJ
Autor: David Farrier
Tłumaczenie: Aleksander Gomola
Gatunek: non fiction, popularnonaukowa

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Daniel VD
2 lat temu

Fajny artykuł odróżniający się na tle podobnych w internecie. Dzięki niemu zainteresowałem się tematem i zdecydowanie przeczytam u Ciebie więcej wpisów. Coś czuje, że nie będę tego żałował 🙂

Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
Zastanawiacie się czasem, co po nas zostanie? I nie mam na myśli najbliższej przyszłości – archiwum postów na Facebooku, wspomnień naszych wnuków, lasu, który posadzimy. Nawet skutków efektu cieplarnianego. Myślę tu o tysiącach lat, nawet milionie. To już skala geologiczna. Ja się zastanawiam, bo niewiele...Paleontologia przyszłości. Recenzja książki Za milion lat od dzisiaj
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki