SIEĆ NERDHEIM:

Malownicza twierdza położona nad sztampą. Recenzja książki Twierdza

KorektaSlycho
Twierdza - okładka książki
Twierdza – okładka książki

Twierdza to prosty i klasyczny horror. Jednak pomimo swojej sztampowości oferuje kilka naprawdę ciekawych pomysłów. 

Maj. Rok 1941. II wojna światowa. W tajemniczej opustoszałej twierdzy zatrzymuje się oddział niemieckich żołnierzy. Przybywają oni w te niegościnne rejony, aby wypełnić powierzone im zadanie. Mają strzec przełęczy ukrytej gdzieś pośród rumuńskich szczytów. Kierujący grupą kapitan Woermann – odznaczony bohater poprzedniej wojny – zdaje sobie sprawę, że niekorzystny przydział jest karą za niewystarczające oddanie ideologii. Panujące w twierdzy warunki nie napawają optymizmem i obniżają morale. Jest zimno, wilgotno i wieje po kostkach. Żołnierzy czeka długa, nużąca i męcząca misja na odludziu z dala od pól bitew i szansy na zdobycie medalu. Mężczyźni nie zdają sobie sprawy, że zadanie to wkrótce zamieni się w prawdziwy koszmar. Już od pierwszej nocy nieznana siła zaczyna brutalnie mordować kolejnych żołnierzy. Sytuacja staje się beznadziejna i wymyka się zdrowemu rozsądkowi. Żołnierze mają najprawdziwsze urwanie głowy i to dosłownie. Nawet oddział bezwzględnych SS-manów przybywający z odsieczą nic nie może zrobić. Nikt żywy bowiem nie da rady zmierzyć się z grozą kryjąca się wśród zimnych murów twierdzy. 

Twierdza - okładka książki
Twierdza – okładka książki

Twierdza to przede wszystkim prosty, klasyczny i konkretny horror. Mamy mroczną scenerię, mrożącą krew w żyłach tajemnicę oraz potwora, który z przeciwnikami się nie patyczkuje. Tam oderwie jakąś głowę, tu rozpłata gardło, a znów gdzie indziej napisze na ścianach ostrzeżenie w martwym języku (nie muszę chyba tłumaczyć, co wystąpiło w roli atramentu… Akwarela to raczej nie była). Fabuła przedstawiona w książce trochę się jednak zestarzała. Dziś horror o nazistach walczących z wampirem w pelerynie pośród ośnieżonych szczytów Transylwanii brzmi jak materiał na kiczowatą gatunkową komedię lub igrający z konwencją odmóżdżacz. Jeszcze gorzej czas obszedł się z zakończeniem historii, które dawno powinno popijać drinka na emeryturze. Twierdza nadal stanowi kawał klimatycznego horroru, a pomimo sztampowości i ewidentnie rozrywkowego charakteru oferuje także kilka naprawdę ciekawych elementów. 

Czytanie Twierdzy z całą pewnością uprzyjemnią nam całkiem interesujący bohaterowie. W początkowych rozdziałach na pierwszy plan wybija się kapitan Woermann – żołnierz starej daty, który pamięta poprzednią wojnę i gardzi okrucieństwem nowego pokolenia oraz ideologią Hitlera. Z jednej strony chciałby zrzucić mundur i powrócić do bliskich, z drugiej nie wyobraża sobie życia bez armii, ta bowiem go ukształtowała. Gdy w twierdzy pojawia się wzór aryjskiego żołnierza, którym gardzi, bez zastanowienia daje wyraz swojej niechęci. Jego sarkastyczne pociski skutecznie trafiają w przerośnięte ego SS-mana. Niestety niezbyt długo przyjdzie nam cieszyć się buzowaniem pomiędzy dowódcami. Gdy na scenie pojawiają się kolejne istotne postaci, panowie schodzą na dalszy plan. Co za tym idzie, wewnętrzny konflikt Woermanna nie wybrzmiewa należycie, a Kempffer staję się nieco rozwodnionym czarnym charakterem. Ciężar historii dość szybko zostaje przeniesiony na starego profesora żydowskiego pochodzenia, który zostaje zmuszony pomagać ludziom mordujących mu podobnych, jego oddaną córkę odkrywającą dreszczyk pierwszej miłości oraz bohatera z Zachodu wypełniającego tajemniczą misję. Chociaż to nadal ciekawe jednostki, to rozgrywające się między nimi emocje i relacje przywodzą na myśl klasyczne przygodowe historie i nie robią aż tak dobrego wrażenia jak warczący na siebie niemieccy mundurowi. 

Twierdza - okładka książki
Twierdza – okładka książki

Sporą zaletą Twierdzy jest również podejście Wilsona do prostej i sztampowej historii. Czuje się on na tyle dobrze w konwencji taniego horroru, że pozwala sobie na całkiem sympatyczne wybiegi i zagrania. Oczywiście nie stawia całej koncepcji na głowie, nie wywraca jej na drugą stronę i nie wywiesza za nogi z najwyższego okna w najwyższej wieży. To jedynie subtelne ozdobniki, które sprawiają, że Twierdzę przyjemnie czyta się nawet po latach. Po pierwsze Wilson delikatnie szturcha motyw transylwańskiego wampira, pogrywa sobie z oczywistymi skojarzeniami, by później zagrać nam trochę na nosie. To nic widowiskowego, jednak nawet tak proste mrugnięcie okiem sprawia przyjemność. Po drugie autor wyraźnie czerpie z twórczości Lovecrafta – co także robi nienachalnie i raczej dość kosmetycznie, natomiast finał rozgrywa w klimatach, które spodobałyby się raczej Robertowi E. Howardowi (twórcy Conana Barbarzyńcy). Co prawda to niewiele, zaledwie oszczędnie dawkowane dodatki. Choć elementy te nie przebijają gatunkowych ram i odbywają się w granicach klasycznego podwórka, to stanowią one porządną zaprawę, która pozwoliła dotrwać Twierdzy do dziś w naprawdę przyzwoitym stanie. 

Historia toczy się w Transylwanii. W mroźnym zamku, któremu do pełnego klimatycznego wystroju brakuje jedynie piorunów i nieustannie huczących grzmotów. Po korytarzu biega wąpierz w zwiewnej pelerynie, coś natrętnie skrobie, światła nagle gasną, a ścianę zdobi napis krwią. Straszno, nieprzyjemnie i brutalnie. Horror jak się patrzy. Wilson jednak w pulpową fabułę sprawnie wplata poważniejsze kwestie. Prezentuje ludzkie okrucieństwo i konfrontuje je z podłą naturą straszydeł kryjących się w legendach i w piwnicach starych zamczysk. Pokazuje, że to człowiek – bez kłów, pazurów i sierści w dziwnych miejscach – ma w sobie często najwięcej z potwora. Wilson nie moralizuje zbyt przesadnie, tematu jedynie dotyka i nie raczy go głębszą puentą, jednak kilka fragmentów wystarczająco wyraźnie podkreśla tę kwestię. 

Twierdza - okładka książki
Twierdza – okładka książki

Twierdza jest horrorem prostym i nieco sztampowym, ale przy tym naprawdę solidnym – klimatycznym, dobrze zrealizowanym i punktującym kilkoma dobrymi elementami. Atmosfera często gęstnieje, napięcie stale rośnie, a wszystko otula aura tajemniczości. Nawet jeżeli charakterystyczni bohaterowie dostają nieco za mało czasu, by rozwinąć się w pełni, a finał pozostawia spory niedosyt, to Twierdza może zapewnić nam naprawdę przyjemną lekturę. Miłośnicy gatunku z przyjemnością odetchną z odrobiną klasyki, natomiast początkujący dostaną naprawdę dobrą próbkę na start. 

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Twierdza
Wydawnictwo: Vesper
Autor: F. Poul Wilson
Data premiery (wznowienie): 14.05.2020
Gatunek: Horror

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Wojciech Bryk
Wojciech Bryk
Student dziennikarstwa, który ma w sobie Zagubionego Chłopca. Uwielbia intertekstualność, easter eggi, zabawy skojarzeniami, popkulturowymi tropami oraz wszelkie dwuznaczności. W wolnych chwilach rozmyśla, co stało się z baśniowymi postaciami, oraz regularnie dokarmia rosnącego w nim geeka. Z radością wsiąka w fantastykę każdego rodzaju. Nieustannie pragnie odkrywać nowe rzeczy i dzielić się znaleziskami z innymi... a jeżeli przy tym wywoła u kogoś uśmiech, będzie całkiem spełniony. Stara się dorosnąć do prowadzenia własnego bloga. O horrorach pisze na portalu Mortal, a o popkulturze dla #kulturalnie.
<p><strong>Plusy:</strong></br> + świetny klimat <br /> + niezłe przejście próby czasu<br /> + ciekawi bohaterowie <br /> + szybka i konkretna narracja <br /> + przyjemne operowanie sztampowością <br /> + nawiązania do Lovecrafta i Roberta E. Howarda <br /> + mięsiste momenty<br /> + nieco przewrotne podejście do motywu wampira </p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> - szybki i infantylny finał <br /> - najciekawsi bohaterowie szybko zepchnięci na odległy plan </p>Malownicza twierdza położona nad sztampą. Recenzja książki Twierdza
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki