SIEĆ NERDHEIM:

Zmienny prąd uczuć. Recenzja książki Truchlin 3. Biała Komnata

Niepoprawne wściubinosy
Niepoprawne wściubinosy

No, udało się panu, panie Matocha! I to jeszcze zanim otworzyłem trzeci tom cyklu o Truchlinie. Udało się panu zaskoczyć mnie samą informacją, że Biała komnata zamknie perypetie nastoletnich bohaterów, Jirki i En, ściśle związane z tajemnicą machiny Dalibora Nápravníka. Prawdziwie osłupiałem. Bo i jak to? Dylemat dotyczący cywilizacyjnego postępu, prometejskie, romantyczne tło działań XIX-wiecznego wynalazcy, narastający konflikt między obywatelami współczesnej Pragi i uwstecznionymi technologicznie mieszkańcami Truchlina, jej kuriozalnej, wolnej od elektryczności dzielnicy? I tak to pan, pstryk, rozwiąże w satysfakcjonujący sposób na niespełna 300 stronach? No, zobaczmy…

Tutaj pozwolę sobie na błyskawiczne przejście do czasu, kiedy to finalne rozliczenie czytelniczych oczekiwań i zaskoczeń mam już za sobą. Przed jego prezentacją nastąpi jednak telegraficzny i poddany spojlerowej cenzurze skrót intrygi. Zatem: obecność i działanie maszyny Nápravníka nie są już tajemnicą dla świata, lecz dokładne miejsce jej ukrycia tak. Jirka i En nie zamierzają go zdradzić, co nie znaczy, że pozostają zgodni w kwestii perspektyw, jakie rysują się nad Truchlinem. Gdy En łączy pewne fakty (kluczowe dla finału drugiego tomu), nie kryje swojego zawodu i w tajemnicy przez Jirką udaje się ponownie do problematycznej dzielnicy. Chłopakowi uświadamia to niespodziewanie dawny towarzysz pierwszej wyprawy i ówczesny zdrajca sprawy, Tonda. Od animozji ważniejsza staje się chęć wsparcia En w pełnej niejasności misji, do której kluczem ma być nie mniej zagadkowa Biała Komnata. Chłopcy wracają na Truchlin, na granicach którego nasilają się zamieszki, w czym udział ma powracający do akcji perfidny Klement Hrouda. Czy warto walczyć o dziedzictwo myśli Dalibora Nápravníka? I co właściwie je stanowi?

A czy i biała karta?
A czy i biała karta?

Matocha kończy swoją trylogię w sposób nakazujący docenić jej całość. Nie wiem, ile w tym pisarskiej intuicji, a ile konstrukcyjnego sprytu, ale jestem pełen szczerego uznania. Truchliński cykl do końca zachowuje reguły literatury przygodowej, wykorzystując z wyczuciem XIX-wieczne tropy fantastyki naukowej i współczesne wątki obyczajowe. Proporcje tych składowych zmieniają się w każdym z kolejnych tomów i najpełniej współgrają w ostatnim, co nie znaczy, że zakończeniu towarzyszą przebóstwienia bohaterów i spektakularne starcie reprezentantów dobra i zła. Brak efekciarskiego rozmachu wyróżnia serię od początku, podobnie jak nastrój tajemnicy, której wyjaśnienie nie jest nadrzędnym celem.

Co jest ważniejsze? Ludzie, relacje, więzi. Przyjaźń, miłość i rodzina. Takie w skomplikowanym, ale zrozumiałym, codziennym wydaniu. Oczywiście przewaga spojrzenia jest po stronie młodych bohaterów, którzy jednak na przestrzeni trzech tomów zyskali sobie u mnie sporą wiarygodność i doping. Wspólne przemierzanie zaułków, ruin, kanałów Truchlina finalnie staje się odbiciem błądzenia w poszukiwaniu tożsamości i oparcia. Nasila się też konfrontacja różnic „środowiskowych” – co ciekawe, pozytywna energia „działaniowa” skupia się wokół żeńskich bohaterek. Powraca Dorota (przedstawiona w Czarnym merkurycie), znaczącą decyzję podejmuje matka Jirki, odsłania się w pełni smutna przeszłość En. Dostajemy kilka nie tyle odkrywczych, co uczciwych obserwacji; obrazów nadziei i wyborów, które są wspólne pokoleniom i mogą nieść otuchę, przestrogę, słowem: potrzebne doświadczenie.

Sięgnijmy po wyjaśnienia!
Sięgnijmy po wyjaśnienia…

Podobną wymowę ma zrekonstruowane z dostępnych fragmentów życie Dalibora Nápravníka. Świadectwo Białej Komnaty – kulminacja geniuszu i życiowej żarliwości wynalazcy – to uczuciowa baśń o poświęceniu i intymnym pragnieniu ocalenia. Ściśle powiązana z myślą epoki, modernistyczną eksploracją psychiki i metafizyki. Możliwe, że młody czytelnik odbierze historię wynalazcy jako sentymentalną w treści i bełkotliwą w stylu, ja jednak życzę mu, by dał się wciągnąć w rozważania ówczesnych utopii, które dziś mają przedłużenie choćby w kwestiach SI i wirtualnej rzeczywistości. U mnie Matocha postacią Nápravníka konsekwentnie punktuje za umiejętną stylizację.

Równie względnie można ocenić rozwiązania zgromadzonych wątków i powiązanych z nimi postaci, jak ujawniającego się Melichara, wuja Jirki, Jáchyma, oraz uosabiającego potrzebny pomyślny zbieg okoliczności Toma, epizodysty z pierwszej części. Każdemu towarzyszy poczucie, że to ludzie wpływają na siebie wzajemnie i może to wywoływać przeciwne efekty. Ten plan ma szerokie spektrum, przy czym kolejna pochwała należy się autorowi za sposób, w jaki posłużył się aferą wokół Hroudy dla wykazania łatwości medialnej manipulacji. Jak zaznaczyłem – w finale trylogii nie uświadczymy rozpasanych opisów z przebiegu akcji, następuje spory skrót i oszczędne wyjaśnienie. Wszystko to pozostaje jednak w zgodzie z najistotniejszymi zdobyczami bohaterów, którzy wracają do życia bardziej świadomi, otwarci i pewni swoich kroków. Te zaś kierują w oby jaśniejszą (nie tylko w dosłownym kontekście Truchlina) przyszłość.

... nie wybielając faktów.
… nie wybielając faktów.

Podsumowując, panie Vojtěchu – udało się panu rozwinąć świat i bohaterów bez efektu tandetnego przesytu i sztuczności, z wyczuciem wobec uczuć i niedopowiedzeń oraz odwagą względem retro stylistyki w mniej stereotypowym wydaniu. A, i pana koledze ilustratorowi, panu Karelowi, udało się podkreślić te cechy w równie zdyscyplinowany i nastrojowy sposób. Oby inne media (realizowany jest film fabularny, powstał też komiks) poradziły sobie z tajemnicami Truchlina równie dobrze.

Wydawnictwu Afera serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Truchlin 3. Biała Komnata
Wydawnictwo: Afera
Autor: Vojtěch Matocha
Ilustracje: Karel Osoha
Tłumaczenie: Anna Radwan-Żbikowska
Typ: książka dla dzieci/młodzieży
Gatunek: fantastyka
Data premiery: 04.11.2021
Liczba stron: 264
ISBN: 9788365707567

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz "Justin" Łęcki
Łukasz "Justin" Łęcki
Dzieciństwo spędziłem przy komiksach TM-Semic, konsoli Pegasus i arcade’owych bijatykach. Od kilkudziesięciu lat sukcesywnie podnoszę stopień czytelniczego wtajemniczenia, nie obierając przy tym szczególnej specjalizacji. Fascynują mnie mity, folklor, omen, symbole – wszystko, co tworzy panoptyczny rdzeń ludzkiej wyobraźni. Estetycznie i duchowo czuję się związany z modernizmem, ale dzięki dzieciom i znajomym udaje mi się utrzymywać niezbędny poziom cywilizacyjnej ogłady. Nałogowo wizytuję antykwariaty książkowe i sklepowe działy słodyczy. Piszę też dla wortalu i czasopisma Ryms.
spot_img
No, udało się panu, panie Matocha! I to jeszcze zanim otworzyłem trzeci tom cyklu o Truchlinie. Udało się panu zaskoczyć mnie samą informacją, że Biała komnata zamknie perypetie nastoletnich bohaterów, Jirki i En, ściśle związane z tajemnicą machiny Dalibora Nápravníka. Prawdziwie osłupiałem. Bo i...Zmienny prąd uczuć. Recenzja książki Truchlin 3. Biała Komnata
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki