SIEĆ NERDHEIM:

Smartfon siedliskiem duszy. Recenzja książki Tekst Dmitrya Glukhovsky’ego

Nowe wydanie od Insignis wykorzystuje plakat filmowy – Tekst został zekranizowany.

Sesja zdana, czerwcowe słońce rozgrzewa wszechobecny beton, dwudziestoletniego Ilję wypełnia radość. Wieczór należy do niego, u boku swojej Wani, w Moskwie z kumplami z roku, do głośnego, pełnego życia klubu z basenem na środku parkietu, byle dalej od szarej, smutnej Łobni. Tylko czy wpuszczą? Wpuścili. Dudniący bas odbija się echem w klatce piersiowej, Wiera śmieje się, sącząc drinka ze słomki, głowa buzuje od hormonów, pełna planów na przyszłość, nadziei. Drużyna olimpijska w pływactwie synchronicznym kończy swój numer w basenie, a na parkiet wpadają dziwne postacie w czerni – czy to część widowiska?

Nie, to nie to. Gasną stroboskopowe światła, cichnie muzyka, po zamarłej sali niosą się wykrzykiwane rozkazy.

Szarpanina. Mają Wierę, jego Wiereczkę. Zostawcie ją! Przyjaciele rozpłynęli się w tłumie. Ochrypły szept funkcjonariusza o szklistych, zaczerwienionych oczach, jego ciepły oddech w uchu, jego groźba. Policyjna furgonetka. Przeszukanie. Dziwny pakunek we własnej kieszeni – To nie moje! Ja jestem czysty! Ha, no w pracy jesteś, to jesteś czysty.

Sala sądowa. Wyrok. Artykuł dwieście dwudziesty ósmy, kropka jeden. Zona. Siedem lat.

Przygodę z Tekstem zaczynamy w momencie, gdy Ilja Goriunow wraca do domu po pełnej odsiadce. Niesprawiedliwie wrobiony w posiadanie i handel narkotykami stracił w zakładzie swoją młodość, a wraz z nią wszystko inne. Pierwszą miłość. Nadzieję. Studia. Reputację. Przyszłość. Chęć do życia. A najgorsze jeszcze nie nadeszło…

Każdą z książek Glukhovsky’ego cechuje jego charakterystyczny, poprzeplatany retrospekcjami i metaforycznymi porównaniami, niespieszny styl. Nie inaczej jest w tym przypadku. Autor buduje napięcie powoli, pozwala czytelnikowi zapoznać się z protagonistą i miejscami akcji, gdy bohater rozgląda się po ulicach Moskwy i Łobni, porównując je do miast ze swojej pamięci. Glukhovsky pozwala Ilji błądzić myślami, a nas oswaja z jego sposobem myślenia i pokazuje, jakim człowiekiem jest, dzięki czemu wraz z postępem fabuły łatwo przychodzi zrozumienie i zaakceptowanie jego czynów, nawet tych najbardziej kontrowersyjnych.

A człowiekiem jest do bólu zwyczajnym, jednym z milionów szaraczków, który akurat miał pecha. Protagonistę można polubić ze względu na jego swojskość. Jako że siedzimy Ilji w głowie, towarzyszymy mu również podczas wspominek. Takie najprostsze, jak ostrożne otwieranie drzwi w niedzielę nad ranem po imprezie, żeby nie obudzić śpiącej czujnym snem rodzicielki. Smak domowej zupy na kacu. Słuchanie z dziewczyną muzyki na jednych słuchawkach. We wspomnieniach Ilji chyba każdy znajdzie klatkę ze swojego życia. Co zrobisz, gdy ktoś to wszystko przekreśli? Wybaczysz swojemu oprawcy?

Ilja wybaczył. Na trzeźwo. Ale samotność, załamanie nerwowe i wódka to bardzo źli doradcy. Czy w ogóle można coś takiego wybaczyć? Czy można się opanować, kiedy znasz nazwisko milicjanta odpowiedzialnego za twoje nieszczęścia i w dodatku wiesz, gdzie go szukać, bo szczerzy się do ciebie z relacji na Instagramie? Gdyby tak złapać za kuchenny nóż, pojechać do Moskwy, przywitać się…

W tym momencie historia zaczyna zmierzać do nieuchronnego końca, nabierając coraz bardziej fatalistycznego wydźwięku. Protagonista, tak jak i czytelnik, ma świadomość, że z tej kabały to już się bezboleśnie nie wywinie. Ilja wchodzi w posiadanie iPhone’a i początkowo wykorzystuje go, by kupić sobie czas i zdobyć nieco rubli. W tym celu musi wcielać się w człowieka, do którego nienawiść pielęgnował w sobie przez długie lata, a żeby dobrze udawać – musi go poznać. I tak z każdą odczytaną wiadomością, z każdym zdjęciem i filmikiem, zatraca się coraz bardziej w nie swoim życiu, racjonalizując i usprawiedliwiając swoje decyzje, starając się odroczyć nieuchronny wyrok.

Czytając o Tekście, najczęściej natrafiam na opinie mówiące o tym, jakoby Glukhovsky pokusił się o moralizatorstwo i przestrzega przed nadużywaniem smartfonów. Szczerze? W bólach można podciągnąć Tekst pod ostrzeżenie przed zgubnym uzależnieniem od technologii, ale clou leży zupełnie gdzie indziej. Ilja to człowiek złamany. Nie potrafi już żyć własnym życiem. Po wieloletniej odsiadce, utracie bliskich, bez pieniędzy, w zupełnie nowej rzeczywistości życie Ilji wydaje się nie do zniesienia, a kolejne ciosy spadają na jego głowę z każdej strony. O ile łatwiej było wejść w skórę obcego, zanurzyć się w jego dostatku, zajrzeć do megabajtów wspomnień wyświetlanych na ciekłokrystalicznym ekranie umazanego we krwi właściciela telefonu. Chociaż raz nie być ofiarą. Ilja robi to z premedytacją, szukając kolejnych powodów, by swoją farsę kontynuować.

Glukhovsky lubi siedzieć w głowie swojego protagonisty i przedstawiać go takiego, jaki jest, bez słodzenia. Między bilans strat i zysków dochodzi jeszcze czynnik ludzki. Sumienie, współczucie, poczucie winy. Sposób myślenia bohatera jest chaotyczny, skojarzeniowy – po prostu ludzki. Ilja to nie doświadczony Stalker, żaden bohater ani inny gangster, lecz skopany przez życie młody człowiek bez przyszłości, który nie ma nic do stracenia. Upił się. No upił, kto by się nie upił w jego sytuacji. Podjął głupią decyzję na rauszu, w emocjach… nie on jeden. A że brandzlował się do amatorskiego porno swojego nemezis, a później poszedł odwiedzić matkę w kostnicy? Możemy nie pochwalać czynów Ilji, mogą wydawać się wręcz odrażające, ale autor ma talent do przedstawiania chaosu ludzkich myśli, stanu psychicznego, tak że doskonale można zrozumieć huśtawki nastrojów bohatera. Tekst jest najbardziej psychologiczną książką Glukhovsky’ego, którą czytałam i chociaż do pełnego obrazu brakuje mi jeszcze FUTU.RE i Czas Zmierzchu, to na ten moment – najlepszą.

Lektura, szczególnie w finale, doprowadziła mnie do konkluzji, że Glukhovsky się w postapo… po prostu marnuje. Tak, oczywiście potrafi stworzyć niezwykłe, rozbudowane uniwersum jak Metro 2033, z autentycznymi i wyrazistymi bohaterami jak w Outpoście (z którym to w trakcie lektury znajdywałam coraz więcej cech wspólnych), jednak właśnie umiejscowienie fabuły we współczesności pozwoliło mu stworzyć tak wciągającą historię, a czytelnikowi całkowicie zawiesić niewiarę i traktować Ilję jak człowieka z krwi i kości. Porzucając osłonę fantastyki, która pozwala opisywać rzeczywistość za pomocą metafor i alegorii, autor pisze wprost, obnaża się wręcz przed czytelnikiem, a jego obawy i spostrzeżenia dotyczą nas samych. Różnica widoczna jest nawet w stylu, bo choć to wciąż jest Glukhovsky, to nie bawi się on w tym przypadku w ozdobniki, co sprawia, że Tekst jest powieścią wręcz skondensowaną, o wartkiej akcji (chociaż przez znaczną część fabuły protagonista niemal nie odrywa oczu od ekranu smartfona), a każde słowo jest na swoim miejscu – czasem wystrzeliwane niczym seria z pepeszy, czasami leniwie krążące wokół jednej, uporczywej myśli. Och, ależ ja uwielbiam, jak Glukhovsky wspaniale panuje nad tempem opowieści!

Kolejną cechą autora, którą uwypukla Tekst, jest umiejętność wywoływania odpowiednich skojarzeń. Poprzez trafne zestawienie ze sobą słów-haseł osiąga swój cel, praktycznie bez stosowania rozbudowanych, obrazowych opisów. Ilja fantazjuje o Kolumbii, plaży o złotych piaskach, palmach i drinkach z parasolką? Czytelnik fantazjuje wraz z nim.

Podsumowując, Tekst to doskonały thriller psychologiczny. Z jednej strony niełatwy, przywodzący na myśl Zbrodnię i karę Dostojewskiego, z drugiej – niezwykle poczytny dzięki umiejętnemu operowaniu przez autora słowem. Wbrew powszechnym opiniom powieści daleko do jakichś banalnych przestróg przed technologią, chociaż jak to u Glukhovsky’ego, komentarz i krytyka społeczna są subtelnie wplecione w treść i wywołują raczej przemyślenia, niż narzucają czytelnikowi jakąkolwiek wizję. Chociaż dominuje nastrój przygnębienia i bezsilności, spotęgowany przez aurę zimnej, rosyjskiej jesieni, to od Tekstu ciężko się oderwać. Polecam spędzenie tych kilku dni z Ilją. Życia do góry nogami Wam nie wywróci, jednak jest to jedna z tych historii, która zostaje z czytelnikiem na zawsze.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Tekst
Wydawnictwo: Insignis
Autor: Dmitry Glukhovsky
Data Premiery: 9.06.2017; 05.05.2021 (drugie wydanie)
Gatunek: thriller, dramat
Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
Liczba stron: 368
ISBN: 978-83-66575-91-2

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Katarzyna "Shallaya" Grochulska
Katarzyna "Shallaya" Grochulska
Rąbnięta kocia madka, której życie upływa na negowaniu faktu zbliżającej się trzydziestki. Hobbistycznie kolekcjonuje kolejne gry na kupce wstydu, łudząc się, że może na emeryturze nadrobi. Wychodzi z założenia, że nie ma czegoś takiego, jak „zbyt wiele książek”. Fanka Star Warsów, fantastyki i kiczowatego si-fi lat 80. Pisać lubi prawie tak bardzo jak gotować, a gotować niemal tak samo jak dobrze zjeść. Stroni od rywalizacji, ale jeśli się w coś angażuje, to na sto procent.
Sesja zdana, czerwcowe słońce rozgrzewa wszechobecny beton, dwudziestoletniego Ilję wypełnia radość. Wieczór należy do niego, u boku swojej Wani, w Moskwie z kumplami z roku, do głośnego, pełnego życia klubu z basenem na środku parkietu, byle dalej od szarej, smutnej Łobni. Tylko czy wpuszczą?...Smartfon siedliskiem duszy. Recenzja książki Tekst Dmitrya Glukhovsky’ego
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki