CCD, colony collapse disorder, to wciąż nie do końca wyjaśnione znikanie lub wymieranie całych pszczelich rojów. Obecnie wiemy, że głównymi winowajcami jesteśmy my, używane przez nas pestycydy czy nikotyna, a do tego nadmierna eksploatacja pszczół. W ekothrillerze Johanny Sinisalo przynajmniej niektórym owadom udaje się uciec.
Pszczoły towarzyszą człowiekowi od dawna, zaczęliśmy snuć o nich mity na długo przed „udomowieniem” rojów. Złoty miód to nie tylko jedzenie czy ofiara dla bogów, używano go także do konserwowania zwłok. Wszystko to, i więcej ciekawostek, znajdziecie w Krwi aniołów, bo jak Nie przed zachodem słońca jest ona pełna wyimków z materiałów źródłowych, tym razem zwykle opisujących prawdziwe wierzenia ludzi i zachowania owadów. Waszym pierwszym literackim skojarzeniem może tu być Historia pszczół Mai Lunde, jednak… moim zdaniem Sinisalo robi to lepiej. A na pewno ciekawiej.
Ta powieść opowiada o żałobie za ginącą przyrodą i ludźmi, którzy przecież też są jej częścią. Jej główną postacią jest Orvo – mrukliwy właściciel kilku uli, mieszkający w samotnym, starym gospodarstwie. Słuchamy, jak oszczędnie opowiada o sobie, w przerwach czytając blog syna, ekologicznego aktywisty Eero. Wszystko to dzieje się w cieniu przemysłowej ubojni działającej w tej samej miejscowości.
Według Sebastiana Musielaka, tłumacza Krwi aniołów, to być może najlepsza książka Sinisalo. Nie ma w sobie nerwowego napięcia Nie przed zachodem słońca, a jednak jest podszyta głęboką grozą i przeczuciem nieuchronnego końca. Orvo i jego syn nie tyle wierzą w kryzys klimatyczny, ile wiedzą o nim, dostrzegają pełzającą katastrofę, a dalszy rozwój wypadków jest dla nich oczywisty. A jednak, gdy pustoszeje pierwszy ul, pszczelarz jest w szoku i pogrąża się w żałobie. Stopniowo dowiecie się, jak wielki jest jego żal i jak bardzo czuje się opuszczony.
Krew aniołów powstała w 2011 roku i Eero we fragmentach bloga odwołuje się do stanu wiedzy, jaki wówczas mieliśmy. To spojrzenie sponad dziesięciu lat wstecz może być dla czytelnika dwojakie: nużące, bo wszystko wie, lub fascynujące, jeśli pomyśli o sporych postępach w naszej wiedzy. Chłopak snuje rozważania o umysłach zwierząt, ich samoświadomości, komunikacji, emocjach. Pyta, czy naprawdę sądzimy, że granica między naszym i zwierzęcym odczuwaniem bólu czy miłości jest taka definitywna. A może oszukujemy samych siebie, żeby spokojnie wcinać schabowe? Jeśli intryguje was pociągnięcie tego wątku, sięgnijcie po Wybornego trupaAgustiny Bazterriki.
Jak w poprzednio omawianej przeze mnie powieści Sinisalo, tu także element fantastyczny został wprowadzony subtelnie, to jedynie mały wyłom w rzeczywistości, jaką znamy na co dzień. Po prostu część mitów okazuje się prawdziwa. Nie chcę zdradzić wam zbyt dużo, żebyście mogli sami podążyć za Sinisalo i jej bohaterem, stopniowo odkrywać podszewkę codzienności, której wierzchnie warstwy rozpruły się na małej fińskiej farmie na tyle szeroko, że nie da się tego zignorować. Orvo bada te krawędzie systematycznie jak naukowiec trzymający się najlepszych standardów badawczych.
Nikt z nas nie przeczytałby tej książki, gdyby nie Sebastian Musielak, który ją przełożył na polski. Jeśli Sinisalo jest matką fińskiego weirdu (lub, jak kto woli, realizmu magicznego), ten tłumacz jest ewidentnie jego kochającym wujkiem. Jeśli będziecie mieli okazję, koniecznie posłuchajcie, jak opowiada o swojej pracy i literaturze fińskiej. I notujcie wszystkie jego książkowe polecanki, ma nosa do bardzo oryginalnych, świetnie piszących twórczyń i twórców.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Krew aniołów
Tytuł oryginału: Enkelten verta
Wydawnictwo: W.A.B.
Autorzy: Johanna Sinisalo
Tłumaczenie: Sebastian Musielak
Gatunek: ekothriller, ekohorror
Data premiery: 02.27.2015