SIEĆ NERDHEIM:

Magnetyczna siła fińskiego weirdu. Recenzja książki Nie przed zachodem słońca

Czy kolejną osobę recenzencką ogarnął tu szał retro lektur? Poniekąd, chociaż w moim przypadku to raczej stalkowe… zainteresowanie przekładami Sebastiana Musielaka, ambasadora fińskiej literatury, niedawnego laureata nagrody Hall of Fame/The Best Translator przyznawanej przez Europejskie Stowarzyszenie Science Fiction (ESFS). U mnie zaczęło się od Polowania na małego szczupaka Karili, ale obiektywnie pierwsza i najważniejsza jest Johanna Sinisalo, mama realizmu magicznego w Finlandii.

No to do dzieła! Czasy mniej więcej współczesne, spore miasto i mieszkający w nim fotograf Mikael zajmujący się głównie reklamą. Ten uroczy chłopak, obiekt westchnień wielu innych chłopaków, wiedzie standardowe wielkomiejskie życie kreatywnego utracjusza, aż pewnego dnia wśród śmietników natyka się na niezwykłej urody stworzenie. Smukłe, czarne, niewielkie, za to z pędzelkami na uszach i magnetycznym spojrzeniem. Stworzonko ledwo żyje, więc Mikael zabiera bidę do domu i postanawia się nią zaopiekować.

Najpierw musi ustalić, jakie właściwie stworzenie wyciągnął z opresji. Internetowa kwerenda dość szybko wykazuje, że chodzi o jedynego znanego przedstawiciela rodziny kotomałp. Czyli, potocznie mówiąc, trolla. To tajemnicze zwierzę miało status mitycznego, aż ocieplenie klimatu i wycinanie północnych lasów zdekonspirowało „licho, kaduka, chyłka” jako całkiem realnego, tylko skutecznie unikającego naczelnych przedstawicieli fauny Finlandii. Wciąż wiadomo o nim niewiele – na pewno jest drapieżnikiem, zwykle trzyma się gęstych mateczników, choć pewne obserwacje wskazują, że gatunek może migrować w stronę ludzkich osiedli. Czyżby trolle stawały się synantropijne, a maleństwo mieszkające z Mikaelem jest pierwszą jaskółką tych zmian? A może zwyczajnie się zgubiło lub zostało porzucone z powodu męczącej je choroby?

Johanna Sinisalo obudowuje historię chłopaka i jego zwierza mnóstwem „materiałów źródłowych”. To cytaty z klasyki fińskiej literatury, w tym Kalewali, wyimki z kronik historycznych, fragmenty traktatów przyrodniczych, wreszcie encyklopedie i strony internetowe. Niektóre z nich istnieją naprawdę, inne zostały nieco podrasowane na potrzeby książki, część zaś po prostu wymyśliła. Wszystkie zostały mistrzowsko przetłumaczone, dzięki czemu możemy gładko wejść w tę postmodernistyczną grę. Czytelnik przedziera się przez te urywki razem z Mikaelem, starając się zrozumieć, czym jest to piękne, czarne stworzenie i jak się nim opiekować.

Nie przed zachodem słońca to ekothriller, może nawet ekohorror. Sinisalo eksploruje w nim nie tylko ciemności północnej przyrody, ale także ludzkiego serca. Jednym z ważniejszych wątków jest tu mroczne pożądanie, przez co książka niezmiernie kojarzy mi się z powieściami Anne Rice. To głównie kwestia nastroju, ale oczywiście pojawia się też motyw pięknego potwora, a główny bohater obraca się w środowisku wzajemnie sobą zainteresowanych gejów. Mikael należy do osób świadomych własnej seksualności i kontrolujących emocje, jednak przyniesienie do domu dzikiego kawałka puszczy każe mu ponownie przemyśleć pewne kwestie i wywraca jego życie do góry nogami. Zwierzęca, biologiczna natura człowieka, nagminnie przez nas ignorowana, stanowi jeden z tematów często powracających w tekstach Sinisalo, przy czym autorka w takich kontekstach chętnie skręca w stronę grozy. W końcu to, co spychamy w podświadomość, wypływa na powierzchnię umysłu jako lęki i sprawia, że bywamy bezbronni.

Jeśli macie kota czy większego psa, których drapieżna natura nie da się do końca ignorować, Nie przed zachodem słońca obudzi w was refleksje, jakich pewnie na co dzień unikacie, patrząc na swoje słodkie zwierzątko. Czytanie Sinisalo generalnie skłania do myślenia o naszej relacji z naturą, której biologicznym elementem wciąż jesteśmy, nawet zabezpieczeni tonami betonu. Autorka stawia też pytania o biologiczne siły nieuchronnie wiążące atrakcyjność i władzę. Nie chciałabym zdradzić zbyt dużo z treści książki, zasygnalizuję więc tylko, żebyście czytając zwrócili uwagę na to, jak erotyczny pociąg do kogoś kształtuje decyzje bohaterów czy może raczej odbiera im możliwość sprawnego ich podejmowania. Wspomniana przeze mnie atrakcyjność nie ogranicza się jednak do erotyki, w końcu wszystko zaczęło się od ślicznego, uroczego stworzonka, które wymagało pomocy.

Kiedy to piszę, ta książka jest dostępna jedynie w antykwariatach i bibliotekach. Możecie ją znaleźć w dwóch wersjach: Nie przed zachodem słońca (2005) i poprawionego tłumaczenia pod tytułem Nim zajdzie słońce (2015).

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Nie przed zachodem słońca
Tytuł oryginału: Ennen päivänlaskua ei voi
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria
Autorzy:  Johanna Sinisalo
Tłumaczenie:  Sebastian Musielak
Gatunek: ekothriller, ekohorror
Data premiery: 01.01.2005

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki