SIEĆ NERDHEIM:

Cios w serce. Recenzja komiksu Z całej pety!

Teatr czy nie, spektakularności wrestlingowi odmówić nie można.

Jak się we łbie jakaś idea zasadzi, to trudno się jej bez czynnego wysiłku pozbyć. Z tego powodu (bo innego usprawiedliwienia nie mam) Daniel Warren Johnson uwił sobie w moim mózgu gniazdko w obszarze skrajnie zdolnych rysowników, nie scenarzystów. Przeczytałem więc sobie Z całej pety! i niemalże natychmiastowo trybiki zaczęły pracować, wyobraźcie sobie ten gif z mocno zafrasowaną panią czyniącą kalkulacje matematyczne, tak to wyglądało. Jakim cudem zapomniałem, że Johnson napisał również jeden z lepszych komiksów z Wonder Woman ostatnich lat? Jak mógł wylecieć mi z głowy jego genialny Beta Ray Bill, jadący po bandzie Murder Falcon (którego jeszcze nie czytałem), równie ekstremalne… Extremity? Chyba wiem, ale o tym później.

Z całej pety! to teoretycznie komiks o zapasach, tych teatralnych, kolorowych, no udawanych po prostu. Szybko można się zorientować, że to jednak bardziej opowieść o zapaśnikach, bardzo realna i ludzka po rozsunięciu czterdziestu kurtyn spektakularnej fantazji autora. Jeśli jakimś cudem jeszcze nie trafiliście w sieci na zaproponowany przez wydawcę opis fabuły, to unikajcie go jak ognia. Ja też postaram się wam wiele nie zdradzić, bo zbyt mocne uchylenie rąbka tajemnicy jest dosłownie jedynym zarzutem, jaki mam do Nagle! Comics w przypadku tego albumu. Musicie wiedzieć jedynie, że główną bohaterką jest dziewczynka, która bardzo kocha swoją matkę, ojca również. Efektem tej miłości, w ogromnym skrócie, jest skrajnie pokręcona napierdzielanka w stylu wrestlingowego Mortal Kombat.

Kreska Johnsona wszystko czyni spektakularnym.

Twistami bowiem ten komiks stoi i nie mam na myśli jedynie skręconych stawów. Co ciekawe, trudno tu mówić o jakiejkolwiek tajemniczości, bo choć Johnson zaskakuje nas nieustannie, to robi to nawalając odpowiedzi na pytania, których w sumie jeszcze nie zadaliśmy. Obawiam się, że już zdradzając ten fakt trochę wam zabawę zepsuję – będziecie się spodziewać niespodziewanego. Mam jednak wiarę w skill autora, chyba nawet uzbrojeni w tę wiedzę oberwiecie kilka razy niespodziewanym zwrotem akcji. Ja sam spodziewałem się tytułu napakowanego absurdalną akcją i różnorodnymi postaciami. Nie wiedziałem jednak, że zarówno w zakresie tej akcji jak i obsady dostanę o wiele, wiele więcej. Nawet zakończenie, chyba trzykrotnie, przemodelowało moje oczekiwania, wzbudziło niepokój, by ostatecznie (po widowiskowym piruecie) wylądować na macie z perfekcyjną gracją.

Przemoc? W komiksie? Ależ nie, to przecież gra pozorów… do czasu.

Gwarantuję, że przy Z całej pety! przynajmniej kilka razy otworzycie szerzej oczy w reakcji na fabularne zakręty narracji. Korzystając z tego poszerzonego pola widzenia Johnson, z typową dla siebie efektowną bezczelnością, zachwyci was swoją kreską. To nie jest komiks dla miłośników nudnego realizmu, to dosłownie druga strona spektrum rysunkowej siły wyrazu, zaraz przez zakrętem w totalną abstrakcję. Skupienie kadrów, które pozostając w ciągłym ruchu nadal są czytelne i naładowane szczegółami. Tutaj wszystko operuje na kontraście, gdzie zatopienie stron w smolistej czerni tuszu nawet na chwilę nie spowalnia akcji i nie ma szans przytłumić ogromu kolorów nałożonych zręcznie przez Mike’a Spicera. Absolutna górna półka, coś w stylu zinowego maziania napędzonego czystą pasją, ale wyniesione na piedestał jakości przez umiejętności autorów. Jeśli znacie Johnsona, to nie jest to dla was żadne zaskoczenie. Wiedzcie tylko, że to właśnie ta porywająca intensywność może zmotywować was do opuszczenia gardy, a wtedy autor walnie was prosto w serce emocjonalnym ciepłem ukrytym tu pod powierzchniową nawalanką.

Nudne kadry z prostą perspektywą, tego u Johnsona nie dostaniecie zbyt wiele.

Tak, fabuła jest świetna, ale warstwa graficzna dosłownie powala, choć z pewnością zwolennicy zupełnie innego sznytu nie odnajdą tu takiej samej satysfakcji jak ja. To chyba głównie dlatego wspominam Daniela Warrena Johnsona jako przede wszystkim jednego z moich ulubionych rysowników. Z całej pety! udowodniło mi jednak, że spokojnie można mu również zarezerwować miejsce pośród loży utalentowanych scenarzystów. Przypieczętowało ten wniosek po jego innych dziełach. Nawet jeśli ta konkretna historia nie jest przykładem intelektualizmu wysokich lotów, to nadal udało się jej w przeładowanej funem formie przekazać coś prawdziwego i ujmującego. Chyba takie komiksy lubię najbardziej – tytuły, które pokazują, że autor doskonale rozumie język tego medium, kocha wykonywać swoją robotę i wie, co chce opowiedzieć, dzieląc się jednocześnie swoją pasją. Nigdy nie byłem miłośnikiem zapasów i to się prawdopodobnie nie zmieni, ale fanem Z całej pety! jestem już totalnie. Jeden z najlepszych komiksów wydanych u nas w tym roku.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Z całej pety!
Wydawnictwo: Nagle! Comics
Scenariusz: Daniel Warren Johnson
Rysunki: Daniel Warren Johnson, Mike Spicer
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Typ: komiks
Gatunek: fantasy, akcja, dramat
Data premiery: 26.04.2023
Liczba stron: 192
ISBN: 978-83-67725-01-9

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Rafał "yaiez" Piernikowski
Rafał "yaiez" Piernikowski
Piszę o głupotach od kiedy tylko nauczyłem się, jak wyglądają literki. Od fanowskiego systemu RPG w czasach podstawówki i opowiadań w ramach lore uniwersum Warcrafta przeszedłem do kulturowej grafomanii. Od lat prowadzę bloga muzycznego Nieregularnie Relacjonowana Temperatura Hałasu, tylko troszkę krócej działam w redakcji Nerdheim. Jako anglista z wykształcenia język traktuję swobodnie, dopóki spełnia swoją funkcję użytkową, co jest zręcznym usprawiedliwieniem mojego nieposzanowania podstawowych zasad. Zawodowo zajmuję się ubezpieczeniami na rynek USA. Prywatnie katuję skrzeczącą muzykę, tony komiksów (Ameryka, Japonia, Europa w tej kolejności), gry video, planszóweczki i składam modele japońskich robotów.
Jak się we łbie jakaś idea zasadzi, to trudno się jej bez czynnego wysiłku pozbyć. Z tego powodu (bo innego usprawiedliwienia nie mam) Daniel Warren Johnson uwił sobie w moim mózgu gniazdko w obszarze skrajnie zdolnych rysowników, nie scenarzystów. Przeczytałem więc sobie Z całej...Cios w serce. Recenzja komiksu Z całej pety!
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki