SIEĆ NERDHEIM:

Sentymentalny strzał w twarz. Recenzja komiksu X-Men ’92 Warzones!

X-Men ’92 Warzones – okładka komiksu

Mutanci pojawili się w polskiej popkulturze na początku lat 90. i wzbudzili ciepłe uczucia w sercach fanów. Starsi miłośnicy tej grupy zapoznali się z fascynującymi historiami za sprawą komiksów wydawanych przez wydawnictwo TM-Semic. Prawdziwą popularność rozbudziła jednak seria animowana emitowana na kanale Fox Kids. Choć nie ukrywam, że jestem większym fanem jej następcy (X-Men: Ewolucja), to bardzo lubiłem oryginalną produkcję, dlatego ze sporym optymizmem podszedłem do komiksu wydawanego w ramach wydarzenia Tajne Wojny, który niestety okazał się kompletną klapą.

X-Men ’92 Warzones – przykładowa strona komiksu

Jedyną zaletą tej pozycji jest zarysowanie postaci. Przedstawiony skład to ekipa dobrze znana z ekranów naszych odbiorników telewizyjnych, zarówno graficznie, jak i charakterologicznie. Autorzy w świetny sposób uchwycili zachowania, sposób mowy oraz ekspresję członków drużyny. Niestety stylistyka świata, jak i zachowanie osób pozostały mocno w topornym stylu lat dziewięćdziesiątych, co znacząco wpłynęło na negatywny odbiór lektury. Zabrakło w tym komiksie ewidentnie tej nutki magii, którą oferowały inne produkcje grające na sentymencie. Historia nie jest w żaden sposób angażująca i nie nadaje ciekawego kierunku postaciom. Jakby tego było mało, w tomie znajdują się bezpośrednie odwołania do Tajnych Wojen, które co prawda pojawiają się tylko na chwilę i nie mają znaczącego wpływu na fabułę, ale również przeszkadzają w pozytywnym odbiorze lektury. Mówiąc o protagonistach, unikam używania słowa bohaterowie, bo w zasadzie w tej historii tak się ich nazwać nie da, ponieważ nie robią nic heroicznego. To miano raczej powinno zostać nadane drużynie X-Force, która nie dość, że ratuje X-Menów, to i poziom komiksu. Od tego momentu będą występować spoilery, więc jeśli ktoś chce ich uniknąć, niech przejdzie do następnego akapitu. Najpierw spotykamy naszych herosów podczas pojedynku, który okazuje się tylko zabawą w centrum handlowym. Niedługo potem następuje zarysowanie status quo oraz ubezwłasnowolnienie postaci w ich głowach. Za wszystkim stoi Cassandra Nova. Fakt ten nie jest utrzymywany w tajemnicy, co wpływa pozytywnie na lekturę, bo pozwala przyspieszyć akcję. Gdy nasza ekipa jest uwięziona, na ratunek przybywa Deadpool ze swoją zgrają. Oczywiście w tym wielkim miszmaszu nie mogło zabraknąć wplatania motywu Feniksa. Trochę za dużo tych wątków, nie uważacie?

X-Men ’92 Warzones – przykładowa strona komiksu

Niestety warstwa wizualna nie poprawia oceny całości. Choć pierwsze kilka stron jest wykonane starannie i z dbałością o szczegóły, to później poza pojedynczymi kadrami wszystko narysowano niedokładnie. Nie dość, że tła są często pozbawionymi szczegółów, jednokolorowymi plamami pozbawionymi elementów, to liczba stron, w których jest jedynie czarne tło, jest przytłaczająca. Pomimo że całość rysował jeden artysta – Scott Koblish – to można miejscami zauważyć znaczącą rozbieżność stylów. Rysownik ten pozwalał sobie na wariacje na temat pewnych postaci. Większość z nich dała się tolerować, ale przedstawienie Magneto jako rycerza z przerysowanymi, gigantycznymi mięśniami rodem z jakiejś gry komputerowej było zbędne, zwłaszcza że rola mięśniaka przypadła Bishopowi.

X-Men ’92 Warzones – przykładowa strona komiksu

Komiks ten jest dosyć wysoko na liście najgorszych rzeczy, jakie kiedykolwiek czytałem. Możliwe, że moja niska ocena jest też spowodowana niezaspokojonymi w żaden sposób oczekiwaniami dotyczącymi tej lektury. Przedstawiona historia zniechęciła mnie do zapoznania się z dalszą jej częścią, zbierającą względnie pozytywne recenzje. Opowieść, którą opisuje w tym tekście, znajduje się w tomie oznaczonym numerem 0. Jeśli chciałbym być wredny, powiedziałbym, że ta cyferka jest sugestią ostatecznej oceny tej części. Na przestrzeni lat powstało mnóstwo bardzo dobrych historii o mutantach, a ta ewidentnie do nich nie należy, lepiej unikajcie jak ognia i przeczytajcie coś lepszego.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: X-Men ’92 Warzones!
Wydawnictwo: Marvel Comics
Autorzy: Chad Bowers, Chris Sims, Pepe Larraz, Scott Koblish
Typ: komiks
Data premiery: 2016
Liczba stron: 128

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jurek Kiryczuk
Jurek Kiryczuk
Za dnia programista, w nocy maniak popkulturowy, który ogląda zdecydowanie za dużo seriali. Oprócz tego pochłania masowo komiksy, filmy oraz gry. Nie lubi dyskutować o muzyce, bo uważa, że każdy gatunek ma w sobie coś do zaoferowania, a sama muzyka powinna łączyć, a nie dzielić ludzi. Dusza humanisty zamknięta w ciele ścisłowca dostaje swoją chwilę, pisząc teksty na tym portalu. Oprócz popkultury i nowinek technologicznych lubi napić się dobrego piwa, a także zasłuchiwać się w podcastach.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + ładna okładka<br /> + X-Force</p> <p><strong>Minusy:</strong><br /> – koszmarna oprawa graficzna<br /> – nudna i nieangażująca historia<br /> – wciśnięcie wszystkiego, co się dało</p> Sentymentalny strzał w twarz. Recenzja komiksu X-Men ’92 Warzones!
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki