Po lekturze pierwszego tomu, gdy po raz pierwszy miałem okazję poznać zupełnie nową i zakręconą rodzinkę, sięgnąłem po netflixową produkcję. Spora różnica fabularna względem papierowego pierwowzoru wywołała u mnie pewne zażenowanie. Dopiero po przeczytaniu Dallas wszelkie negatywne emocje względem serialu odeszły w niepamięć, choć nadal pewna kolizyjność była widoczna.
Drugi tom serii autorstwa Gerarda Waya (Doom Patrol) to kontynuacja wydarzeń znanych z Suity apokaliptycznej. Uratowanie świata przed zagładą w żadnym stopniu nie wpłynęło na poprawę relacji pomiędzy członkami rodziny. Plotka po stracie swojej superzdolności spędza czas z Vanyą, która po epizodach z poprzedniego tomu ma dość spore ubytki w pamięci. Z kolei Seans szlaja się pomiędzy zakładami fryzjerskimi a modnymi sklepami, aby poprawić sobie nastrój. Kraken w swoim stylu wymierza sprawiedliwość na ulicach i prowadzi prywatne śledztwo w sprawie rzezi w pobliskiej restauracji. W trakcie jednej z akcji przyciska dilera narkotyków, aby ten ujawnił mu szczegóły dotyczące niedawnej strzelaniny. Uzyskuje informacje o mężczyznach w dziwnych kombinezonach i potężnych laserach. W międzyczasie Piątka udaje się na wyścigi psów. Po zawodach na stadionowym parkingu zostaje otoczony przez grupę komicznie ubranych mężczyzn. Dochodzi do krwawej jatki, z której Piątka wychodzi bez szwanku. W trakcie celebrowania wiktorii z głośnika wbudowanego w hełm jednego z rannych napastników słyszy komunikat, w którym padają dwa słowa: „Hazel” i „Cha-cha”. Staruszek w ciele dziecka wie, że skończyły się przelewki.
Dallas jako kontynuacja poprzedniego tomu spełnił poniekąd moje oczekiwania. Jedyną rzecz, która powodowała pewien dyskomfort w lekturze, stanowił chaos. Gerard Way, zamiast skupić się na ciągu wydarzeń, wolał lawirować pomiędzy kadrami, ukazując losy pozostałych członków rodziny. Bałagan wywoływały też przeskoki czasowe, przez co w momentach braku skupienia (tak, mam czasem chwile słabości) czułem się niczym niedoświadczony skaut w samym środku Parku Yellowstone.
Pierwszym, co przychodzi mi do głowy na myśl o mocnych stronach komiksu, jest duet Hazela i Cha-Chy. Para psychopatycznych morderców w komicznych maskach gwarantuje ostrą jazdę bez trzymanki. Ich niezrównoważenie psychiczne i komiczne dialogi bawiły mnie za każdym razem, ubarwiając co jakiś czas dość ponury klimat historii. Pozostając przy plusach Dallas, nie sposób pochwalić pracy, jaką wykonał Gabriel Ba. Szczegółowość kadrów, umiejętna gra odcieniami oraz dynamiczność w scenach prezentujących walkę ucieszą oko każdego miłośnika komiksu. Podobnie jak w przypadku Suity apokaliptycznej, spodobał mi się format wydania. Miękka, lakierowana oprawa świetnie leży w dłoni. Nawet ci, którzy mają tendencję do konsumowania posiłków w trakcie lektury, będą mieli pewność, że na okładce nie pozostaną żadne plamy (co innego wnętrze, po prostu trzeba uważać).
Podobnie jak w pierwszym tomie, tak i tu wydawcy rozpieścili nas dodatkami. Jednym z nich jest historia zatytułowana Wszędzie, tylko nie tutaj. Ukazuje ona nieznaną dotąd historię Vanyi i Krakena, kiedy to wspólnie pogrywali w punkowej kapeli The Prime-8’s. Ostatnie strony komiksu zdobią też niepublikowane wcześniej szkice postaci autorstwa Ba oraz samego Waya. Ciekawostką jest prezentacja Bruno, psychopatycznego mordercy, którego miejsce w oryginalnej historii zajęli Hazel i Cha-Cha. Twórcy Dallas opisują pokrótce, dlaczego doszło do takiej zmiany oraz jakie mieli obawy, w razie gdyby oryginalny wygląd Bruno trafił do publikacji.
Wiemy już, jaki tytuł będzie nosić trzeci tom przygód dysfunkcyjnej rodziny. Mam nadzieję, że Hotel Oblivion pojawi się dosyć szybko, bo nie ukrywam, że boję o losy Piątki. No dobra, o każdego z Umbrella Academy martwię się jednakowo.
Dziękujemy wydawnictwu KBOOM za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Umbrella Academy tom 2: Dallas
Wydawnictwo: Dark Horse Books / KBOOM
Scenariusz: Gerard Way
Rysunki: Gabriel Ba
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Typ: komiks
Gatunek: superbohaterski
Data premiery: 31.01.2020
Liczba stron: 188