SIEĆ NERDHEIM:

Historia jednej znajomości. Recenzja komiksu Tamara Łempicka

KorektaLilavati
Tamara Łempicka na okładce

„Wszyscy artyści to prostytutki, w oparach lepszych fajek, w oparach wódki”, jak głosi Kazik Staszewski. Kiedy myślimy o przedstawicielach tak pojętej sztuki, do głowy wcale nie przychodzi nam Caravaggio czy Rubens (chociaż ten pierwszy by mógł), ale piosenkarze rockowi i bohema międzywojnia. To ich ideały wolności i długie nocne rozmowy sprawiły, że kabaret lub knajpa to miejsca, gdzie oczyma duszy widzimy malarzy, pisarzy, tancerzy.

A co z malarkami? To pytanie, chociaż bez kontekstu Kazika, zadała sobie Virginie Greiner, kiedy francuskie wydawnictwo zaproponowało jej napisanie scenariusza do komiksu o wybranym artyście. Wybranym, dodajmy, z listy jedynie męskich nazwisk. Dopiero po pewnych negocjacjach pisarce udało się wprowadzić do tego kanonu Łempicką. Potem znalazła dla siebie rysowniczkę, Daphné Collignon, która zdążyła wydać powszechnie chwalony komiks o epoce, w której działali Colette, Gide, Cocteau i wreszcie emigrantka z Rosji, Łempicka.

Kopiowanie mistrzów renesansu

Jeśli spodziewacie się komiksu o wielkiej polskiej malarce, to nie ten adres. Marginesy wydają biografie mające pokazać ludzi w ich codzienności, w byciu sobą, interakcji z innymi. To nie jest seria pomników, a Tamara Łempicka jest nawet bardziej anegdotą niż opisem życia tytułowej bohaterki. Opowiada o malarce, jej obrazie i niezbędnej do niego modelce. Jednocześnie tych kilka miesięcy 1927 roku zostało oszlifowane przez autorki tak, by tworzyło soczewkę skupiającą najważniejsze wątki epoki.

W edycji francuskiej komiks ma podtytuł Une femme moderne (Kobieta współczesna). Życie Łempickiej, zwłaszcza w momencie uchwyconym przez Grenier i Collignon, stanowi modelową realizację epoki. Rewolucja sprawiła, że rosyjska arystokracja i inteligencja uciekły do Paryża i innych stolic Europy. Pierwsza wojna światowa zostawiła społeczeństwa z wielkim głodem życia, w sztuce trwał nieustający ferment i poszukiwanie nowości. Kobiety uwolniły się z gorsetów, długich sukni i włosów, wszystko dzięki zyskaniu prawa do pracy – ktoś musiał zastąpić żołnierzy, a potem weteranów zbyt pokiereszowanych, by mogli wrócić do fabryk. Czasami jak Łempicka to one zostawały jedynymi żywicielkami rodziny. Pod tym względem robotnica i brylująca na salonach artystka za bardzo się nie różniły.

Grenier i Collignon pokazują swoją bohaterkę w zmysłowym tańcu, przed sztalugami, w pogoni za modelką idealną. Łempicka rozmawia z Gide’em o sensie sztuki, razem podrywają dziewczyny. Motyw wolności seksualnej mającej służyć artyście jest w komiksie bardzo ważny, przy czym to od czytelnika zależy, jak ostatecznie oceni ten aspekt życia malarki. Czy artyzm usprawiedliwia zdrady i traktowanie innych przedmiotowo? Łempicka, jak wielu jej współczesnych, nie była pozbawiona rysu narcyzmu, czasem wygłasza patetyczne stwierdzenia – także pod tym względem jest dzieckiem epoki. Jak wielu innych po zabawie na salonach musiała wrócić do domu, męża i córeczki, wszystkich tych tradycyjnych wartości przywiązujących do najbliższych. Napięcie między tymi dwoma środowiskami stanowi ważny element tej biografii. Jeśli będziecie chcieli zrozumieć Łempicką lepiej, poznać szerszy kontekst jej życia, zerknijcie do posłowia, które w zwięzły sposób przedstawia jej karierę i znaczenie dla historii sztuki.

Między sztuką i rodziną

Daphné Collignon zachowała w komiksie swój styl, do twórczości Łempickiej nawiązują przede wszystkim kolory – żółcie, ochry, delikatne róże. Postaci mają po bizantyjsku wielkie, jasne oczy, przez co ich twarze są pełne ekspresji. Zwróćcie uwagę na okładkę – bohaterka uśmiecha się na niej tajemniczo jak Mona Liza, a analiza rysunku nie przybliża nas wcale do zrozumienia, jak udało się to osiągnąć. W środku będzie jeszcze więcej takich kadrów. Collignon pięknie przedstawia też sceny towarzyskie, ich kompozycje przywodzą na myśl taniec płomieni.

Tamata Łempicka to komiks o kobiecie z krwi i kości – kochanej przez arystokrację i inteligencję, oddanej sztuce, kochającej rodzinę, uparcie walczącej o swoją wolność. Zupełnie nieidealnej. Czasem wygłosi zbyt patetyczną kwestię – choć moim zdaniem w tych fragmentach Greiner nie omsknął się długopis, to język epoki, którą zdążyliśmy zostawić daleko za sobą, choć bardzo wiele jej zawdzięczamy. Włączcie Kabaret, otwórzcie komiks, sięgnijcie po Colette albo Witkacego. Wszyscy ci ludzie zostawili po sobie wiele śladów, które są wciąż obecne w naszej kulturze i popkulturze.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Tamara Łempicka
Data premiery: listopad 2019
Autorzy: Virginie Greiner, Daphné Collignon
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Typ: komiks
Gatunek: biografia, historyczny

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
<p><strong>Plusy:</strong><br/> + piękna warstwa wizualna delikatnie nawiązująca do twórczości Łempickiej<br/> + spójny, skupiający wiele motywów scenariusz<br/> + pozwala poznać bohaterkę i jej epokę</p> <p><strong>Minusy:</strong><br/> - dialogi mogą wydawać się czasem zbyt patetyczne</p>Historia jednej znajomości. Recenzja komiksu Tamara Łempicka
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki