SIEĆ NERDHEIM:

Ilustrowane szkolne streszczenie. Recenzja komiksu Świat Mitów. Odyseja.

KorektaJustin

Klasyka literatury bywa trudna do przełknięcia, mimo że opowiadane przez nią historie przyciągają pokolenie za pokoleniem. Nic dziwnego, że ludzie lgną do lżejszych, bardziej widowiskowych interpretacji dawnych dzieł, zwykle trafiających hucznie na ekrany kin. Komiks również może być przystępnym medium, ułatwiającym odbiór wiekowych oryginałów w atrakcyjniejszej formie. A przynajmniej w teorii.

Po zrujnowaniu Troi stęskniony Odyseusz powraca do żony i syna. Nieświadomy jest jednak własnego losu, który przekreślił pychą, skazując się na wieloletnią tułaczkę po morzu, podczas gdy w domowym zaciszu podstępni zalotnicy czają się na rękę królowej Penelopy. Każdy powinien kojarzyć tę historię o perypetiach przebiegłego króla Itaki, więc recenzja będzie absolutnie spoilerująca. Seria Świat Mitów, pod patronatem Luca Ferry’ego, francuskiego filozofa i publicysty, przybliża kulturowe dziedzictwo antyku, a Odyseja jest czwartym wydanym u nas zbiorczym tomem.

Twarda oprawa, ładny papier oraz świetna kreska Loruso i Baiguery cieszą oko. To z pewnością tom prezentujący się świetnie w kolekcji. Jednak już po pierwszych stronach zacząłem wątpić, czy jako komiksowa adaptacja projekt jest udany. Nie ze względu na przesadną widowiskowość i tandetną swobodę artystyczną, jak w takiej Troi albo Starciu Tytanów, przeciwnie  – Świat Mitów. Odyseja stąpa twardo przy ziemi i trzyma się mocno togi swego oryginału. Ma jednak problemy ze scenariuszem i tempem. Ikoniczne spotkanie z Polifemem jest wręcz poszatkowane kadrami ciągle zmieniającymi perspektywę. Brak płynności w przedstawianych wydarzeniach był dla mnie uderzający.

Ekspozycje są częste [źródło: Egmont]

Równie nierówno gna scenariusz. Podam tylko dwa przykłady – ucieczka przed Scyllą oraz gościna u Kalipso. Spotkanie z legendarną bestią zajmuje jedynie niecałą stronę. Co zaś do wyspy Ogygii, nasz bohater rozbija się na niej… a potem następuje natychmiastowe przejście do odwiedzin Hermesa u nimfy i odprawy Odyseusza. Szczególnie drażniące jest stosowanie słownej ekspozycji. Podczas wizytacji wszystkie potencjalnie ciekawe rzeczy, jakie komiks mógłby ukazać, opowiada skrótowo boski posłaniec. Podobnie sytuacja ma się, gdy Odys w końcu trafia do Itaki i całe wcześniejsze losy Penelopy oraz Telemacha zostają nam streszczone ustami innej postaci. To nieszczęsne, nużące rozwiązanie powtarza się kilkukrotnie, przez całą włóczęgę czuć cięcia i scenariusz Bruneau w efekcie wygląda jak szkolna rozprawka. Jak przy każdej adaptacji z medium na medium, trzeba być gotowym na pewne poświęcenia i kompromisy, ale uważam, że tutaj ta sztuka się nie udała.

Być może scenarzysta nie czuł się komfortowo z motywem podróży, potworami i cudami, bo z kolei mam niewiele zarzutów do samego finału w ojczyźnie zagubionego króla, gdzie dostajemy czystą zabawę w polityczne intrygi oraz krwawy przewrót, ze szczyptą tylko boskiej interwencji. Najbardziej na cięciach cierpią elementy mitologiczne i magiczne. Przecież komiks to idealny format, by zaprezentować je atrakcyjnie, czego tu jest niedosyt – albo z powodu braku miejsca ,albo innych decyzji.

Dialogi bywają tak drewniane, że dostałem drzazg podczas lektury.

Sytuacji nie ratują kwestie postaci. Dialogi są drewniane i klepane niczym deski na wiecznie odnawianym statku Tezeusza. Pomijając Odyseusza, którego charakteryzują cwaniactwo i hybris, wszystkie pozostałe postacie zlewają się w szarą masę mówiącą tak samo. Nawet bogowie. Nie wiem, czy to jest jakaś forma zachowawczego pisania, czy nakaz od Ferry’ego, aby nie odejść za bardzo od oryginału, ale tu na mój gust Bruneau mógłby trochę puścić togę Homera, aby rozmowy nie były sztywne niczym kolejka do Charona. Pogłębia to tylko wrażenie, że scenariusz napisano jak streszczenie dla wymagającego belfra z polskiego.

Swoją drogą, wizyta u Tejrezjasza również była dla mnie sporym rozczarowaniem, także pod kątem artystycznym. Przez większość czasu duet rysowników wykonuje kawał dobrej roboty, choć bywa też tak, jak zauważył sam Odyseusz – w pewnym momencie wszystkie wyspy zlewają się ze sobą. Krajobrazy wyglądają podobnie i chociaż może to jest zgodne z prawdą, ale w formie komiksu nie działa. Podobnie identyczne są też sztormy – ładne, widowiskowe, tylko na jedno kopyto. Mam wrażenie, że momentami autorzy bali się zaszaleć z wyobraźnią, jak przy wizycie nad Styksem, którą mógłby podsumować jako stereotypową i pustą, a mówiąc wprost: nudną. I znów – lepiej wypada sam finał na dworze Itaki. Szkoda, że najwyraźniej sporo poświęcono z samej podróży, by jej koniec wypadł tak dobrze.

Rysownicy potrafią stworzyć piękne sztormy czy krajobrazy – niestety, powtarzają się.

Świat Mitów jako seria ma jednak dodatkową zaletę w postaci umieszczonych na końcu integralu filozoficznych esejów Luca Ferry’ego. Znam historię Odyseusza i wady komiksu przez to tym bardziej mnie raziły, za to bonusowa publicystyka od patrona serii okazała się zajmująca. Teksy zawierają reprodukcje dzieł sztuki, zdjęcia rzeźb oraz dodatkowe przypisy tłumaczące wybrane aspekty greckich mitów. Mogą być szczególne przydatne dla uczniów chcących przystępnie zapoznać się z lekturą szkolną i zaimponować poloniście w klasie, ale warto zwrócić uwagę na cenę – 99,99 na okładce. Niby jakość wydania jest adekwatna do kosztów, a do tego otrzymujemy zgrabne artykuły, ale przy przeciętnej treści komiksu czuję, że nie jest wart tej kwoty.

Jeśli przypadkiem żadna wersja Odysei nigdy nie obiła ci się o uszy albo zawsze marzyło ci się lepiej ją poznać, a homerycki tekst cię odrzucał, to ten komiks się nada. Nawet mimo ubytków. Szczególnie jeśli chcesz poświecić trochę czasu na zgłębienie tekstów filozoficznych, którym nie odmówię waloru edukacyjnego. Jednak jako lektura jest to komiks dość przeciętny. Jeśli szukasz walorów rozrywkowych w antycznej otoczce oraz przystępnej cenie, lepiej rozejrzeć się za inną pozycją.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Świat Mitów. Odyseja.
Tytuł oryginału: L’Odyssée – tome 1-4
Wydawnictwo: Egmont
Pomysł i patronat: Luc Ferry
Scenariusz: Clotilde Bruneau
Rysownik: Giovanni Loruso, Giuseppe Baiguera
Tłumaczenie: Ernest Kacperski
Gatunek: komiks europejski, komiks historyczny
Data premiery: 23.03.2022
Liczba stron: 224
ISBN: 978-83-281-5075-1

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Sebastian "Kerberos" Luc-Lepianka
Pod obliczami maski trifaccia kryje się student dziennikarstwa, dumny koci tata, a także pasjonat mitologii greckiej oraz wielu aspektów popkultury. Jak Cerber strzegę swojej kolekcji gier, książek, komiksów, figurek Transformersów i Power Rangers. Kiedy tylko jest szansa, oddaję się urban exploringowi z ekipą Pniak, po drodze próbując głaskać uliczne sierściuchy. Najczęściej gram z padem lub kostkami w garści. Piszę, słuchając muzyki ze starą duszą, a kawałek serca bije w Wenecji.
Klasyka literatury bywa trudna do przełknięcia, mimo że opowiadane przez nią historie przyciągają pokolenie za pokoleniem. Nic dziwnego, że ludzie lgną do lżejszych, bardziej widowiskowych interpretacji dawnych dzieł, zwykle trafiających hucznie na ekrany kin. Komiks również może być przystępnym medium, ułatwiającym odbiór wiekowych oryginałów...Ilustrowane szkolne streszczenie. Recenzja komiksu Świat Mitów. Odyseja.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki