SIEĆ NERDHEIM:

Cyberpunk skąpany w czerwieni. Recenzja gry The Ascent

The Ascent - grafika promocyjna
The Ascent – grafika promocyjna

Do cyberpunka jako gatunku przekonałem się dopiero za sprawą ostatniego tytułu CD Projektu Red. Chociaż od strony fabularnej gra mnie nie zachwyciła, to i tak spędziłem nad nią wiele godzin ze względu na świat przedstawiony. Właśnie ten aspekt przyciągnął mnie do wspomnianej gałęzi science fiction. Nie inaczej ma się ze zdecydowanie mniejszą produkcją, czyli The Ascent.

Debiutancki projekt Neon Giant zabiera nas do futurystycznego miasta, znajdującego się planecie Veles. Miejscem tym rządzi The Ascent Group. Jednak w wyniku bliżej nieznanych wydarzeń firma upada, ogłaszając bankructwo. Z racji, że natura nie lubi pustki, to w miejsce przedsiębiorstwa wkraczają najróżniejsze gangi i grupy przestępcze, jak również konkurencyjne korporacje. Jak łatwo się domyślić, zadaniem protagonisty lub protagonistki będzie dowiedzenie się, co takiego wydarzyło się z potężną korporacją. Wcielamy się w prola, czyli człowieka z nizin społecznych, którego życie należy do firmy.

Krajobrazy w The Ascent są naprawdę ładne
Krajobrazy w The Ascent są naprawdę ładne

The Ascent to w zasadzie gra akcji (z drobnymi elementami RPG), wykorzystująca izometryczną perspektywę. Obie z wymienionych kwestii sprawiają, że produkcja mierzy się z przypisanymi do nich plusami i minusami. Jednak już teraz mogę wspomnieć, że z tytułem spędziłem około dwudziestu godzin i nie uważam tego czasu za stracony. O dziwo, chociaż jestem typem gracza, który skupia się przede wszystkim na fabule, tak w tym przypadku było inaczej. Historia w grze jest bowiem niezbyt angażująca. Misje główne, jak również poboczne, skupiają się przede wszystkim na konieczności dotarcia do wyznaczonego miejsca (zabijając po drodze licznych wrogów) i eliminacji celu. W przypadku tego pierwszego rodzaju zadań możemy liczyć na walkę z bossami, których jest ośmiu. Dodatkowo opowieść wykładana jest w sposób niezbyt atrakcyjny, głównie za sprawą dłużących się dialogów. Cutscenki pojawiają się, ale są to zazwyczaj krótkie przerywniki, przedstawiające nowo odwiedzaną lokację lub zbliżenia na potężniejszych antagonistów. Nie oznacza to jednak, że wszystko, co z narracją związane, zostało w produkcji skopane. Pomimo braku zaangażowania w fabułę, z ciekawością czytałem kolejne notki o mieście, jak również zapoznawałem się z holograficznymi wiadomościami, które opisywały zdarzenia na świecie.

Jak przystało na świat przyszłości, w każdym momencie możesz zmienić swój wygląd
Jak przystało na świat przyszłości, w każdym momencie możesz zmienić swój wygląd

Przechodząc już do tego, na czym The Ascent stoi, czyli szeroko pojętej grafiki i gameplayu – w tych aspektach gra prezentuje niezwykle wysoki poziom. Miasto, które przychodzi nam eksplorować wygląda fenomenalnie. Części mieszkalne tętnią życiem, po ulicach spacerują dziesiątki postaci, neony świecą różnymi kolorami, stoiska różnych sprzedawców zachęcają do przystanięcia, a w powietrzu unoszą się latające pojazdy. Generalnie obraz ten przywodzi na myśl Blade Runnera. Równie dobrze prezentują się peryferia, rozciągnięte między poszczególnymi częściami miasta korytarze lub niższe poziomy, gdzie przyjdzie nam walczyć o przetrwanie. Jednak w pewnym momencie kolejno pokonywane tereny stają się niezwykle monotonne. Tym bardziej, że realizowanie misji wymaga od nas pokonywania tych samych tras po kilka razy (nie pomaga nawet występująca w grze szybka podróż). Niezwykle pozytywnie wypadają efekty cząsteczkowe: od wybuchających beczek, przez błyskawice, po iskry, układające się w pomocną drogę, wskazujące, gdzie protagonista lub protagonistka ma się udać się udać. Warto też wspomnieć, że chociaż grałem na PlayStation Slim, to konsola wyłącznie w pojedynczych momentach, kiedy na ekranie działo się niezwykle dużo, łapała krótką zadyszkę.

Walcząc w wąskich korytarzach z chmarą wrogów The Ascent zyskuje pewien vibe rodem z Obcego 2
Walcząc w wąskich korytarzach z chmarą wrogów The Ascent zyskuje pewien vibe rodem z Obcego 2

Na jeszcze większą pochwałę zasługuje to, jak zaprojektowana została walka. Chociaż z pozoru wydaje się prosta – wystarczy celować na wrogów, trzymać klawisz odpowiadający strzelaniu i czasem gdzieś odskoczyć na bok – to rzeczywistość jest całkiem inna. Po pierwsze, niezwykle przyjemnie jest obserwować, jak nasze pociski dosięgają celów, a pasek życia nad nimi zmniejsza się z każdą sekundą. Po drugie, z początku potyczki nie są zbyt wymagające, lecz z czasem, gdy grupy wrogów stają się liczniejsze, starcia zaczynają wymagać od nas chociaż trochę strategicznego myślenia. W przeciwnym razie szybko zginiemy. Wtedy też skorzystamy z możliwości wykonywania uników lub chowania się za osłony i wychylenia samego karabinu. Dodatkowo pomagają rozłożone w różnych miejscach wybuchające beczki lub samochody, które eksplodują, gdy tylko trafimy w nie dość dużo razy.

Przy tego typu gameplayu pomaga fakt, że twórcy zdecydowali się dać nam nieskończoną amunicję. To, jak również brak konsekwencji w przypadku śmierci – nie tracimy pieniędzy ani doświadczenia – sprawia, że rozgrywka staje się niezwykle płynna. Niestety i tutaj możemy wskazać pewne problemy. Pierwszym z nich jest niewielka rotacja broni. Chociaż karabinów, strzelb, pistoletów itd. jest dość dużo, to jedynie dwa razy miałem potrzebę rzeczywistej zmiany uzbrojenia. Wynika to z systemu ulepszeń. Jeżeli od początku gry zaczniemy rozwijać nasz arsenał, to prawdopodobnie zajdziemy nim do samego końca. Drugi mankament dotyczy przeciwników, a raczej małej różnorodności. Mamy tutaj, co prawda, kilka rodzajów najemników, mechów i potworków, ale większość z nich walczy i zachowuje się dokładnie tak samo.

Windy przyszłości. Mass Effect 2.0
Windy przyszłości. Mass Effect 2.0

Wcześniej wspomniałem, że w The Ascent możemy znaleźć niewielkie elementy RPG. Chodzi tutaj głównie o rozwój postaci. Zdobywając kolejne poziomy, otrzymujemy do dyspozycji punkty, które rozdysponujemy w konkretne atrybuty jak szybsze przeładowywanie, zwiększone zdrowie lub procentowa szansa na obrażenia krytyczne. System przyjemny, pozwalający nieco urozmaicić rozgrywkę.

Niestety muszę jednak wspomnieć, że podczas grania w szwedzką produkcję, nie raz wyskoczył mi błąd i pojawił się niebieski ekran. Na szczęście ze względu na automatyczny zapis ani razu nie straciłem znaczących postępów. W szczególności, gdy ten problem występował dwa razy w ciągu jednej godziny. Mam nadzieję, że najbliższe aktualizacje to naprawią.

The Ascent to gra stojąca na niezwykle płynnym gameplayu i cieszącej oko grafice. Drobne mankamenty produkcji nie odbierają na szczęście radości z kolejno upływających godzin pełnych strzelanin, wybuchów i świecących neonów. Dla fanów cyberpunka przepełnionego akcją, a nie filozoficzną fabułą, tytuł jest wręcz idealny.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: The Ascent
Wydawca: Curve Games
Producent: Neon Giant
Platformy: PC, PS4, PS5, XONE, XSX
Gatunek: RPG akcji
Data premiery: 29.07.2021 (PC, XSX, XONE), 24.03.2022 (PS4, PS5)
Recenzowany egzemplarz: PS4

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Adam "Sumo" Loraj
Adam "Sumo" Loraj
Rocznik '98. Student historii. Sięga w równej mierze po anime, filmy, gry wideo, komiksy i książki. Fan twórczości Hideo Kojimy, Guillerma del Toro i Makoto Shinkaia. Od najmłodszych lat w jego sercu pierwsze miejsce zajmują Pokemony, a zaraz potem Księżniczka Mononoke. Prowadzi i gra w papierowe RPGi, w szczególności w Zew Cthulhu i Warhammera. Za najlepszego światowego muzyka uważa Eltona Johna, a polskiego Jacka Kaczmarskiego. Swoje opowiadania publikował w m.in. magazynach: Biały Kruk, Histeria, Szortal na Wynos lub w antologii Słowiański Horror.
spot_img
Do cyberpunka jako gatunku przekonałem się dopiero za sprawą ostatniego tytułu CD Projektu Red. Chociaż od strony fabularnej gra mnie nie zachwyciła, to i tak spędziłem nad nią wiele godzin ze względu na świat przedstawiony. Właśnie ten aspekt przyciągnął mnie do wspomnianej gałęzi science...Cyberpunk skąpany w czerwieni. Recenzja gry The Ascent
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki