
Zwierzęta towarzyszą mi w życiu od niemal samego początku. Najpierw był to gatunkowy duet, pies i koty, lecz z biegiem czasu pozostały wyłącznie te drugie. Wiele z nich to podrzutki, które przypadkiem trafiały do mojego domu i tu już zostawały. Pamiętam imiona ich wszystkich, w szczególności tych lubiących się przytulać, łaszących się do człowieka i łaknących pieszczot. Dlatego też, gdy zobaczyłem, że Kultura Gniewu zdecydowała się wydać komiks zatytułowany Pieskie szczęście, zapoznałem się z opisem i uznałem, że znajdę tam coś dla siebie. I już teraz mogę przyznać, że się nie myliłem, chociaż ostateczna forma nieco mnie zaskoczyła.
Snuta przez Keum Suk Gendry-Kim opowieść zaskakuje i wywołuje emocje w niespodziewanych momentach. Na samym początku może się nam wydawać, że komiks będzie się składał z zaledwie ośmiu (wliczając epilog) niezbyt powiązanych ze sobą epizodów. I trochę tak jest, lecz poszczególne wątki przenikają się wzajemnie, tworząc nie tyle wartko płynącą fabułę, ale spokojną historię obracającą się wokół psów. To one pozostają centralnym punktem każdego rozdziału i ani przez chwilę nie dają o sobie zapomnieć – niczym prawdziwe futrzaki. Powracają w różnej formie, nie tylko jako przyjaciele, ale również powody do zmartwień i podejmowania trudnych decyzji.

Na samym początku poznajemy zakochaną parę, która decyduje się na adopcję psa wabiącego się Marchewka, a następnie wyprowadza do domu na wsi. Przez kilka kolejnych lat przyjdzie im zmierzyć się z mniej lub bardziej powszechnymi wyzwaniami dotyczącymi posiadania futrzastych przyjaciół. Mamy więc zamartwianie się o ich stan zdrowia, spotykanie się z innymi posiadaczami psów, którzy – łagodnie mówiąc – nigdy ich mieć nie powinni, jak również chęć ocalenia jak największej liczby zwierzaków, którym dzieje się krzywda. Z racji tego, że cała opowieść rozgrywa się gdzieś na prowincji w Korei Południowej lat 90., autorka nie uciekła od dość niewygodnego tematu jedzenia psów. Nie ukrywam, że ten wątek szczególnie utkwił mi w głowie i wywołał dreszcze na karku. Mimo tego wszystkiego, trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy Pieskie szczęście potrafi zachwycić. Wywołuje różnego rodzaju reakcje, jest to lektura niewątpliwie poruszająca, ale bazuje na prostych chwytach, podobnie jak robią to filmowcy – gdy pragną ukazać, że antagonista jest naprawdę zły, zmuszają go do skrzywdzenia zwierzęcia. Wywoływane przez komiks emocje nie tyle pozostają w nas, co budzą sentyment lub melancholię względem towarzyszących nam kiedyś zwierzęcych przyjaciół.
Wydaje mi się, że niektórym może nie przypaść do gustu użyta w Pieskim szczęściu narracja, brak koherentnej fabuły, lecz dla mnie to zagrało idealnie. Przede wszystkim ukazuje różne strony posiadania zwierzęcia. Nie popada w banał, przedstawiając wyłącznie szczęśliwe chwile, ale także ukazuje powszechny dramat. Czasem zdarza się on niczym wcześniej niezapowiadany, a innym razem już od dawna spodziewamy się, że nadejdzie.

Równie specyficzna jest tu szata graficzna. Czarno-białe rysunki pozbawione są niepotrzebnych szczegółów. Jeżeli autorce zależy, aby czytelnik skupił się na rozgrywanych wydarzeniach, całkowicie ignoruje tło. Innym razem przedstawia nam z rozmachem rysunek ukazujący wiejskie krajobrazy, tylko po to, żeby zaraz później ograniczyć ilustrację wyłącznie do postaci psa grzebiącego pyskiem w misce.
Pieskie szczęście to z pozoru prosta opowieść zawierająca w sobie ogrom emocji, wątpliwości i myśli każdego, kto zajmował się jakimś zwierzęciem, niekoniecznie psem. Rysunki przypominają wspomnienia, skupione wyłącznie na najistotniejszych szczegółach, oddających bardziej klimat chwili niż jej rzeczywisty wygląd.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Pieskie szczęście
Wydawnictwo: Kultura gniewu
Autorka: Keum Suk Gendry-Kim
Gatunek: obyczaj
Data wydania: 28.08.2025
Liczba stron: 240
Tłumacz: Łukasz Janik
ISBN: 978-83-68331-33-2













