Ostatni pisarz Mazura i Sienickiego to krótka, lekka nowelka o poważnych sprawach. Krótko mówiąc, unosi się nad nią duch Mirabelek, przecudnie przełamany cartoonową kreską Belego. A z nastroju idealnie nadaje się na trwający nam miłościwie Rok Lema.
Co to się na świecie porobiło… Prawdziwy koniec czasów i upadek obyczajów — automaty i komputery robią za ludzi wszystko! A przede wszystkim, za dużo mniejsze pieniądze, bez wyśrubowanych wymagań BHP, no i z „wrodzonym” entuzjazmem. Nie wiemy, czy jakieś zawody jeszcze się bronią — może bioenergoterapeuci? W każdym razie literatura dawno wywiesiła białą flagę i żaden Ciechowski nie był jej do tego potrzebny. Krewni i znajomi HALa 9000 zastąpili Stephena Kinga, Lovecrafta (to nastąpiło w zasadzie już w naszych czasach — HPL jest jednym z pierwszych autorów, których styl udało się odtworzyć AI), a nawet Mroza! Czy rysują komiksy, nie wiadomo… jednak na podstawie wydanej u nas niedawno Podróży siódmej zakładam, że tak. Tylko się z tym nie zdradzają.
Czy wobec powyższego miano ostatniego pisarza należy się maszynie? Nie, mamy tu do czynienia z białkowym ostańcem, wetwarem w całej swej nieprzyjemnej i nieekonomicznej rozciągłości. Hasztag: #bukowskiVibes, najmilszy to on nie jest. Dał się co prawda namówić na cyrk z tą całą kosmiczną misją na Saturna, że niby napisze tam wybitną książkę, może ostatnią w pełni ludzką… Jak tajemniczo stwierdza blurb, ten autor ma swoją ukrytą agendę i nie będzie się bawić w zagrania pod publiczkę.
Mazur i Sienicki bawią się tu klasyczną postacią niesympatycznego, aczkolwiek wielkiego artysty, uparcie samotnego, strzegącego swoich rytuałów i tajemnic warsztatu. Tęskniącego za korniszonami. Robiącego głupie dowcipy pokładowemu mózgowi elektronowemu. Jednocześnie cała ta historia jest wzruszająca i ma w sobie sporo czułości, także do nieszczęsnych automatów zajmujących się już wszystkim i matkujących ludzkości. Oraz do buntowników bez powodu, upierających się, że „wszystko siami”, nawet jeśli w głębi duszy wcale im się nie chce wykonywać wszystkich prozaicznych czynności, które dzisiaj składają się na życie zawodowe tudzież prace domowe.
Ostatni pisarz składa się z monologów, rozmów z komputerem, kilku dramatycznych wydarzeń — bo w kosmosie może i nikt nie usłyszy zapchanej rury, ale na statku czy w kosmonaucie zawsze może się coś popsuć. Będziecie się zastanawiać, czy wielki artysta zdoła ocalić swoje rytuały. A może zmiana otoczenia pozwoli mu inaczej spojrzeć na życie?
Jak pisałam, kreska Ostatniego pisarza jest cartoonowa, twarz tytułowego bohatera mieni się i wykrzywia od emocji, no ok, od sarkazmu lub ironii, a jego rakietowe mieszkanko nie sprawia wrażenia przesadnie sterylnego. Zdarzą się też momenty czystego piękna zaglądające przez okna rakiety — to zasługa także oszczędnej palety kolorów. Ten romantyzm wziął mnie z zaskoczenia i na koniec wzruszyłam się losami ostatniego załogowego lotu w kosmos.
Czy już wspomniałam, że Ostatni pisarz to krótki, lekki komiks o trudnych sprawach? Jeśli dacie mu szansę, wywoła w was masę skojarzeń z klasykami kina science fiction (u mnie nawet ze W stronę słońca — dzięki pewnemu pomarańczowemu gigantowi). Nie zabraknie wam też Lema, z którym w dialog wchodzi właściwie każda krajowa fantastyka, bo powołał do życia Tichego i Pirxa, pionierów samotnych międzygwiezdnych podróży owianych melancholią. Pomyślicie o niełatwych losach ukochanych, sarkastycznych pisarzy. O automatyzacji i cyfryzacji wszystkiego. O tym, jak samotni możemy być w swoim ciele, zwłaszcza gdy znajdziemy się daleko od domu. Wreszcie — o nieoczekiwanych wzruszeniach, które czają się na nocnym niebie.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Ostatni pisarz
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Scenariusz: Jan Mazur
Rysunki: Robert Sienicki
Typ: komiks
Gatunek: fantastyka
Data premiery: 19.07.2021