SIEĆ NERDHEIM:

Nowa strażniczka na dzielni. Recenzja komiksu Mother Panic Volume 1: Work in Progress

mother panic cover

Gotham jest miastem Batmana, co nie oznacza, że bezpiecznym. Ściąga do niego wielu wykolejeńców, chcących przetestować Nietoperza. Ten motyw był i będzie poruszany w komiksach DC, często jako kluczowy element fabuły, choć może pojawić się także w opiniach mieszkańców metropolii, narzekaniach i krytyce zastanego przez nich (nie)porządku. Sam superbohater ma wielu wrogów niebędących per se złoczyńcami, pragnących nowych porządków i większego spokoju. Mother Panic zaczyna się jak jedna z tych historii.

Violet Paige to młoda dziewczyna, celebrytka, bogata jak Bruce Wayne, a przy tym jedynie półsierota. Cieszy się złą sławą wrednej, wyszczekanej, niecierpiącej Batmana i dającej temu wyraz w licznych talk-showach. Dopiero niedawno wróciła do Gotham ze szkoły z internatem, tzw. Gather House. Trafiła do niej po śmierci ojca, ponieważ jej matka nie mogła wziąć za nią odpowiedzialności zmagając się z chorobą Alzheimera o wczesnym początku. W każdym razie tego dowiadujemy się z notek biograficznych na końcu komiksu – i polecam od nich zacząć.

Sama fabuła rozpoczyna się na gali charytatywnej, Violet jest tam ubrana w coś w stylu „extremalnie drogi punk”, a wokół niej rozgrywa się kryminalna kombinacja. Ktoś pyta ją o ojca, za co dostaje w twarz. Potem bohaterka wypada z imprezy i objawia się w ciemnym zaułku w stroju białego nietoperza lub kota, żeby uratować kogoś olanego przez Batmana i jego ekipę. Pierwsze epizody Mother Panic są mocno chaotyczne, do tego współczesna akcja (dwa równoległe wątki) przeplata się ze wspomnieniami Violet. Tym razem czytana przeze mnie cyfrowa wersja komiksu z NetGalley była wyjątkowo nieostra, więc wrażenie chaosu może być spowodowane w jakiejś części złą rozdzielczością rysunków, a zwłaszcza tekstu. Co ważne i czytelne – Mother Panic kontestuje Mrocznego Rycerza jak się tylko da: nie nosi niczego czarnego, dociera w miejsca zbrodni przed nim, skupia się na pokonaniu przestępcy, a nie ratowaniu cywilów… Z nic nie chce być kojarzona z jego drużyną rozleniwionych i przereklamowanych obrońców Gotham.

Pierwszy tom Mother Panic to połączenie klasycznych batmanowskich motywów z punkowo-campową estetyką i trochę mangowymi bohaterami. Violet walczy z mężczyznami odpowiedzialnymi za zesłanie jej i wielu innych dzieci do ośrodka, spotyka także współofiarę – chłopaka o straszliwie pięknej twarzy, którego od razu nazywa Pretty. Na pewno stanie się on ważną postacią dla tej historii, będzie jej Kobietą Kotem lub Jokerem. Niejednoznaczność wielu postaci, począwszy od Rebeki, matki Violet, zagubionej jak Alicja w krainie Błękitnej Gąsienicy i wiecznego podwieczorku, jest na razie najciekawszym aspektem tego komiksu. Gdzieś na jego obrzeżach majaczy także Batman – prędzej czy później będzie musiał się pokazać, jak dotąd pojawiał w pełnej gali się jedynie na niektórych okładkach. Zabawa kontrastem bieli i czerni, które tak naprawdę są odcieniami szarości, także dodaje całemu pomysłowi głębi.

mother panic #2

Przy swojej wielkiej niechęci do Nietoperza – Violet jest jego młodszą kopią. To bajecznie bogata utracjuszka, kompletnie samotna i niezależna. Mieszka z chorą matką, bardzo ją kocha i otacza troską, ale ma też swojego Alfreda: genialną lekarkę nieustannie ulepszającą organizm bohaterki. Mother Panic nigdy nie została ugryziona przez jadowitego pająka, ani nawet nie uderzyła w nią błyskawica, to „szkoła z internatem”, ośrodek eksperymentalny dążący do stworzenia lepszych wersji człowieka zrobił z niej superbohaterkę. Misją Violet jest nie tyle zaprowadzić porządek w Gotham, ile ukarać ludzi odpowiedzialnych za odesłanie jej od matki i przekształcenie w maszynę do… No tak, jest pewien problem: Mother Panic nie radzi sobie z zabijaniem. Trochę jak ten miękki palant Batman. Nie korzysta także ze strzelby czy pistoletu. Bruce jest ich wrogiem, historycznie z bardzo pragmatycznych dla wydawcy powodów: w 1939 roku, kilka miesięcy po wypuszczeniu przez DC pierwszego numeru Detective Comics w USA wprowadzono ścisłe ograniczenia regulujące i ograniczające dostęp cywili do broni palnej. Strach przed cenzurą dał więc podstawy do stworzenia postaci o skomplikowanej psychice.

Jak w Welcome Back, w Mother Panic po kilku epizodach zmienia się rysownik, a z nim cały styl graficzny komiksu. Tym razem nie wydarza się to jednak w środku historii i bardzo łatwo zorientować się, kto jest kim. Pierwotna ostra, campowa kreska Tommy’ego Lee Edwardsa, jego mocne cieniowanie i całkiem realistyczny rysunek bardzo dobrze pasują do charakteru Violet, ale być może odpowiadają za pewną chaotyczność kadrów. Przechodzą one w dużo bardziej cartoonową i jakby wyczyszczoną wizję Shawn Crystal. Zmienia się także kolorysta, jednak to nie jest tak bardzo wyczuwalne, Mother Panic pozostaje pełna odcieni pomarańczu i ochry, a także głębokich cieni. Nad ciągłością komiksu czuwa być może Phil Hester, drugi autor rysunków do wszystkich części pierwszego tomu. Odejście od realizmu na rzecz bardziej „komiksowej” grafiki zbiega się z wprowadzeniem nowego bohatera, Pretty’ego: dandysa z laseczką i ogromną żądzą zemsty… W efekcie całość nabiera mocno mangowego odcienia, ale przy tym zaczyna niestety sprawiać wrażenie komiksu dla (naiwniejszych) nastolatków, a nie dla dorosłego czytelnika, co sugerował początek.

Tytuł pierwszego tomu świetnie oddaje jego charakter: Work in Progress. Praca trwa, nie wiadomo, czy Violet lub Pretty staną się superbohaterami, czy złoczyńcami, a komiks podąży w stronę mroków Batmana, czy stanie się mocno generyczną opowieścią dla nastolatków. Jak dotąd, Houser i Krueger zebrali świetny materiał, niejednoznaczne postacie, dobrych rysowników (moje serce jest raczej za stylem Edwardsa, ale Crystal nie jest zła). Na razie można zobaczyć, że w kolejnych zeszytach (7-10) głównym artystą został Hester, a styl wraca do bardziej realistycznego i ciemnego. Mother Panic nie jest projektem do końca autorskim, ma jednak szansę na niezależność i poważny ton, zwłaszcza że wydaje ją nie DC, ale jego imprint Young Animal, mający skupiać się na komiksach dla dojrzałych odbiorców. Wszystko wygląda obiecująco, ale poczekam z entuzjazmowaniem się Violet do drugiego tomu.

mother panic #3

SZCZEGÓŁY:

Tytuł: Mother Panic Volume 1: Work in Progress
Wydawnictwo: DC Young Animal
Autor: Jody Houser, Jim Krueger, Phil Hester, Tommy Lee Edwards, Shawn Crystal
Typ: komiks
Gatunek: superhero
Data premiery: 20 czerwca 2017
Liczba stron: 173

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
<strong>Plusy:</strong> + ciekawe kontrasty z Batmanem + niejednoznaczne postacie + campowy, punkowy styl rysunków + obiecujący komiks <strong>Minusy:</strong> - zmiana rysownika - niebezpieczeństwo pójścia w proste, naiwne rozwiązaniaNowa strażniczka na dzielni. Recenzja komiksu Mother Panic Volume 1: Work in Progress
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki