SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja książki Warcraft: oficjalna powieść filmu

Warcraft: oficjalna powieść filmu

Niedawno recenzowałam dla Was książkę będącą prequelem filmu Warcraft: Początek, który oczywiście doczekał się również swojej książkowej wersji. Warcraft: Oficjalna powieść filmu, bo o tej niej właśnie mowa, przedstawia wydarzenia rozgrywające się tuż zakończeniu Durotana. Tamta lektura okazała się całkiem sympatycznym czytadełkiem – niezbyt wymagającym, ale przyjemnym, zapewniającym niewymagającą rozrywkę. Czy Oficjalna powieść filmu okazała się równie dobra? Już od samego początku wiedziałam, że na to pytanie trudno będzie odpowiedzieć – głównie dlatego, że po Durotanie mój apetyt wzrósł, ale w pamięci nadal tkwiło wspomnienie o filmie, który był, jaki był.

Stało się, klan Mroźnego Wilka postanowił przyłączyć się do Hordy czarnoksiężnika Gul’dana. Chcąc dostać się do nowego, pełnego łownej zwierzyny świata, pomagają w przygotowaniach. Kiedy tylko przekraczają magiczny portal – którego otwarcie, a jakże, wiele kosztuje – dotychczas żyjące w pokoju Azeroth znajduje się na skraju wojny. Kraina wcześniej zamieszkiwana przez współpracujące ze sobą nacje niechętnie oddaje od dawna podzielone między władców ziemie.

Król Llane zmuszony jest do obrony swoich ziem przed nieznanym najeźdźcą, z którym nie wiadomo jak walczyć. Jakby tego było mało, część ziem Azeroth spowija Fel – mroczna, plugawa magia, niemalże dosłownie żywiąca się śmiercią. Pojawienie się Khadgara – maga-nowicjusza, który porzucił nauki na Strażnika jest równie niespodziewane, co pomocne. To od niego Lothar, dowódca wojsk Llane’a, dowiaduje się, że należy czym prędzej posłać po Strażnika, z którym od bardzo dawna nie mieli kontaktu. Jak się okazuje, Medivh, bo tak Strażnik ma na imię, raczej nie oczekiwał gości i dość niechętnie ich przyjął.

Warcraft: oficjalna powieść filmu 2

Ostatecznie sprawy okazują się być bardziej skomplikowane, niż się początkowo wydawało. Zgodnie z przeczuciami Durotana, wodza klanu Mroźnego Wilka, nie wszystko w planie Gul’dana jest takie dobre i wspaniałomyślne, jak to przedstawiał orczy czarnoksiężnik. Nie wszyscy chcą z Gul’danem współpracować, nie wszyscy chcą za nim podążać. Konflikt wydaje się być nieunikniony, dlatego też… Durotan postanawia współpracować z ludźmi.

Warcraft: Oficjalna powieść filmu jest napisana równie lekkim językiem co Durotan. Nadal przyjemnie się ją czyta, nie jest zbyt wymagająca, choć tym razem mamy do czynienia z większą ilością intryg oraz nawarstwiających się problemów. Cała akcja jest zręcznie zawiązana i poprowadzona w ciekawy sposób. Powieść czyta się zdecydowanie przyjemniej, niż ogląda się film.

Bolączką książki jest to, że nie bardzo wiem, na jakiej zasadzie tłumaczono nazwy własne, chociażby miast. Nadal mamy nieco śmieszne zestawienia typu „Sever zwany Odrzynaczem” czy „Thunderstrike zwany Gromogrotem”, pojawiają się nazwy miejscowości takie jak na przykład „Wielkie Sioło” (oryginalnie „Grand Hamlet”), choć na samiutkim początku książki mamy jeszcze: „Światło księżyca zalewało salę tronową Stormwindu” (w filmie oraz w grze Hearthstone nazwę tę tłumaczono „Wichrogród”) czy „Goldshire”, które na ekranie ochrzczono „Złotymi Włościami”. Nie dość, że nazwy zostały już wcześniej przetłumaczone, więc nie trzeba było tu wiele wysiłku, to jeszcze zostały przetłumaczone całkiem przyzwoicie. Dlaczego tłumaczka z tego nie skorzystała – trudno powiedzieć. Ostatecznie brzmi to śmiesznie, niczym ponglish polskich graczy wyciągniętych z World of Warcraft.

Warcraft: oficjalna powieść filmu 3

Książkowy Warcraft może z powodzeniem dołączyć do zbioru smaczków poszerzających znany z gier lore. Ciekawym zabiegiem jest fakt, że całe uniwersum zostało całkiem zręcznie połączone. Przykładowo: w książce tej wspomina się o wydarzeniach przedstawionych w komiksie Warcraft: Bonds of Brotherhood, który recenzowałam dla Was już jakiś czasu temu. I chociaż komiks, powiedzmy sobie szczerze, jest raczej „taki sobie”, z braku lepszych możliwości można, z samej ciekawości, pochłonąć i tę historię jako dodatkowy smaczek uzupełniający to, czego dowiemy się z książki. A tak poza tym możecie ten utwór (Durotana zresztą też) czytać bez znajomości jakże obszernego lore. Ot, można to polecić zarówno znajomym lubiącym niewymagającą fantastykę, jak i zagorzałym fanom świata stworzonego przez Blizzard Entertainment. Na pewno dostarczy Wam niemało rozrywki!

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy wydawnictwu Insignis.

Szczegóły:

Tytuł: Warcraft: Oficjalna powieść filmu
Autorka: Christie Golden
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Liczba stron:
Typ: Powieść
Gatunek: Fantasy
Seria: Warcraft
Wydawnictwo: Isignis

6.5/10

Podsumowanie

Plusy:
+ podobnie jak Durotanie, szybko i łatwo się czyta
+ prosta, niewymagająca lektura do pociągu, mimo to dostarczająca rozrywki
+ świetnie uzupełnia serię
+ można ją czytać bez znajomości lore Warcrafta
+ przedstawia trochę więcej niż same wydarzenia z filmu
+ przyjemniej się czyta niż ogląda

Minusy:
– niezrozumiały sposób tłumaczenia nazw własnych
Durotan obudził nadzieje na coś więcej niż to, co ostatecznie prezentuje ta książka

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
brak pomysłu
7 lat temu

Kompletnie nie znam uniwersum, ale za namową znajomego byłam w kinie na filmie. I ogromnie mi się on podobał. Może kiedyś i na książki się skuszę. 😉

Izabela „Deneve” Ryżek
Izabela „Deneve” Ryżek
Studiowałam archeologię, ale nasze drogi w końcu się rozeszły. Wannabe redaktor, pisarka po godzinach. Bloguję, gram, czytam, oglądam. Prawdopodobnie nie starczy mi życia na nadrobienie papierowo-ekranowych zaległości. Kocham fantastykę, kryminały, thrillery. Gdybym mogła być postacią z gry, byłabym Bulbasaurem.
spot_img
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki