SIEĆ NERDHEIM:

Zwykły chłopak z Żabki – recenzja komiksu Incel

Minimalistyczna okładka w straszliwych zieleniach

Mnóstwo klientów codziennie mówi mu „Dzień dobry”, niektórzy nawet próbują żartować. Nie mieszka sam. Ma znajomych, nawet jeśli niekoniecznie w realu. Ale czy ktokolwiek go widzi? Pyta, co u niego, żeby naprawdę usłyszeć odpowiedź? No właśnie, przed wami przygody niewidzialnego chłopaka, który chciałby się troszkę jednak pokazać.

Jeśli coś nosi poważny tytuł, jak Incel właśnie, może prowokować do rozważań natury socjologicznej. I natkniecie się na takie w recenzjach tego komiksu. Ale mnie się wydaje, że w wypadku twórczości Jana Mazura to niepotrzebne naciąganie tematu. Jego scenariusze to mikrohistorie skupione na osobach (pomyślcie o Mirabelkach czy Ostatnim pisarzu). Pokazuje nam jakiegoś człowieka, może kilku, z konkretnymi problemami i radościami. Nie chodzi tu o diagnozę aktualnego stanu społeczeństwa, raczej jednostkę w kontekście, który czasem skutkuje nadaniem jej łatki: blokers, byczek, piwniczak, dziwak.

Bartek porusza się między pracą i swoim jednoosobowym pokoikiem w mieszkaniu wynajmowanym na spółę z innym chłopakiem. Interakcje między nimi ograniczają się do „nie hałasuj” i „nie zużywaj”, wygłaszanych zawsze przez tego drugiego. Co poza tym? Czasem piwko i chipsy, zawsze Internety, gdzie można pogadać z innymi anonami.

Poranek…

Coś się tu musi wydarzyć, inaczej nie byłoby historii. Bartek zaczyna spotykać ludzi – jakąś grupkę chłopaczków, na których natyka się podczas spaceru. Dziewczynę poznaną dzięki muzycznym polecajkom. Los się musi odmienić! A może figa tam? Bo kolega… nie bardzo umie w ludzi, a raczej w siebie w otoczeniu innych. Jest głęboko przekonany, że przegra, nie nadaje się.

Mazurowi udaje się wywołać w czytelniku sporo emocji, jak na tak minimalistyczną opowieść. Może dlatego, że jest bardzo uniwersalna. Współczujemy samotnemu Bartkowi, nawet jeśli śmiejemy się z jego wieczornych seansów z papierem toaletowym. Tak, da się pokazać męską masturbację za pomocą patyczaków, nie mówcie, że w podstawówce tego nie próbowaliście. Da się też pokazać codzienny smutek i zagubienie. Wkurw. I znowu jeszcze gorsze zagubienie. Patrzycie na kolegę i nawet trzymacie kciuki, żeby mu się wreszcie coś udało. A potem żałość was bierze na błędy, uparcie przez niego popełniane. Na idiotyczne poglądy, które chłonie jak gąbka. Na te wszystkie okazje, kiedy im bardziej chce, tym bardziej nie daje sobie szansy. Wspomniana przeze mnie uniwersalność tej opowieści niekoniecznie polega na tym, że każdy z nas tak ma, ale że może zna taką osobę, może chciałby pomóc, jak przykładny dobry miś, ale w końcu się sfrustruje i podda.

Siła patyczaków Mazura w Incelu nie leży w tym, że pozostawia miejsce dla wyobraźni. Wręcz przeciwnie, pokazuje świat nudny, biedny i nieładny, bo dokładnie tym otworem życie stoi przed bohaterem komiksu. Nie koloryzuje, nie obiecuje, że wystarczy otworzyć oczy, żeby pojawiły się elegancko dobrane prawdziwe kolory. Na tym tle bardzo mocno wybrzmiewa język sieciowych kolegów Bartka, wszystkie loszki, sranie (kryptonim seksu), cała metaforyka przegrywu. Kiedy dochodzą do tego rozważania męskich mężczyzn nad uciskiem feminizmu, naprawdę niełatwo sympatyzować z głównym bohaterem i jego towarzystwem.

Czy poeta miał na myśli, żebyśmy tytułowego odludka pokochali? Zrozumieli, zawspółczuli i zaprosili na piwo? Nie wiem, ja nie pokochałam i jakoś nie wydaje mi się, żeby Mazur chciał nas brać na litość. Na pewno nie podsuwa prostego rozwiązania, jak z takim postępować, jeśli objawi się na radarze naszego udanego życia. Bo też właśnie: raczej się nie objawi. Będzie sobie siedział u siebie i obrastał w poetykę anona. Między innymi dlatego nie chciałabym iść w socjologiczne interpretacje Incela. To historia takiego jednego Bartka, kłębka kompleksów, który nie ma cheatów na wyjście z samotności. Nawet nie bardzo wiadomo, dokąd miałby wyjść. I czy to coś zmieni, jeśli ktoś go wreszcie naprawdę zobaczy i usłyszy.

… i wieczór
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Incel
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Autor: Jan Mazur
Typ: komiks
Gatunek: obyczajowy, psychologiczny
Data premiery: maj 2022

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
1 Komentarz
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Paweł Wawa
1 rok temu

Ciekawy tytuł 😉

Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Agnieszka „Fushikoma” Czoska
Mól książkowy, wielbicielka wilków i wilczurów. Interesuje się europejskim komiksem i mangą. Jej ulubione pozycje to na przykład Ghost in the Shell Masamune Shirow, Watchmen (Strażnicy) Alana Moora czy Fun Home Alison Bechdel, jest też fanem Inio Asano. Poza komiksami poleca wszystkim Depeche Mode Serhija Żadana z jego absurdalnymi dialogami i garowaniem nad koniakiem. Czasem chodzi do kina na smutne filmy, kiedy indziej spod koca ogląda Star Treka (w tym ma ogromne zaległości). Pisze także dla Arytmii (arytmia.eu).
Mnóstwo klientów codziennie mówi mu „Dzień dobry”, niektórzy nawet próbują żartować. Nie mieszka sam. Ma znajomych, nawet jeśli niekoniecznie w realu. Ale czy ktokolwiek go widzi? Pyta, co u niego, żeby naprawdę usłyszeć odpowiedź? No właśnie, przed wami przygody niewidzialnego chłopaka, który chciałby się...Zwykły chłopak z Żabki – recenzja komiksu Incel
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki