Po Mrocznych sekretach Olimpu (recenzja tutaj) Mandioca nie kazała nam długo czekać na powrót do świata antyku, potwierdzając zarazem, że w roli przewodników po starożytnej Grecji wyraźnie wybijają się Hiszpanie. Tym razem wydawnictwo oddaje czytelników w ręce Javiera Olivaresa i Santiago Garcii, a ci desantują nas wprost pod nogi szturmujących Troję wojowników. Gdy już z niedowierzaniem stwierdzimy, że udało nam się utrzymać przy życiu, trafiamy do obozu oblegających, by podsłuchać, co o trwającej od dziesięciu lat wojnie sądzą dwaj prominentni wodzowie – Achilles i Ulisses. Wprawdzie akurat w tej rozmowie nie dominuje tytułowa emocja, ale autorzy komiksu doskonale znają sens i wagę wersu otwierającego Iliadę. I ów „gniew Achilla” opiewają bez ozdobników jako druzgocącą, okrutną i długofalową konsekwencję nieubłaganego wyroku losu? Jego kaprysu? Drwiny?
Jesteśmy bowiem znów – jak i w przypadku wspomnianych Mrocznych sekretów – w obrębie fundamentalnego dla starożytności konfliktu między przeznaczeniem a rzekomą wolnością własnych wyborów, obok kwestii postępującej wraz z kolejnymi epokami i pokoleniami degrengolady ludzkości oraz perspektywy historii pisanej przez zwycięzców i wznoszącej pomniki. Przewaga scenariusza Garcii wynika z drogi, jaką prowadzi nas do znanego przecież punktu kulminacyjnego i z ożywienia utrwalonych w micie metafor. Z jednej strony zachowuje przy tym trzon fabuły homeryckiego eposu, z drugiej zapewnia jej przekonująco współczesny, geopolityczny komentarz.
Głównymi wydarzeniami na owej drodze pozostają niewzruszenie zaraza w obozie Achajów, wycofanie się z walki Achillesa wskutek odebrania mu Bryzeidy przez Agamemnona i wreszcie śmierć Patroklosa. Ale sposób, w jaki Garcia zagęszcza pomiędzy nimi potężną aurę indywidualności Achillesa, by postawić bohatera na skraju życiowej przepaści, niewiele już ma wspólnego z oryginałem. Duma, instynkt walki, arogancka pewność siebie, pogarda – wszystko, co od zawsze było z tą postacią związane, znajduje uzasadnienie, którego chłodna logika potrafi porazić, a przy tym nie wykuwa tylko posągu nonszalancji, egotyzmu i wyniosłości. Achilles w ujęciu Garcii to płynny stop, który tężeje momentalnie nad trupem ukochanego, by potem osiągnąć nieznaną wcześniej temperaturę i stać się szalejącym straceńczo żywiołem.
Przydusił mnie ten emocjonalny żywioł, ta niszczycielska erupcja. Jej natężenie jest prawdziwie homeryckie, choć w treści komiks zaprzecza wszystkiemu, co definiuje styl starożytnego wieszcza. Gniew jest zwięzły, surowy, antyheroiczny, a przecież odnawia dialog z myślą antyku – tą, która określa szanse człowieka na niezależność w „bożym igrzysku”, która pozostaje wielką apoteozą życia, która w śmierci, nawet tej godnej wojownika, widzi przede wszystkim nieodwracalną utratę. Garcia przekształca epickość w dramat, ograniczając liczbę jego uczestników do Achillesa idwóch osób będących w stanie nawiązać z nim dialog – czy to na płaszczyźnie emocji (Patroklos), czy intelektu (Ulisses). Szczególnie zestawienie postaw i losów dwóch architektów zwycięstwa Greków pracuje na ponurą, pełną goryczy wymowę całości. Obu bohaterów pośmiertnie nicuje poczucie pustki, marności i żalu, od którego potem trudno się nam, żyjącym, opędzić.
Uderzyło mnie, z jaką naturalnością Garcia operuje dialogiem właśnie – nie tylko w sensie kwestii wypowiadanych przez postaci, ale i ze świadomością tego, iż jest to przecież forma nierozerwalnie związana z platońską filozofią idei. Hiszpański scenarzysta dialoguje kameralnie na temat wojny i władzy, bohaterstwai chwały,wolności osobistej i odpowiedzialności, argumentuje krytycznie, wchodząc w „dialog z dialogiem”. Pomaga mu w tym równie oszczędnie zaaplikowany, a tak istotny i rozległy w homeryckim pierwowzorze, wątek ingerencji bogów w wydarzenia, dokładniej zaś ich odwiedzin i rozmów z bohaterami celem wpłynięcia na ich morale. Tutaj wyczerpuje się on w intymnej, autorsko opracowanej scenie spotkania Achillesa z matką (która była zresztą „tylko” nereidą).
Ta scena rozwija się w wizję przyszłej Europy, której elementy z łatwością rozpoznamy – korporacyjna hierarchiczność, kwestia uchodźców, ruchy „oburzonych”, toksycznośćwolnych związków. Do tego dochodzi świetnie postawiony queerowy temat, gdzie znów Garcia wykorzystuje mitologiczny przekaz związany z Achillesem. Daje mu też dodatkowy komentarz w postaci wspomnianej wizji – tam bohaterka, Pyrra (pod tym imieniem Achilles ukrywał się jako dziewczyna przed udziałem w wojnie trojańskiej), staje się również częścią „drogi gniewu”, jaką stanowią w interpretacji autorów dzieje Europy. Te dwa plany – mitu i współczesności – łączą się nierozdzielnie jak sploty nerwowe, nie będąc z osobna muzealnym pomnikiem kultury i doraźnym głosem publicystyki. Przykładów tak integralnej dwuplanowości w Gniewie jest więcej, każdy zaś niesie z sobą ciężar dylematu – słuszności i nieistotności decyzji oraz działań tworzących zarówno pojedyncze życia jak i odpowiedzialnych za ich społeczny rezonans.
W skład całościowo oryginalnej i organicznej struktury komiksu wchodzi oczywiście praca Javiera Olivaresa. Rysownik ze scenarzystą tworzą jeden z tych autorskich tandemów, dla których koncepcyjne współdziałanie jest oczywistością (co sami podkreślają w wywiadach). Efektem jest genialny w swojej symbolicznej pojemności i plastycznie drapieżny język. Rysunki Olivaresa przywołują helleńskie tradycje malarstwa wazowego i reliefu, wrzynając się gwałtownie w antyczne modele siecią ekspresjonistycznych kanałów, których brzegami przelewa się patronująca tej estetyce czerń. Jednak najważniejszym bezpośrednim tropem plastycznym pozostaje kamienna faktura tła – z nieregularnym ziarnem, rysami i przetarciami. Współgrają z nim kolorami odcienie piasku, skały, ziemi, gliny (również w tym ceramicznym, wypalonym do czerwieni). Twardość, wyjściowa neutralność materii, która jest świadkiem znoju wojny i może stać się surowcem, za pomocą którego ów koszmar zmieni się w pomnik heroizmu.
Takimi zaś na pewno nie są, nie chcą być rysowane przez Olivaresa postaci. Studium ruchu ma w sobie zabójczą dynamikę tańca współczesnego, studium anatomiczne – napięcie oskórowanego ciała. Gniew zawiera kilka sekwencji, które mają już zagwarantowane miejsce w historii komiksu i zgniatającą, pozbawioną słów siłę wyrazu. Obok otwierającej, rozciągającej się na kilkanaście stron sceny bitwy (tworzą ją głównie obejmujące obie kartki kompozycje), zmiażdżyła mnie następująca niedużo później seria podobnie rozłożystych ilustracji składających się na obraz, jaki zdobił tarczę Achillesa, a potem jeszcze kilka innych (finał wojny, wizyta Ulissesa w zaświatach i bezbłędny skrót Odysei).
We wszystkich obrazach kipią emocje, bo też, powtórzę, Gniew ma w sobie puls zdradzonego życia.Potrafią też zamrzeć, jak we wspomnianej wizji przyszłości. Tam Olivares upraszcza kreskę do konturu, stosuje chłodną, turkusową, cybernetyczno-sterylną kolorystykę, wprowadza regularny, prosty układ kadrów, tworząc nastrój emocjonalnego stłumienia i osamotnienia. Potrafią i sączyć się z rezygnacją, jak w zamykającej scenie, będącej jednocześnie zaskakującym podsumowaniem życia Ulissesa.
Przy całym emocjonalnym natężeniu i graficznym rozmachu nie da się pominąć innych formalnych zabiegów wspomagających siłę narracji. Pierwszym spośród nich jest diagram, który zbiera wielogłos wypowiedzi dziesięciu postaci na temat Achillesa, zapowiadający kolorystykę i kształt nadchodzącej przepowiedni. Drugi dotyczy jej samej i zaczyna się w momencie, gdy Achilles daje nurka w morze. Wynurza się z niego w dziewczęcej postaci, a my, by kontynuować lekturę, musimy obrócić komiks do góry nogami. Mocno wpływa to na wrażenie wydzielenia planu świadomości i „symetryczności” decyzji, z jaką bohater wraca na brzeg trojańskiej plaży po rozmowie z Tetydą. Z tym też momentem najpełniej wykłada się sens okładki.
Autorzy w wywiadach zaznaczają, że Gniew wyrasta z „polityki emocji”, z zaangażowania w aktualne wydarzenia i nie miał być adaptacją klasycznych dzieł Homera. Dodają też, że wszystko to, czym posłużyli się przy układaniu historii, samo wyszło z… Homera właśnie, bo „jest on pełen niewyczerpanych metafor”. I choć samej sławiącej czyn wojenny formie heroicznego eposu obrywa się przy tym bezlitośnie, to nie sposób się z tym nie zgodzić. Wszak sens sentencji „nec locus ubi Troia fuit” i motyw „uchodźców spod Troi” wykłada się w zagrożeniach każdej wojennej rzeczywistości.
Wydawnictwu Mandioca serdecznie dziękujemy za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Gniew
Wydawnictwo: Mandioca
Scenariusz: Santiago Garcia
Rysunki: Javier Olivares
Tłumaczenie: Jakub Jankowski
Typ: komiks
Gatunek: fikcja
Data premiery: 29.04.2022
Liczba stron: 232
ISBN: 9788396023490