SIEĆ NERDHEIM:

Recenzja komiksu Blackbird #1

Wśród wielu październikowych nowości wydawnictwa Image Comics znalazł się tytuł, który swoją okładką natychmiastowo przykuł moją uwagę. Okładka zalewająca nas paletą neonowych barw prezentuje dziewczynę o niebieskich włosach, która odwraca wzrok od światła padającego na nią z prawej strony. Nie da się wprost słowami oddać odczuć powstających podczas spoglądania na ten obraz. Jedyną pewną rzeczą jest tylko chęć zaznajomienia się z zawartością. Tytuł, informacje redakcyjne oraz kolczyki bohaterki są w tym samym kolorze, co żółte refleksy znajdujące się w jej oczach. Tło oraz skórę przedstawiono jednak w odcieniach fioletu. Zbiór wszystkich tych barw współmiernie grających ze sobą tworzy piękną kompozycję przyciągającą wzrok i zainteresowanie, a także nadają wydźwięku pełnego mistycyzmu oraz tajemniczego uroku.

Poruszony dziełem na okładce, postanowiłem zagłębić się w postać artystki Jen Bartel, lecz nie znalazłem w Internecie za dużo materiałów na jej temat. Zaciekawiony faktem, że jest to jej pierwszy komiks, podjąłem decyzję o zapoznaniu się z zawartością po jego premierze, choć miałem obawy dotyczące postaci scenarzysty. Rola pisania historii przypadła niesławnemu Samowi Humphriesowi, którego kunszt moglibyśmy poznać w takich pozycjach jak Star Lord and Kitty Pride lub Green Lanterns, które najłagodniej można by nazwać komiksowym odpowiednikiem filmów klasy B.

Początek historii przenosi nas do wydarzeń z przeszłości głównej bohaterki, które dają nam spojrzenie na jej pierwszą styczność z rzeczami nadprzyrodzonymi. Wydarzenie to pociągnęło za sobą kilka innych dziejących się w krótkiej chwili. Następnie akcja przenosi się dziesięć lat w przyszłość, gdzie możemy bliżej zapoznać się z wpływem wydarzeń z przeszłości na jej charakter oraz zachowanie.

Analizując dokładniej przedstawioną postać, możemy dojść do wniosku, że jest ona połączeniem interpretacji Kitty Pryde oraz Jessiki Cruz autorstwa Sama Humphriesa w wymienionych wcześniej tytułach. Nie da się jednoznacznie określić, czy to zasługa podbudowy całej historii, kreacja postaci od zera, rysunki tworzące zarys postaci czy po prostu zwykły fart autora sprawiły, że główna bohaterka, Nina, jest postacią ciekawą oraz dobrze zarysowaną. Podobieństw do wyżej wymienionych bohaterek, możemy szukać w takich cechach jak nadętość i zawyżona pewność siebie, z drugiej strony mamy tutaj do czynienia z bohaterką zmagającą się z własnymi problemami i niemogącą poradzić sobie z przeszłością. Pomimo czynienia przez nią rzeczy niewłaściwych, czytelnik jest w stanie czuć do niej empatię oraz polubić ją za ostry charakter i cięty język. Choć powyższy opis można by zastosować do jakiejś połowy postaci wykreowanych w dziełach popkultury, to czynnikiem wyróżniającym ten komiks jest lekki dysonans poznawczy, jaki za sprawą autora odczuwamy względem Niny. Wspomniałem wcześniej, że do Niny można poczuć empatię – po lekkim zastanowieniu się dochodzę do wniosku, że część z prezentowanych przez nią zachowań jest nad wyraz przesadna i gdyby powzięła minimum wysiłku ku przepracowaniu swoich problemów wynikających z wydarzeń przedstawionych na początku opowieści, to Nina pozbyłaby się części swoich nieakceptowanych zachowań.

Po zapoznaniu się z wystarczającą ilością cech bohaterki oraz jej bieżącej sytuacji, rozpoczynamy realną akcję, która zaczyna wchodzić w świat mistycyzmu. Jej pierwsze spotkanie z magią od czasu dzieciństwa trwa dosłownie chwilę i nie mówi nic o potencjalnym kierunku, w jakim może iść historia. Po tej krótkiej chwili akcji w aktualnych wydarzeniach komiksu, następuje niestety powrót do przeszłości bohaterki. W tym momencie jednak dowiadujemy się o niej czegoś, co znacznie nasila wcześniej wspomniany dysonans poznawczy. Zabiegi te powodują w nas narastającą chęć bliższego poznania postaci oraz jej historii, dzięki czemu lekka irytacja, wynikająca z przeważającej ilości wspomnień niż bieżącej akcji w komiksie, zostaje stłamszona. Po, na szczęście już ostatnim, odwołaniu się do tragicznej przeszłości następuje punkt kulminacyjny zeszytu, o którym najprościej powiedzieć, że rzeczy się dzieją, ponieważ dostajemy akcję, z której nic nie wynika, a sama historia zostawia nas w punkcie zawieszenia niedążącym w żadnym kierunku. Uważny czytelnik zauważy jednak pewne zależności, które nie są ukazane wprost – osobiście uważam, że mogłyby być bardziej zawoalowane – a tworzą siatkę powiązań mogącą intrygować i zachęcać do domysłów.

Jeśli chodzi o aspekt artystyczny zeszytu, artystka udowadnia, że powierzenie jej tej produkcji nie było błędem. W całej pracy możemy podziwiać jednolity styl znany z okładki. Neonowe barwy podkreślają dziejący się w historii mistycyzm i wyjątkowość bohaterki. W scenach, w których mamy do czynienia z szarą rzeczywistością, kolory wydają się wyblakłe, co nadaje świetny efekt, zarysowując różnice między światem czarów a zwykłych ludzi. Jeżeli jest rzecz, do której można by się przyczepić w aspekcie artystycznym, to są to nieliczne kadry nieposiadające zbyt szczegółowego tła.

Pierwszy zeszyt Blackbird zapowiada ciekawą historię pełną magii oraz rozważań dotyczących ludzkiego charakteru, a to wszystko opatrzone niesamowitymi grafikami podkreślającymi nadprzyrodzoność dziejących się zjawisk. Jak na debiut artystyczny wygląda to bardzo dobrze i nie mogę się doczekać dalszych prac rysowniczki. Historia ma w sobie duży potencjał i choć poprzednia twórczość scenarzysty nie sugerowała tutaj niczego dobrego, wierzę, że może to być wreszcie coś, w czym się odnajdzie i co mu wyjdzie. Osobiście jestem dosyć podekscytowany perspektywą tego, w jakim kierunku może podążyć seria i czekam z niecierpliwością na kolejny zeszyt.

Szczegóły:

Tytuł: Blackbird #1
Wydawnictwo: Image Comics
Scenariusz: Sam Humphries
Rysunki: Jen Bartel
Typ: Komiks
Gatunek: fantasy
Data premiery: 03.10.2018
Liczba stron: 30

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Jurek Kiryczuk
Jurek Kiryczuk
Za dnia programista, w nocy maniak popkulturowy, który ogląda zdecydowanie za dużo seriali. Oprócz tego pochłania masowo komiksy, filmy oraz gry. Nie lubi dyskutować o muzyce, bo uważa, że każdy gatunek ma w sobie coś do zaoferowania, a sama muzyka powinna łączyć, a nie dzielić ludzi. Dusza humanisty zamknięta w ciele ścisłowca dostaje swoją chwilę, pisząc teksty na tym portalu. Oprócz popkultury i nowinek technologicznych lubi napić się dobrego piwa, a także zasłuchiwać się w podcastach.
<p><strong>Plusy:</strong><br /> + aspekt artystyczny <br /> + zalążek ciekawej intrygi w historii<br /> + wywołanie sprzecznych uczuć w czytelniku</p> <p><strong>Minusy: </strong><br /> - miejscami mało szczegółowe tła<br /> - mało zrozumiała końcówka fabuły</p>Recenzja komiksu Blackbird #1
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki