
Wydaje mi się, że fanów Batmana można podzielić na dwie grupy. Pierwsza wskazuje, że Mroczny Mściciel najlepiej sprawdza się w roli bohatera akcji. Uwielbia historie, w których wspomniany protagonista przede wszystkim bije się, wykonuje akrobacje i korzysta z niezwykłych gadżetów. Przedstawiciele takiego poglądu lubią zazwyczaj komiksy autorstwa Scotta Snydera oraz filmową trylogię Nolana. Druga z grup woli Człowieka Nietoperza, który jest detektywem. Prowadzi śledztwo, zbiera poszlaki i korzysta ze swoich umiejętności bojowych wyłącznie w ostateczności. Nie ukrywam, że dużo bliżej mi do właśnie takiego sposobu przedstawiania Batmana. A dlaczego właśnie o tym wspominam? Bo wydaje mi się, że wspomniany komiks powinien zadowolić obie grupy fanów.
Początki w nowej pracy nigdy nie są proste. Trzeba zjednać sobie wspólników, zbudować warsztat zawodowy oraz przekonać potencjalnych klientów, że jest się profesjonalistą. Są to tym większe wyzwania, jeżeli jest się Batmanem, postanawiającym walczyć z przestępczością miasta Gotham. Oto w komiksie napisanym przez Douga Moencha, a narysowanym przez Paula Gulacy’ego, Jimmy’ego Palmiottiego i Terry’ego Austina poznajemy naszego zamaskowanego przyjaciela na początku swojej kariery. Nietoperz od niedawna prowadzi swoją działalność, udało mu się, co prawda, przekonać do siebie kapitana Gordona, ale większość funkcjonariuszy spogląda na niego niepewnie. Również dopiero pracuje nad swoimi gadżetami – w tym legendarnym batmobilem – a podrzędni przestępcy wciąż myślą, że mają szansę go pokonać. Taki właśnie jest punkt wyjścia Batmana. Łowy.

Utrzymana w klimacie kryminału noir opowieść ukazuje nam władze miejskie, które spoglądają na Mrocznego Mściciela podejrzliwie, uważając go za zagrożenie. W dodatku doktor psychologii nazwiskiem Strange zaczyna medialną walkę z Batmanem, mówiąc publicznie o jego traumach i powodach, przez które zaczął nosić maskę. Tym samym wywołuje u samego Batmana niepewność, czy jego postępowanie jest aby właściwe. Wraz z rozwojem fabuły będziemy mogli śledzić, jak znany nam bohater przeżywa kolejne wątpliwości, wreszcie się załamuje i podważa słuszność swoich wyborów. Nie ma co ukrywać, że Doug Moench zaserwował nam wielce interesującą historię pod względem „wejścia” do głowy nie tylko Gacka, ale także jego przeciwników i sojuszników.
Jak przystało na kryminały noir, na kolejnych stronach komiksu śledzimy prowadzone monologi wewnętrzne najważniejszych bohaterów opowieści: samego Batmana, kapitana Gordona i doktora Strange’a. Ten pierwszy tłumaczy się sam przed sobą z podejmowanych decyzji oraz przyznaje się do tego, jak ważna jest dla niego wiara zaprzyjaźnionego policjanta. Drugi z nich z kolei ufa zamaskowanemu bohaterowi, pragnie mu pomóc, lecz staje przed dylematem, czy pozostać wierny swoim przekonaniom, kiedy na włosku staje jego dotychczasowa kariera. Trzeci z kolei zdradza niepokojącą obsesję na punkcie Batmana. Opowiada o nim, o jego traumie i motywacjach – niejednokrotnie trafia w punkt – lecz widać, że za zainteresowaniem psychologa kryje się coś jeszcze. Tutaj też widoczny jest największy atut komiksu, a mianowicie próba uchwycenia psychologicznej złożoności bohaterów.
Nie oznacza to, że Batman. Łowy nie jest przepełniony akcją. Warto wspomnieć, że tom wydany przez Egmont zawiera dwie historie rozbite na kilka zeszytów. Zwłaszcza pierwsza z nich pełna jest zasadzek, gangsterskich porachunków, strzelanin i krwawych bijatyk. Tym bardziej, kiedy na scenę wchodzi tak zwana Nocna Zmora – skrywający się za maską kryminalista, który pragnie przewyższyć Batmana, korzystając z bardziej radykalnych środków. Muszę niestety zaznaczyć, że wątki powiązane z akcją są jednak najsłabszą stroną fabuły. Ta zyskuje w przerwach, kiedy to bohaterowie zatrzymują się, pochłonięci przez własne rozmyślania.
Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić w tej historii, to może o mnogość wątków. Oprócz doktora psychologii i Nocnej Zmory w komiksie możemy spotkać także Kobietę-Kota. Przez nagromadzenie istotnych postaci komiks wydaje się nieco przeładowany. Z dzisiejszej perspektywy może nie zachwycać także ponowne powracanie do traumy, która spotkała Batmana. Należy jednak zwrócić uwagę, że zeszyty zawarte w Łowach były pierwotne publikowane w 1990 i 1991 roku. Wówczas ten motyw może nie był jeszcze aż tak wyeksploatowany. Tak czy inaczej, cieszy mnie to, że scenarzysta stara się przedstawić wspomniany wątek w sposób rzetelny i prezentuje, jak tragiczne zdarzenie wpłynęło na Bruce’a Wayne’a – czy jego działania wynikają z pobudek altruistycznych oraz czy jego działania na pewno są właściwe.

Pod względem szaty graficznej nie ma się do czego przyczepić. Jeżeli ktoś lubi styl starszych tytułów komiksowych, Batman. Łowy będzie dla niego tytułem trafiającym w dziesiątkę. Chociaż zawarte w tomie dwie historie narysowane zostały w nieco inny sposób, to uzupełniają się wzajemnie i druga z nich stanowi naturalną kontynuację: pod względem fabularnym, jak i wizualnym. W szczególności warto zwrócić uwagę na ogrom czerni w niektórych kadrach. Ta tworzy odpowiednią dla kryminałów noir atmosferę i sprawia, że dużo łatwiej nam wejść w prezentowaną historię.
Batman. Łowy to tytuł, który zadowoli fanów detektywistycznych historii o Mrocznym Mścicielu. Chociaż jest przepełniony akcją, potrafi zatrzymać się w odpowiednich momentach i zaserwować wewnętrzny monolog bohatera, który pozwala zajrzeć mu do głowy, lepiej zrozumieć jego motywacje i emocje. Jeżeli więc tęsknisz za tego typu Gackiem, recenzowany komiks jest dla ciebie stworzony!
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Batman. Łowcy
Wydawnictwo: Egmont
Scenariusz: Doug Moench
Ilustracje: Paul Gulacy, Jimmy Palmiotti, Terry Austin
Tłumacz: Paulina Walenia
Liczba stron: 252
Gatunek: komiks superbohaterski
Data premiery: 22.01.2025
ISBN: 9788328165809