SIEĆ NERDHEIM:

Boska misja. Recenzja komiksu Batman. Klątwa Białego Rycerza.

Ten wzrok Azraela…

Dość intrygująca interpretacja Człowieka-Nietoperza, na jaką zdobył się Sean Murphy w swoim Białym Rycerzu, sprawiła, że z wypiekami na twarzy czekałem na kontynuację. Czy było warto? Na jakie zabiegi zdecydował się autor, aby porwać czytelnika w wir swojej niepowtarzalnej wizji?

Zanim przejdę do konkretów – krótka uwaga. Klątwa Białego Rycerza wymaga zapoznania się z Białym Rycerzem. Wszelkie zdarzenia, które mają miejsce w recenzowanej pozycji, stanowią konsekwencje działań jednego z głównych (anty)bohaterów z poprzedniej historii. Aby nie psuć zabawy, postaram się uniknąć spoilerów.

Plan Jokera osiąga punkt kulminacyjny. Przeszkody w realizacji celu nie stanowi nawet prawdziwa natura umalowanego zbrodniarza w postaci Jacka Napiera. Aby raz na zawsze pozbyć się Batmana, Książę Zbrodni chwyta po broń ostateczną – Jean-Paula Valleya aka Azrael. Czy przepełniony religijnym fanatyzmem wojownik wypełni swoją misję? Samo zabójstwo Rycerza Gotham to jednak nie wszystko. Azrael ma w swoim arsenale prawdziwego asa, który na zawsze zmieni życie Bruce’a Wayne’a. Sam Batman oczywiście nie walczy w pojedynkę. Do pomocy ma powstałe z inicjatywy Jacka Napiera służby GTO, których szeregi zasilają między innymi Batgirl oraz Nightwing. Poza nimi Wayne może liczyć na jeszcze jednego sojusznika – Harleen Quinzel. Gdy Azrael wymierza „boską sprawiedliwość”, z zimną krwią mordując najbardziej ikonicznych superzłoczyńców Gotham, Jack Napier/Joker prowadzi w tym czasie prywatną wojnę z samym sobą. Czy Batman i będąca w zaawansowanej ciąży Harleen zdołają poskromić nieobliczalną naturę Księcia Zbrodni? Czy Człowiek-Nietoperz złamie swoje zasady w walce o być albo nie być Gotham? Jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić?

Jakieś mroczne sekreciki…

Seria Seana Murphy’ego wzbudza mieszane uczucia wśród czytelników. Z jednej strony poznajemy zupełne inne oblicze Jokera, do którego czytelnik nabiera sympatii. Widzimy jego prawdziwą naturę istnego altruisty. Z drugiej strony taka ikona jak Harleen przyodziewa szatę nie do końca zrównoważonej, ale pozytywnej postaci, co w moim odczuciu jest tylko furtką do powstania kolejnych historii. Quinzel przez to traci na swojej autentyczności i oryginalności. Z kolei najmocniejszym i zarazem najbardziej intrygującym wątkiem w Klątwie… jest historia rodu Wayne’ów. To taka wisienka na torcie, której poświęcono mnóstwo miejsca na planszach komiksu.

Warto też wspomnieć o małym bonusie, który umieszczono na końcu tomu. Jest nim opowieść o losie rodziny von Freeze z czasów, gdy na terenie III Rzeszy władzę sprawował zakompleksiony jegomość z charakterystycznym wąsikiem. Jak dowiadujemy się z przedmowy Seana Murphy’ego, jeden z twórców (Klaus Janson) traktuje historię jako osobiste rozliczenie się z przeszłością. Von Freeze to przepełniona cierpieniem opowieść widziana oczami małego chłopca, który nie może pogodzić się z wydarzeniami z zamierzchłych czasów.

Nie pogardziłbym taką furą…

Było trochę o historii, to przejdźmy teraz do plansz. Pod względem wizualnym Klątwa Białego Rycerza jest jedną z najlepiej narysowanych serii spod znaku DC Black Label. Wykorzystanie szerokiej palety kolorów, wprowadzenie odpowiedniej dynamiki oraz szczegółowość to znaki charakterystyczne dla twórczości Murphy’ego. Ciekawym elementem jest wykorzystanie zupełnie innej kolorystyki w przypadku prezentacji przeszłości dotyczącej rodu Wayne’ów, dzięki czemu czytelnik nie pogubi się w trakcie lektury. To samo tyczy się bonusu Von Freeze, gdzie zastosowano mroczne odcienie idealnie oddające mrok i tragizm związany z okresem II Wojny Światowej.

Sean Murphy, wykorzystując uniwersalność multiwersum DC, stworzył jedną z najlepszych serii poświęconą zamaskowanemu obrońcy prawa. Zabawa konwencją połączona z niepowtarzalną historią to wielki atut omawianej pozycji. Tym, co wywarło na mnie ogromne wrażenie, jest bez wątpienia prezentacja Jacka Napiera/Jokera, wątek poświęcony historii Wayne’ów oraz genialne plansze, idealnie oddające klimat murphy’owskiego Gotham.

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Batman. Klątwa Białego Rycerza.
Wydawnictwo: DC Black Lebel/ Egmont
Scenariusz i rysunki: Sean Murphy, Klaus Janson
Kolory: Matt Hollingsworth
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Gatunek: superbohaterski
Liczba stron: 272
Data premiery: 14 kwiecień 2021

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Łukasz „Kisiel” Krzeszowiec
Łukasz „Kisiel” Krzeszowiec
Rocznik ’88. Fan komiksu, dobrej książki i filmu. Lubi posłuchać ostrzejszych brzmień. Swój gust muzyczny przyprawia klasyką oraz muzyką elektroniczną. Nie znosi owijania w bawełnę i jak ognia unika „niepracującej szlachty” czy „absolwentów szkół robienia hałasu”. W wolnych chwilach poluje na prawdziwe pokemony, włócząc się z wędką wzdłuż brzegów Królowej Rzek, zdradzając ją chwilami z innymi ciekami i bajorami. Nieuleczalny fanatyk włoskiego futbolu (wierny kibic Interu Mediolan). Wielbiciel dobrego piwa i whisky. Czasem popełnia recenzje, by innym razem nabazgrolić coś z zupełnie innej beczki. Podczas ostatniego remontu w jego domu, jeden z majstrów stwierdził, że ma nierówno pod sufitem.
Dość intrygująca interpretacja Człowieka-Nietoperza, na jaką zdobył się Sean Murphy w swoim Białym Rycerzu, sprawiła, że z wypiekami na twarzy czekałem na kontynuację. Czy było warto? Na jakie zabiegi zdecydował się autor, aby porwać czytelnika w wir swojej niepowtarzalnej wizji? Zanim przejdę do konkretów –...Boska misja. Recenzja komiksu Batman. Klątwa Białego Rycerza.
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki