SIEĆ NERDHEIM:

Wielkie Czytanie Thorgala czas zacząć. Recenzja komiksów Thorgal. Zdradzona czarodziejka oraz Wyspa wśród lodów

Thorgal Aegirson i opowieści o jego przygodach ukształtowały co najmniej jedno pokolenie polskich fanów komiksów. Czy z dzisiejszej perspektywy jest to seria warta uwagi? Zapraszam na pierwszy odcinek Wielkiego czytania Thorgala.

Postać Thorgala oraz jego twórcy, Grzegorza Rosińskiego, otoczone są w kraju nad Wisłą fanatycznym wręcz kultem. Dowodami niesłabnąca popularność kolejnych wystawowych retrospektyw rysownika i projekty polskich wystawców z ostatnich lat: gra planszowa, karciana, fabularna, a w zapowiedziach i komputerowa. Osobom w wieku średnim, do których się zaliczam, seria Thorgal kojarzy się z pierwszymi doświadczeniami z „prawie dorosłym” komiksem. Pierwsze razy wspominamy z sentymentem. I choć nadałem swojej kotce imię po jednej z bohaterek, to chciałbym by te ciepłe uczucia nie zakłóciły mi trzeźwego osądu krytyka. Okazją do nowego spojrzenia na serię Thorgal niech będzie dla mnie nowe wydanie wszystkich tomów przygód dzielnego wikinga oraz jego krewnych i znajomych. O kolekcji Hachette napiszę później, bowiem różni się sporo od poprzednich wydań (w tym serii sprzed 10 lat).

Jakiś czas temu postanowiłem zrobić retrospektywę serii na własny użytek i przeczytałem wszystkie tomy, które wyszły do tej pory. Po Wielkim Czytaniu Thorgala nadszedł zatem czas na Wielkie Recenzowanie. Zacznę w kolejności wydawania. Na pierwszy ogień trafia zatem dylogia „lodowa” – Zdradzona czarodziejka oraz Wyspa wśród lodów (znana u nas także pod tytułem Wyspa lodowych mórz).

Pierwszego Thorgala czytałem pewnie ze sto razy – aż się rozpadł, ale było to schyłkowo peerelowskie wydanie KAW-u, więc nic dziwnego. Drugiego kojarzę znacznie mniej, gdyż długo go nie miałem na półce na własność. Nie będę streszczał fabuły, bo chyba niewiele osób czytających te słowa nigdy się z tymi komiksami nie zetknęło. Z perspektywy czasu najciekawszym dla mnie elementem obu części jest ich epizodyczna budowa. Bardzo wyraźnie widać, że publikowano je w odcinkach po 6-8 plansz w magazynie Le Journal de Tintin w latach 1977-78. Dzięki temu w komiksie cały czas „się dzieje”, a niektóre z tych „rozdziałów” to graficzno-scenariuszowe perełki, jak walka z Baaldami z pierwszego tomu czy nierównej bitwy morskiej z drugiego. Warto śledzić, gdzie znajdują się autografy Rosińskiego i Van Hamme’a (oznaczające koniec epizodu) i patrzeć na konstrukcję tych „mikrokomiksów”, gdzie musi się znaleźć zawiązanie akcji, konflikt i finałowy cliffhanger. Jakoś w końcu należało zachęcić odbiorców do kupowania kolejnych numerów komiksowego magazynu. Dzięki temu akcja pędzi bardzo szybko i nie ma przestojów. To również okazja do eksperymentów i szukania stylu serii przez autorów – oglądamy istny kalejdoskop tematów, ujęć i stylów. Czasem zdarza się jakaś drętwa przemowa (zwykle ekspozycyjna, streszczająca przeszłe wydarzenia), ale w sumie całość czyta się bezboleśnie. 

W Zdradzonej czarodziejce akcja startuje z kopyta in medias res. Szybko i wyraźnie nakreślony zostaje konflikt stary jak świat – on, on i jej ojciec. Typowa historia miłosna w surowym nordyckim klimacie. Sztafaż zrozumiały dla każdego. Nasz kruczowłosy bohater w sumie nie ma wiele do powiedzenia. Jego poczynaniami steruje Slivia – tytułowa czarodziejka. Dopiero pod koniec pierwszego tomu Aegirson wykazuje się własną inicjatywą i wolą, odmawiając zamordowania bezbronnego teścia in spe. Czyniąc to wygłasza też coś na kształt credo „Nic mi do waszej królewskiej nienawiści i chciwości”. Może dlatego czarodziejka jest „zdradzona”? Krystalizuje się tutaj etos Thorgala, niezmienny przez całą serię, i jest to etos wyraźnie konserwatywny. Pragnienie stabilnego, prostego życia u boku Aaricii na przekór losowi i bogom (z kosmosu, czy też nie) to główna motywacja i źródło konfliktów fabularnych przez całą sagę. 

Dwutomowe otwarcie Thorgala to miks nordyckiej mitologii i starożytnych kosmitów – amalgamat tematów, przewijający się przez całą serię. Prawie raj, krótka opowieść dodana do wydania albumowego, aby zwiększyć jego objętość do legalnych 48 stron, wprowadza jeszcze jeden powracający motyw – mianowicie manipulację czasem. Dodajmy do tego „labirynt, z którego nikt nie wyszedł” (ale Thorgal wyjdzie), zakochaną w herosie nastolatkę, i już mamy przepis na dowolny z kolejnych odcinków. Swoiste thorgalowe bingo.

Motyw przybyszów z kosmosu traktowanych jak bogowie z racji swojego zaawansowania technologicznego i nadnaturalnych mocy pojawił się również w innej serii komiksowej tworzonej przez Polaków (w tym Bogusława Polcha), a publikowanej na Zachodzie – tzw. Wg Erich von Dänikena, czy też Ekspedycji. Obie cywilizacje kosmitów posługują się symbolem trójzęba. Aż szkoda, że nie doczekaliśmy się cross-overu między tymi seriami.

Styl graficzny Rosińskiego dopiero się krystalizuje – Thorgal jest bardzo „conaniczny”, twarze „ładnych” postaci są niepokojąco wydłużone, a pozy dość statyczne. Przypomina jeszcze Legendy polskie rysowane wcześniej przez Rosińskiego. Od razu odnajduje się natomiast w portretowaniu „tych złych”. Gandalf Szalony jest „jakiś” – widzimy całą gamę jego zamaszystych gestów i wyrazistych emocji. Na szczęście z tomu na tom rysownik będzie się rozwijał. Jeden wstydliwy aspekt pozostanie – mianowicie prezentacja „tubylców” i „dzikusów”. Slugowie – rdzenni mieszkańcy wyspy wśród lodów są mają mizerny wzrost, skośne oczy, szarożółtą skórę i krzywe, kwadratowe zęby. To bolączka, której seria się nie pozbędzie przez bardzo długi czas. To w końcu opowieść o białym wyzwolicielu.

Jeszcze słówko o wydaniu z nowej kolekcji Hachette. W skrócie – dla kolekcjonerów i fanów Thorgala to nie lada gratka. Tutaj udało się uniknąć problemu trapiącego wiele współczesnych reedycji dawnych komiksów, choćby tych z Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Kiedyś drukowano je na zupełnie innym niż teraz papierze, który chłonął farbę drukarską w odmienny sposób, a i sama technologia druku się zmieniła. Unowocześnione barwy w połączeniu z śnieżnobiałym, połyskliwym papierem są przejaskrawione, wyglądają tandetnie, bardzo często zatracając półcienie i subtelności kolorystyczne pierwotnych wydań. Powiększony format nowej kolekcji Hachette pomaga dostrzec detale kadrów i kreski, a kolory na matowym papierze wyglądają soczyście, ale nie tak intensywnie jak na kredowym – widać nawet ślady pędzla kolorysty (bo – na szczęście – nie podkręcono ich cyfrowo).

Czy dzisiaj warto czytać Zdradzoną czarodziejkę i Wyspę wśród lodów? Niekoniecznie. Dla kogoś, kto jakimś cudem nie czytał początków sagi, może to być ciekawa wycieczka w zamierzchłe czasy europejskiego komiksu. Wydaje mi się, że nie historia zawarta w dwóch pierwszych tomach nie jest szczególnie kluczowa – to dopiero preludium do całej sagi.

SZCZEGÓŁY: 
Tytuł:
Zdradzona czarodziejka
Tytuł oryginalny: La Magicienne Trahie
Scenariusz:
Jean Van Hamme
Rysunki: Grzegorz Rosiński

Tytuł: Wyspa wśród lodów
Tytuł oryginalny: L’Île des mers gelées
Scenariusz:
Jean Van Hamme
Rysunki: Grzegorz Rosiński

Bądź na bieżąco z naszymi recenzjami. Obserwuj Nerdheim w Google News

komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
To pole jest wymagane. Przed jego zaznaczeniem koniecznie zapoznaj się z podlinkowanym dokumentem
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie kometarze
Marcin „Martinez” Turkot
Marcin „Martinez” Turkot
Jestem geekiem trzydziestego któregoś poziomu, a także niepoprawnym fanboyem Supermana. W magisterce pisałem o związkach komiksu superbohaterskiego z mitami. W życiu zajmowałem się redagowaniem czasopisma o grach fabularnych i planszowych, tłumaczeniami gier, moderowaniem forów, pisaniem tekstów dla największego polskiego portalu internetowego oraz do "Tygodnika Powszechnego". Obecnie pracuję w reklamie. Uwielbiam komiks, w szczególności frankofoński, oraz animacje wszelakiego rodzaju (może poza anime, na którym się nie znam). Od ponad 20 lat gram w erpegi. Na gry komputerowe nie starcza mi już czasu...
Thorgal Aegirson i opowieści o jego przygodach ukształtowały co najmniej jedno pokolenie polskich fanów komiksów. Czy z dzisiejszej perspektywy jest to seria warta uwagi? Zapraszam na pierwszy odcinek Wielkiego czytania Thorgala. Postać Thorgala oraz jego twórcy, Grzegorza Rosińskiego, otoczone są w kraju nad Wisłą fanatycznym...Wielkie Czytanie Thorgala czas zacząć. Recenzja komiksów Thorgal. Zdradzona czarodziejka oraz Wyspa wśród lodów
Włącz powiadomienia OK Nie, dzięki