W porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat, dziś gracze są wręcz zalewani produkcjami indie oraz tymi z niższym budżetem. Niektóre są lepsze, inne gorsze. Jednak w ich zalewie ciężko jest wyłowić prawdziwe perełki. Dla mnie filtr stanowi gatunek; dzięki temu zawsze mogę zawęzić listę życzeń na Steamie. W ten sposób udało mi się znaleźć genialne Graveyard Keeper, kiedy cierpiałem na głód grindu po Stardew Valley. Tym razem trafiłem na Mr. Prepper. Na szczęście, ja mogę się pomylić więcej razy niż przysłowiowy saper.
Tytuł mówi wszystko o tym, co próbuje przedstawić gra. Studio Rejected Games stara się przenieść graczy do świata kontrolowanego przez reżim, w którym odnaleźć próbuje się Pan Preppers – nasz protagonista. Choć brzmi to poważnie, całość jest potraktowana z dużym dystansem i humorem. Niestety, dowcipy ulokowano na niskim poziomie. Częściej niż uśmiech wywołują u gracza zażenowanie albo politowanie. Przemierzając las, spotkamy m.in. nawiązania do baśni o Czerwonym Kapturku. Był tutaj naprawdę spory potencjał, ale został całkowicie zmarnowany.
Nie lepiej sprawy mają się, jeżeli przeniesiemy uwagę z ciężkiego dowcipu na oprawę audiowizualną. Ścieżka dźwiękowa jest nijaka. Żaden motyw nie był w stanie zapaść mi w pamięć. Większość efektów dźwiękowych brzmi natomiast jak żywcem wyciągnięte z darmowych próbek. Jeszcze gorzej jest ze stroną wizualną. Modele postaci są brzydkie i nie jest to usprawiedliwione wizją artystyczną czy obraną konwencją.
Co do samej rozgrywki mam mocno mieszane uczucia. Na początku byłem sfrustrowany, później bawiłem się dobrze, a na koniec poczułem się zwyczajnie znudzony. Mr. Prepper zdecydowanie cierpi na źle zoptymalizowaną pętlę rozgrywki, której nie pomaga zły projekt sterowania na PS5. Jednak po kolei.
Mapowanie przycisków na padzie jest rozmieszczone intuicyjnie, jednak implementacja niektórych rozwiązań woła o pomstę do nieba. W trakcie samouczku zaciąłem się na kilka minut, ponieważ nikt w wystarczający sposób nie tłumaczy nam tutaj, że postawienia obiektu można dokonać poprzez wybranie go z inwentarza kursorem, przytrzymanie przycisku X i przeciągnięcie go na mapę. Takich głupot jest zbyt dużo, aby przymknąć na nie oko.
Pętla rozgrywki natomiast sprowadza się do prostej formuły: zbieramy surowce, żeby ulepszać bazę i budować nowe konstrukcje, dzięki czemu będziemy mogli zbierać łatwiej i szybciej kolejne surowce, które z kolei pozwolą nam na dalszy rozwój. Choć przepis jest pozornie prosty, wymaga bardzo dobrego wyczucia. Równowaga między grindem a postępem jest kluczowa. Twórcy Mr. Prepper wyłożyli się tutaj całkowicie. Z jednej strony możemy nosić nieograniczoną ilość budulca. Jednak przedmiotów, z których budulec możemy pozyskiwać, już nie. Na starcie mamy dostęp do stukilogramowego udźwigu. Pozyskanie umiejętności zwiększających ten limit oraz plecaka nie odbywa się na tyle efektywnie, żeby można było odczuć faktyczną różnicę. Zbieranie kamienia albo drewna nadal jest prędko przerywane przez komunikat, że jesteśmy przeładowani. Kiepsko. Większość konstrukcji budowałem też bardziej z konieczności niż faktycznej chęci pozyskania ich do swojego bunkra.
W trakcie przygody natkniemy się również na postacie niezależne, które będą dawały nam przeróżne zadania. Coś przynieś, odnajdź unikalny przedmiot albo pokonaj przeciwnika. Tak, jest tutaj obecna walka. Niestety. Całość sprowadza się do ujęcia broni, na przykład kija do baseballu, i naciskania przycisku X na modelu wrogiego stworzenia. Można jeszcze blokować, ale realnie całość sprowadza się do mashowania jednego guzika. Nuda.
Zdecydowanie najciekawszym elementem rozgrywki są wizyty państwowego agenta, który sprawdza, czy nasz dom spełnia obywatelskie normy. Jeżeli zbyt dużą ilość lamp przerobimy na szkło do rozbudowy bunkra, wyda się to podejrzane. Trzymasz na wierzchu za dużo beczek albo wiader na deszczówkę? Już mają na Ciebie oko. Dlatego gwałtowna pobudka po nocnej pracy w warsztacie, żeby przykryć właz do tajnej bazy dywanikiem, bo agent dobija się już do drzwi, to jedyny segment gry, który wzbudzał we mnie jakiekolwiek emocje.
Cytując jednego z moich byłych wykładowców: „Nie jest to złe, ale dobre też nie”. Mr. Prepper to średniak. Nie jest wybitny na żadnym gruncie. O większości mechanik można powiedzieć, że zostały zaimplementowane poprawnie. Sporo brakuje mu do nazwania go grą dobrą. Aktualnie na rynku dostępne są konkurencyjne tytuły, które o wiele lepiej realizują receptę na formułę gatunku, choć ukazały się kilka lat przed Panem Przygotowywaczem.
SZCZEGÓŁY
Tytuł: Mr. Prepper
Wydawca: Rejected Games
Producent: Rejected Games
Platformy: PC, PS4, PS5, Nintendo Switch, Xbox One
Gatunek/Typ: symulator zarządzania
Data premiery: listopad 2020
Recenzowany egzemplarz: PS5