
Pierwsze wzmianki o nowym rozszerzeniu fabularnym do The Division 2 pojawiły się pod koniec 2023 roku. Przygotowanie finalnego produktu zajęło deweloperom półtora roku. Czy Battle for Brooklyn warte jest tego wyczekiwania?
Zaczyna się całkiem dobrze. Nasz Agent dostaje wezwanie do okręgu Brooklyn, gdzie dobrze nam znana frakcja Czyścicieli opracowała nowy, skuteczniejszy miotacz ognia. Na miejscu okazuje się, że mamy do uratowania również dobrze znaną doktor Kandel. Następnie ruszamy już do typowego odstrzeliwania mobów z pomocą znanego (a jakże!) Theo Parnella, by ostatecznie trafić do końcowej misji stanowiącej fabularny łącznik dodatku z wydarzeniami z podstawowej wersji gry.
Umówmy się. Fabuła nigdy nie była mocną stroną drugiej Dywizji. Gra z mrocznej historii o przetrwaniu, jaką była pierwsza odsłona, stała się wakacyjną przygodą z karabinem. W pewnym momencie zatoczyła koło i wdrożyła zasadę „zabili go i uciekł”, byle tylko przeciągać historię na kolejne sezony. Omawiany dodatek nie wychodzi poza ten schemat. Chyba sami twórcy byli świadomi odtwórczości scenariusza, bo Kandel w jednym z dialogów przełamuje czwartą ścianę.

Do zaliczenia mamy dwie misje fabularne, które po ukończeniu znikają z mapy. Cztery powtarzalne misje poboczne prowadzą nas do trzech, również powtarzalnych, misji głównych. Mapa dodatku obejmuje dwa niezbyt rozległe obszary: Dumbo okupowane przez Czyścicieli i rządzony przez Rikersów Brooklyn Heights. Z kolei działania w misjach głównych rozgrywają się w zamkniętych lokacjach położonych poza nadrzędną mapą. Poza tym możemy rozgrywać też standardowe wydarzenia w świecie gry, jak uwalnianie zakładników, audycja propagandowa czy elitarny patrol. Są też oczywiście nowe polowania i maski Łowców, do których prowadzą zagadki środowiskowe. Ukończenie wszystkich misji zajmuje około czterech godzin. Poszukiwanie i walka z Łowcami oraz czyszczenie mapy doda nam do licznika około dwóch godzin.
Gęsta zabudowa Brooklynu, masa przejść wąskimi alejkami, rozrost wertykalny terenu czynią eksplorację bardzo przyjemną. Zdecydowanie bardziej odpowiada mi ten projekt lokacji niż otwarte przestrzenie Waszyngtonu. Twórcy dodali też jesienną aurę i ulice przysypane żółtymi liśćmi prezentują się klimatycznie. Wciąż jednak jest tu przerażająco pusto względem pierwszej Dywizji. Nie ma wędrujących czy wykrzykujących coś z okien NPC. Same wrogie frakcje też rzadziej walczą między sobą.
Deweloperzy ponownie oddali nam do dyspozycji tonę sprzętu, w tym egzotyczną maskę. Wypada on ze skrzynek i wrogów jak cukierki i nawet początkujący gracz będzie miał ogrom możliwości zbudowania postaci. Możemy też skorzystać z nowej-starej umiejętności pod postacią inteligentnej osłony będącej wariacją na temat osłony z pierwszej Dywizji. Ta nowa daje bonus do pancerza i wzmocnienie dla sojuszników. Może przydać się szczególnie w PVP w trybie Potyczki. W Battle for Brooklyn wrogowie nie stanowią większego wyzwania. Podobnie jak miotacz ognia, przy okazji zapowiedzi dodatku szumnie reklamowany jako niezwykle niebezpieczny. Owszem, dostanie się w strumień płomienia zabiera część pancerza, ale poza walką, a do tego wystarczy się nieco oddalić od skupiska mobów, następuje jego regeneracja.

Przez całą rozgrywkę zdarzyło mi się jedno zamrożenie ekranu w trakcie szybkiej podróży, wymuszające restart konsoli. Raz też błąd zblokował mi postęp zadania, ale dało się go dość prosto obejść, zwyczajnie wychodząc z pomieszczenia i wracając do niego. Odniosłam też wrażenie, że cykl dobowy jest zaburzony i dzień w grze trwa zdecydowanie dłużej niż noc. Największą bolączką rozszerzenia są częste spadki klatek w losowych miejscach, nawet przy średnich ustawieniach. Czekam na łatkę poprawiającą wydajność.
Wraz z dodatkiem dostaje się boost do 40. poziomu, co nowym graczom daje możliwość przejścia gry postacią stworzoną od zera. Premiera Bitwy o Brooklyn zbiegła się z debiutem The Division 2 w Game Passie. Ubisoft i Massive na pewno liczą na napływ nowych graczy i im przydałoby się jakieś streszczenie fabularne, wprowadzenie do wydarzeń z gry, bo przez ostatnie pięć lat sporo się w niej wydarzyło i miło byłoby wiedzieć, kim jest Kandel czy Parnell.
Znajome postacie, znajome tereny. Ba, nawet znajoma umiejka. Mnie, wielkiej fance pierwszej Dywizji, uczucie nostalgii towarzyszyło cały czas, o wiele intensywniej niż przy ogrywaniu Warlords of New York. Mam jednak obawy, że nowi gracze nie docenią tego dodatku. Będzie to dla nich po prostu kolejna mapa do przebiegnięcia. W dobie obecnego wyboru gier, sama cena 70 złotych za te kilka misji też nie zachęca do sięgnięcia po repetytywną strzelankę na kilka godzin. Battle for Brooklyn jest niczym więcej jak nostalgicznym powrotem na stare śmieci. Zapchajdziurą przed The Division 3.
SZCZEGÓŁY:
Tytuł: Tom Clancy’s The Division 2: Battle for Brooklyn
Wydawca: Ubisoft
Producent: Massive Entertainment
Platformy: PC, XONE, XSX/S, PS4, PS5
Data premiery: 27.05.2025
Recenzowany egzemplarz: XSX