
Na łamach tego portalu zrecenzowałem już kilka gier mobilnych. Było m.in. o Alto’s Odyssey czy Data Wing, które zdecydowanie górują jakością nad pozostałymi grami. Przyznam, że znajduję prawdziwą przyjemność w przeczesywaniu Google Play w poszukiwaniu największych indie perełek. A ogrywanie ich sprawia mi co najmniej tyle samo frajdy, co przeczytanie ciekawej lektury czy obejrzenie dobrego filmu. Tym razem szukałem długo, zanim natrafiłem na (nie)wiele mówiący tytuł Bulb Boy. I tu zaczęła się moja przygoda z Chłopcem-Żarówką.

Bulb Boy to stworzony przez krakowskiego dewelopera Bulbware dwuwymiarowy horror point’n’click. Warto dodać, że choć horror, to jednak z przymrużeniem oka. Jak sami autorzy przyznają, gra została zainspirowana przez klimatyczne przygodówki w stylu Machinarium i Gobliiins. Bohaterem fabuły jest chłopiec z… yyy… żarówką zamiast głowy. Cóż, czego spodziewaliście się po tytule? No właśnie. Sielanka w życiu Bulb Boya zostaje gwałtownie przerwana, gdy w jego dom uderza nieznana, ogromna siła, powodując spustoszenie i porywając dziadka protagonisty. Efekt? Razem ze swoim wiernym towarzyszem Mothdogiem ruszają na pomoc krewnemu, mierząc się z najgorszymi koszmarami, takimi jak ogromna indycza tusza czy kilkumetrowa kupa. Tak – kupa, dojdziemy do tego.

Od czego zacząć? Na pewno pierwszym, co rzuca się w oczy po odpaleniu aplikacji, jest mroczna, monochromatyczna szata graficzna, w której dominują czerń i odcienie jaskrawej zieleni. Ponadto plansze są ciemne, a pole widzenia mocno ograniczone do najbliższego otoczenia Bulb boya, będącego jednym z niewielu źródeł światła w grze. Daje to bardzo tajemniczy i klaustrofobiczny efekt, spotęgowany przez upiorną muzykę i znakomite efekty dźwiękowe. Lokacje w retrospekcjach są natomiast jasne i przejrzyste, co stanowi doskonały kontrast dla czasu rzeczywistego.

Nie sposób też nie wspomnieć o oryginalnym designie postaci i szczegółowym zadbaniu o detale plansz. A te są bardzo specyficzne i różnorodne – od skradania się po zniszczonym domu, poprzez pływanie w ściekach, aż po brnięcie wśród wnętrzności potwora. No tak, mniej wrażliwych należy ostrzec, że robactwo, flaki i fekalia to elementy stale przewijające się w tle. Taka już estetyka Bulb Boya. Hej, jeżeli wydaje wam się to obrzydliwe, to przypominam, że żyjemy w czasach, gdy kupa jest jedną z najpopularniejszych emotek.

Mechanika gry nie różni się od standardowych gier typu point’n’click – należy wejść w interakcję z poszczególnymi elementami otoczenia. Jednak nie zawsze jest łatwo znaleźć odpowiedni przedmiot w gąszczu szczegółów, którymi bogato ozdobione zostały levele. Jest w nich tyle detali, że mój czas gry niemiłosiernie wydłużył się m.in. przez podziwianie genialnie zaprojektowanych grafik.

Akcja zaczyna się od rozeznania sytuacji po tragicznym w skutkach wydarzeniu w domu. Ostatecznym celem rozgrywki jest odnalezienie dziadka. Kolejne etapy pokonujemy, rozwiązując proste zagadki i uruchamiając mechanizmy, by na końcu każdej planszy zmierzyć się z bossem. Pojedynki nie są trudne, tym bardziej gdy znajdziemy już sposób, jak efektywnie rozprawić się z przeciwnikiem. A ci potrafią być irytujący, jak ten wspomniany wcześniej wielki, wystający z muszli ekskrement, z którym przyjdzie nam się bić. Najzabawniejsze jest to, że prawdopodobnie gdy będziecie wciągnięci w klimat gry, sytuacja ta wyda wam się logicznym następstwem fabuły. OK, nie napiszę więcej, by nie spoilerować. Dodam jeszcze tylko, że walka z każdym z bossów wymaga uruchomienia wyobraźni i nieco abstrakcyjnego myślenia. Tym większa satysfakcja po ukończeniu kolejnego poziomu.

Czym jest Bulb Boy? Przepięknie wystylizowaną, niezależną grą spełniającą oczekiwania nawet najbardziej wymagających graczy. Jej dziwność i specyfikę pokochacie lub znienawidzicie, ale na pewno nie pozostaniecie na nią obojętni. W dodatku jest w stu procentach stworzona przez krajowych developerów. I choć nie uważam tego faktu za wartość nadrzędną, to miło jest wiedzieć, że rodzimi twórcy nie boją się tworzyć oryginalnych dzieł. A Bulb Boy jest ze wszech miar oryginalny. Można wręcz uznać go za twór kompletny – począwszy od świeżego pomysłu, po cudowną grafikę, a na klimatycznej muzyce kończąc. W końcu nie bez przyczyny został w 2016 roku wyróżniony m.in. tytułami „Indie Masterpiece” przez Google Play i „App We Love” przez Apple. Zdecydowanie polecam – na pewno pomoże rozświetlić długie, chłodne, jesienne wieczory.
SZCZEGÓŁY:
Nazwa gry: Bulb Boy
Platformy: Android/iOS/PC/Mac/Switch/PS4/Xbox One
Studio: Bulbware
Gatunek: Point’n’click
Premiera: 29 października 2015